Dodany: 06.03.2007 17:05|Autor: tastaska

Książki i okolice> Książki w ogóle

2 osoby polecają ten tekst.

Harlequin


Od pewnego czasu nie dawała mi spokoju pewna myśl.. otóż: u mnie w bibliotece jest regał z nowościami. Zastanawiało mnie więc, co na najwyższej półce robią Harlequin'y. Z ciekawości zapytałam panią bibliotekarkę... okazało się, że wiele osób je wypożycza i dlatego te książki są na widoku. Ja nie przeczytałam ani jednej takiej książki. A czy u was w bibliotekach są wypożyczane? Czy czytacie? A czy może są harlequiny godne polecenia? :)
Wyświetleń: 20347
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 73
Użytkownik: madzia z 06.03.2007 17:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Od pewnego czasu nie dawa... | tastaska
U mnie w bibliotece harlequiny przeważnie wypożyczają starsze panie ;)Ja czytałam je jeszcze w podstawówce (!) i powiem Ci, że to nic szczególnego.
Każda jest na "jedno kopyto" i kończy się happy endem. W bibliotekach jest wiele innych i godnych uwagi książek niż harlequiny. Pozdrawiam :)
Użytkownik: Panterka 06.03.2007 17:46 napisał(a):
Odpowiedź na: U mnie w bibliotece harle... | madzia z
Ja kiedyś obiecałam sobie, że pójdę do biblioteki i wypożyczę stos romansideł. Chodzić nie musiałam, harlequiny same do mnie przyszły. I tak sobie czytam jeden na dwa-trzy dni. Niektóre to kompletne gnioty, jak "Nie o ósmej, kochanie", a niektóre czyta się całkiem przyjemnie (np. "Jak ogień" czy "Zauroczenie"). Myślę, że gdyby zrobić z takich niezłych harlequinów powieści, byłby na nie całkiem niezły popyt.
Użytkownik: hburdon 06.03.2007 17:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Od pewnego czasu nie dawa... | tastaska
Moja mama jest bibliotekarką. Kiedyś jedna z czytelniczek zwierzyła jej się, że wypożycza harlekiny, bo potrzebna jest jej lekka lektura. W dosłownym sensie: ma artretyzm, do tego często nie może spać w nocy, a ciężkiej książki nie utrzyma, więc wypożycza sobie te leciutkie harlekiny na bezsenność.
Użytkownik: hburdon 06.03.2007 18:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Moja mama jest biblioteka... | hburdon
A jeszcze dodam, że biblioteka mojej mamy harlekinów nie kupuje. Czytelniczki same przynoszą.
Użytkownik: mayelka 06.03.2007 17:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Od pewnego czasu nie dawa... | tastaska
Zdziwiłam się mocno jakiś czas temu, widząc w bibliotece głównej pewnego miasta, Harlequiny na pierwszym regale od wejścia. Pracująca tam koleżanka wyjaśniła, że mierzi ją to, ale wypożyczanie właśnie tych książek bardzo podnosi statystykę. Smutne...
Użytkownik: Edycia 06.03.2007 18:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Zdziwiłam się mocno jakiś... | mayelka
Powiem Ci, że ja się nie zdziwiła, gdy przeglądałam półki biblioteki, do której uczęszczam, a nawet się zachwyciłam.:-)
Może zacznę od tego, że ta biblioteka podzielona jest na trzy poziomy:
I poziom to książki dla ludzi starszych (właśnie przeważają harleguiny, różne romasidła, proste kryminały itd.)
II poziom to książki dla młodzieży:
z trochę wyższej półki i popularnonaukowe.
III poziom to książki dla dzieci przedszkolnych i szkolnych.
Uważam, że to zupełnie przyzwoita biblioteka, bo każdy może wybrać dla siebie to co lubi czytać najbardziej, nawet harleguiny.:-)
Użytkownik: hburdon 06.03.2007 18:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Powiem Ci, że ja się nie ... | Edycia
No to super wiedzieć, że nie kwalifikuję się do mądrej literatury dla młodzieży. Idę pożyczyć jakieś romansidło albo prosty kryminał dla staruszków. :-)

Oj, dzieci, dzieci.
Użytkownik: Edycia 06.03.2007 18:13 napisał(a):
Odpowiedź na: No to super wiedzieć, że ... | hburdon
hihihi..., no niestety, przykro mi.:-)))
Użytkownik: mayelka 06.03.2007 18:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Powiem Ci, że ja się nie ... | Edycia
Ale nie mówimy o tej samej bibliotece :)
Użytkownik: Edycia 06.03.2007 18:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale nie mówimy o tej same... | mayelka
Hibhihi, mam nadzieję, że nie.:-)))
Użytkownik: eliot 07.03.2007 17:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Powiem Ci, że ja się nie ... | Edycia
Czegoś tu nie rozumiem. A gdzie książki dla dorosłych, którzy nie czytają romansów?? Nigdy nie słyszałam o takim podziale księgozbioru.
Użytkownik: Edycia 07.03.2007 17:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Czegoś tu nie rozumiem. A... | eliot
Może zbyt spłaszczyłam ten opis, ale książki dla dorosłych też są tylko w tej pierwszej bibliotece, razem z romansami. Musiałabym ci wyliczać bardzo dokładnie wszystkie gatunki, a i po co? Chyba nie ma takiej potrzeby prawda?
Użytkownik: eliot 07.03.2007 18:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Może zbyt spłaszczyłam te... | Edycia
Rozumiem. Wiesz, jako bibliotekarka byłam trochę zdziwiona Twoim opisem ;)
Użytkownik: Edycia 07.03.2007 19:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Rozumiem. Wiesz, jako bib... | eliot
Hihihi....acha.... Ja zupełnie zapomniałam, że mam przyjemność z bibliotekarką. Teraz rozumiem twoje poczucie estetyki.:-)
Ja nie mam nic przeciwko takiej literaturze, sama czasami poczytuję.:-)
Użytkownik: jakozak 14.04.2007 10:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Powiem Ci, że ja się nie ... | Edycia
A nie ma między piętrami nic dla dorosłych? Tylko starusi ludzie i młodzież? Co między 30, a 50 lat?:-)
Użytkownik: Edycia 19.04.2007 16:24 napisał(a):
Odpowiedź na: A nie ma między piętrami ... | jakozak
Dla dorosłych to są w tych działach dla staruszków i młodzieży. To trochę taki "groch z kapustą", ale jest dużo starusich perełek, które ja z chęcią przeglądam.:-)
Najgorsze jest to, że cała biblioteka mieści się na parterze i dwóch pietrach i niestety trzeba się wspinać.:-)
Użytkownik: hburdon 06.03.2007 18:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Zdziwiłam się mocno jakiś... | mayelka
> Pracująca tam koleżanka wyjaśniła, że mierzi ją to

Kolejna bibliotekarka z ambicjami na cenzora? :-) Mnie mierzi Coelho, ale to chyba nie powód, żeby wycofywać go z bibliotek?
Użytkownik: mayelka 06.03.2007 18:27 napisał(a):
Odpowiedź na: > Pracująca tam koleża... | hburdon
Ajaj, źle się wyraziłam. Koleżanka to zupełnie przyzwoita osoba, bez takowych ambicji. Po prostu nie lubi Harlequinów, chodziło jej o to, że statystyka jest cacy mimo, że tak naprawdę zaistniał mały kryzys czytelnictwa. Ja osobiście przeczytałam dwie książki Daniel Steele i wiem, że mi to nie pasuje, tyle. Nie potępiam, nie oceniam.
Użytkownik: hburdon 06.03.2007 19:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Ajaj, źle się wyraziłam. ... | mayelka
A ja się czasem zastanawiam, jak to tak naprawdę jest z tym kryzysem czytelnictwa. Gdyby tak spojrzeć z większej perspektywy: czy ludzie dziś czytają mniej niż 100 lat temu? Mniej niż 300 lat temu? Mniej niż 500 lat temu? Chyba nie. Mam wrażenie, że na świecie zawsze największe zapotrzebowanie było na rozrywkę, czy to w postaci teatru, czy kataryniarza, czy lekkiej literatury, czy telenoweli. Ambitne książki zawsze czytał niewielki procent społeczeństwa, i nie ma co oczekiwać, że to się kiedykolwiek zmieni. Tak sądzę.
Użytkownik: mayelka 06.03.2007 19:53 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja się czasem zastanawi... | hburdon
Nie wiem jak było naprawdę, ale myślę, że dawniej procentowo więcej z tych osób, które miały dostęp, sięgało po ambitniejszą lekturę, w porównaniu z dzisiejszymi czasami, kiedy posiadanie książki czy zapisanie się do biblioteki jest o wiele łatwiejsze.
Co do "traumy" i ja byłabym o krok, bo bibliotekarce wydawało się, że dla dziewczyny najlepsze są książki tylko i wyłącznie w stylu "Tajemniczego opiekuna", ale za pomoc w porządkowaniu katalogów, czy okładaniu książek otrzymałam przywilej swobodnego poruszania się między regałami. Tylko nie bardzo wiedziałam co czytać, nikt mi nic nie polecał. Zaczęłam czytać od "A".
Użytkownik: Panterka 07.03.2007 08:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem jak było naprawd... | mayelka
Dawniej procentowo to sztukę czytania posiadały osoby z nieco wyższych sfer, duchowieństwa nie licząc. I dla takiego odbiorcy pisał, przykładowo, Schiller czy Goethe. I wówczas taka "Intryga i miłość" - dziś klasyka, była takim odpowiednikiem harlequinu.
Teraz umiejętność czytania jest obowiązkowa, w związku z czym rozwija się rynek książki, oferujący coś dla każdego.
Mnie nie przeszkadza, że jednocześnie czytam sobie Gołubiewa i harlequina wraz z tomem poezji.
Użytkownik: mchpro 29.06.2007 11:36 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja się czasem zastanawi... | hburdon
Jak było sto lat temu - nie wiem. Natomiast 30, 20 lat temu (w krwawych czasach komuny) istniał pozytywny snobizm na czytanie książek, także tych bardziej ambitnych (np. "Ulisses" Joyce'a). Być może brało się to z braku alternatywnych rozrywek - jedynie 2 programy w TVP, brak gier komputerowych, brak DVD itd.
Sądzę jednak, że czytanie Harlequinów nie jest niczym zdrożnym. Może się zdarzyć, że będzie wstępem do czytania również innych książek. A jeśli nie będzie - to też nic się nie stanie.
Użytkownik: hburdon 06.03.2007 19:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Ajaj, źle się wyraziłam. ... | mayelka
A z tym cenzorem to mam uraz od podstawówki, ostatnio pisałam w innym wątku, jak mi szkolna bibliotekarka nie pozwoliła "Szóstej klepki" wypożyczyć - i taka trauma mi na całe życie została. :-)
Użytkownik: veverica 06.03.2007 20:45 napisał(a):
Odpowiedź na: A z tym cenzorem to mam u... | hburdon
Ja się obraziłam na moją szkolną bibliotekę kiedy w pierwszej czy drugiej klasie podstawówki pani bibliotekarka nie chciała mi wypożyczyć "Nawiedzonego domu" Chmielewskiej, tłumacząc że jak będę tak w czwartej klasie, to może... Na szczęście moja mama nie miała takich dziwnych poglądów:)
Użytkownik: eliot 07.03.2007 17:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja się obraziłam na moją ... | veverica
Takie przypadki niestety się zdarzają. Osobiście tego nie doświadczyłam, ale moja koleżanka owszem.
Użytkownik: embar 14.04.2007 10:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Zdziwiłam się mocno jakiś... | mayelka
ho ho, kto by pomyślał,że pani bibliotekarka jest aż taką intelektualistką. na pewno sama podczytuje i wypuszcza zasłonę dymną :))
Użytkownik: jakozak 14.04.2007 10:21 napisał(a):
Odpowiedź na: ho ho, kto by pomyślał,że... | embar
Myślisz, że pani bibliotekarka nie może być intelektualistką? Sądzę, że jest ich duży procent. :-)
Użytkownik: embar 29.06.2007 11:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślisz, że pani bibliote... | jakozak
Nie, absolutnie nie uważam, że paniom bibliotekarkom czegoś brakuje.
Po prostu zastanowił mnie fakt jak wiele kobiet w naszym pięknym kraju udaje, że harlequinów/romansów/powieści kobiecych nie czyta ze zwykłego wstydu przed takimi właśnie jak tutaj reakcjami innych.
Ciekawe, że za granicą kobiety się już od tego uwolniły i mają swoje fora, koła, czasopisma z recenzjami takich powieści (mogę się akurat zgodzić, że większość znakomita Harlequinów to totalna szmira, bo jak też można rozwinąć skrzydła na 150 stronach formatu książeczki do nabożeństwa, ale jest przecież mnóstwo innych świetnych romansów).
My tutaj musimy nadal trzymać fason Matki-Polki, która czyta tylko poważne dzieła, żeby serca dziatek pokrzepiać ku chwale ojczyzny. Jak za rozbiorów i zaborów :)
Wrzućmy wreszcie na luz. I niech damy nie protestują tak bardzo, że nie czytają takich książek, bo założę się, że po przeszukaniu ich półek można znaleźć i Harlequina i Świat Seriali i Fakt a może nawet przy odrobinie szczęścia wiekopomne dzieła Michaliny Wisłockiej :))
Użytkownik: jakozak 29.06.2007 11:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, absolutnie nie uważa... | embar
<I niech damy nie protestują tak bardzo, że nie czytają takich książek, bo założę się, że po przeszukaniu ich półek można znaleźć i Harlequina i...>
:-)
Tylko nie przeginajmy w drugą stronę, bo teraz wychodzi na to, że mi nie wolno się przyznać, że nie lubię. Pomalutku, pomalutku.
Już jestem wyśmiewana, że pewnie kłamię i jestem snobem, bo nie znoszę telewizora, bo nie cierpię seriali, bo nie czytam brukowców, bo nienawidzę chamstwa i wrzasku, a teraz nie będzie mi się wolno przyznać, że nie czytam harlequin'ów.
Każdy powinien mieć prawo wyrażać własne zdanie.
Przyjedź do mnie - zapraszam. Poszukaj harlequin'ów. Gazet z głupotami...
Wisłocka - owszem - stoi. Ta książka zdziałała masę dobrego w normalnych czasach. Co tu porównywać?
Użytkownik: embar 29.06.2007 19:22 napisał(a):
Odpowiedź na: <I niech damy nie prot... | jakozak
"Wisłocka - owszem - stoi. Ta książka zdziałała masę dobrego w normalnych czasach. Co tu porównywać?" a jeszcze więcej dobrego w czasach nienormalnych :) ale o porównanie nietrudno, szczególnie jak się przypomni jakim była obiektem skeczy kabaretowych :) właściwie tyle się z niej naśmiano, że niektórym nawet udało się ukryć, że ją starannie przeczytali :)
I absolutnie nie chciałam nikomu odmawiać prawa do wyrażania swojego zdania, a już szczególnie na temat nielubienia pewnych zjawisk, do których może i harlequin należy. Chodzi raczej o to, że z czytania romansów robi się coś wstydliwego i nikt nie chce się przyznać, że je czyta, a potem się okazuje, że schodzi milionowy nakład bo mnóstwo kobiet kuruje się nimi w różnych fazach przygnębienia :)
Użytkownik: jakozak 30.06.2007 10:21 napisał(a):
Odpowiedź na: "Wisłocka - owszem -... | embar
Ano, co racja to racja racja. :-).
Każdy ma prawo czytać i oglądać, co chce. :-)
Użytkownik: Vemona 29.06.2007 11:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, absolutnie nie uważa... | embar
Osobiście przeczytałam dwa - z ciekawości. Nie podobały mi się, więc nie czytam więcej. Szukaj na moich półkach, nie znajdziesz ani jednej z wymienionych pozycji.
To nie kwestia wstydu lub nie, a po prostu upodobań, wolę dobrą biografię od kiepskiego Harle1uina, nie wolno mi?
A co do Wisłockiej to popieram zdanie Joli - to była ważna książka.
Użytkownik: embar 29.06.2007 19:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Osobiście przeczytałam dw... | Vemona
ależ wolno ci :) nie zamierzam wam przeszukiwać półek - ale dzięki za propozycję, to już druga osoba - napisałam teoretycznie o ukrywaniu z się z czytaniem powieścideł a wszyscy się nagle unoszą godnością :) oczywiście wolno czytać i dobrą biografię i złą biografię i nawet książkę telefoniczną- jeśli ktoś ma życzenie. życzę miłego czytania.
Użytkownik: mayelka 16.04.2007 11:13 napisał(a):
Odpowiedź na: ho ho, kto by pomyślał,że... | embar
To miało być śmieszne? Bo jakoś nie jest.
Użytkownik: embar 29.06.2007 10:44 napisał(a):
Odpowiedź na: To miało być śmieszne? Bo... | mayelka
trudno mi doprawdy orzec czy to miało być śmieszne gdyż w dużej mierze zależy to od tego co nas śmieszy :)
Użytkownik: mafia 06.03.2007 17:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Od pewnego czasu nie dawa... | tastaska
Ja mam chyba ze 3, jak były dodawane do gazet. Przeczytałam nawet, ale stwierdziłam, ze to jest tak jak telenowelami latynoamerykańskimi. Poznasz jedną i znasz scenariusz pozostałych. Choć mogę się mylić. W każdym bądź razie nie potępiam.

A co do bibliotek to w dwóch, do których jestem zapisana, Harlequiny są na półkach. Nie wiem niestety z jaką częstotliwością są wypożyczane.
Użytkownik: sonja1 06.03.2007 18:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mam chyba ze 3, jak by... | mafia
Mam jeden, otrzymany w mikołajkowym prezencie od kolegi z klasy, w siódmej klasie podstawówki. Kolega wiedział że uwielbiam czytać - do tej pory mam jakiś sentyment do tej książeczki.
Użytkownik: Bacia 06.03.2007 18:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam jeden, otrzymany w mi... | sonja1
Kiedyś usiłowałam przeczytać kilka w celach "zwiadowczych". Stwierdziłam, że to strata czasu. Nie oburza mnie jak ktoś czyta tego rodzaju książki. Rzecz gustu, nastroju i innych jeszcze powodów.W bibliotece, w której pracuję/ szkolna/ nikt już tego nie czyta.Wszystkie, które mamy pochodzą z darów. Nie zawracałyśmy sobie głowy wciąganiem ich na stan. Jak ktoś bardzo przywiązał się do jakiejś konkretnej sztuki to nie było problemu. Taka "wędrująca książka".Moja koleżanka robiła takie eksperymenty, że czytała od razu trzy tutuły i łączyła to w całość.Według niej wychodziły nieraz ciekawe rzeczy.
Użytkownik: nisha 06.03.2007 19:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Od pewnego czasu nie dawa... | tastaska
Ja nie czytam harlequinów, ale takie ich młodzieżowe odpowiedniki, najczęściej z serii "Nie dla mamy, nie dla taty, lecz dla każdej małolaty". Nudne. Akcja każdej książki z tej serii wygląda tak samo: bohaterka spotyka chłopaka, później spotyka na swojej drodze kilka przeszkód (typu zaobserwowanie owego chłopaka ze swoją najlepszą przyjaciółką), następnie szykuje się jakiś bal/występ/inna impreza, podczas której wszystko sobie wyjaśniają i okazuje się oczywiście, że powodem przeszkód była zła interpretacja faktów, na przykład ukochany pomagał przyjaciółce w matmie - i żyją długo i szczęśliwie... Gdybym miała odpowiedzieć, dlaczego czasem mam potrzebę przeczytania czegoś takiego - nie wiem, co bym powiedziała. Po prostu mam potrzebę, pomiędzy dwoma porządnymi książkami, sięgnąć po coś prostego i schematycznego. Żeby nie myśleć, o.
Wydaje mi się, że podobnie jest z harlequinami, choć te czytają głównie starsze panie, jak ktoś tu już zauważył. W mojej bibliotece (to znaczy tej, do której najczęściej chadzam, publicznej) harlequiny i kryminały cieszą się wśród takowych największym powodzeniem. Czasem wpadam w drzwiach na jakąś panią z wielką siatką, wyładowaną tego typu książkami. Nie dziwię się zresztą, bo jest ich cały regał. Sama się do tego przyczyniłam, przynosząc do biblioteki wielki wór z harlequinami ciotki, które ta chciała wyrzucić. Wystąpiłam w ich obronie mówiąc, że nie dam wyrzucić żadnej książki, nawet romansidła, i niech sobie lepiej inni skorzystają. I korzystają, więc chyba dobrze zrobiłam ;].
Użytkownik: Panterka 07.03.2007 07:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja nie czytam harlequinów... | nisha
Masz rację - to identyczny schemat z harlequinami (hmmm... to dziwne, ale mój program nie podkreśla tego wyrazu jako błąd, to też o czymś świadczy). Najbardziej mnie denerwuje owo niezrozumienie, zła interpretacja faktów na skutek której on lub ona unoszą się gniewem i obrażają na amen, by dziesięć stron dalej się pogodzić. Też na amen.
Użytkownik: nisha 14.03.2007 18:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Masz rację - to identyczn... | Panterka
Właśnie, mnie też. Czasami marzy mi się, żeby tuż po cudownie szczęśliwym zakończeniu bohaterka wpadła pod samochód i zapadła w śpiączkę. Może wtedy wreszcie te książki zaczęłyby przypominać prawdziwe życie, a bohaterowie - prawdziwych ludzi z prawdziwymi problemami. Jak w pewnym anime, które obejrzałam, "Wieczność, której pragniesz", gdzie szczęśliwy początek był tylko wstępem do prawdziwej, życiowej, dramatycznej akcji. Niestety, komedii romantycznych i większości serii powieściowych dla nastolatek to nie dotyczy. Na szczęście zawsze można użyć swojej złośliwej wyobraźni... ;>
A jednak jest coś słodkiego w tych zawsze szczęśliwie się kończących książkach, bo raz na jakiś czas mam na jakąś ochotę, chociaż tak dobrze widzę ich wady. Podobnie jak w filmach.
Użytkownik: veverica 06.03.2007 20:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Od pewnego czasu nie dawa... | tastaska
Przeczytałam jedną sztukę, na wakacjach ze znajomymi, na głos - świetna rozrywka, płakaliśmy ze śmiechu;)
Ale jakoś nie mam ochoty na więcej:)
Użytkownik: linusia112 06.03.2007 21:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Od pewnego czasu nie dawa... | tastaska
W mojej bibliotece od lat są Harlequiny i to w najwidczenijszym miejścu i patrząc na okładki wydaje sie,że często są wypozyczanae;))

To wg mnie nie są książki tylko hmm bliżej niesprecyzowana forma, przyznam zdarzyło mi sie przeczytać Harlequin'a. Wydaje mi się, że jest niemożliwością czytanie ich w większej ilości. Wszystko na jedno kopyto i jakże trudno odgadnąć jakie będzie zakończenie, bo na pewno nie będzie to happy end;))

Użytkownik: Sophie7 06.03.2007 21:32 napisał(a):
Odpowiedź na: W mojej bibliotece od lat... | linusia112
W mojej bibliotece też są rozchwytywane,szczególnie przez panie w wieku emerytalnym.Kocham prawdziwe życie i realność - tego szukam w książkach,nie lubię oper mydlanych jak Harlequin'y czy ich bliżniaczych serialowych sióstr.Jest tyle ciekawych książek do przeczytania,i tak nie starczy mi życia na przeczytanie wszystkiego o czym marzę
Użytkownik: jakozak 07.03.2007 08:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Od pewnego czasu nie dawa... | tastaska
Nie, Tastasko, harlequiny są strasznie prymitywnie napisane. Nie trać czasu. Chyba, że przeczytasz jeden, aby wiedzieć, w czym rzecz. To już chyba lepiej czytać panią Steell. O dwa szczeble wyżej w drabinie romansideł. :-)
Ja sobie poczytuję romans od czasu do czasu - to oczywiste, ale harlequina więcej do ręki nie wezmę.
Denerwują mnie.
:-)
Użytkownik: Vemona 07.03.2007 09:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, Tastasko, harlequiny... | jakozak
Też czasem czytuję romanse, ale mam autorki, które są mówiąc trywialnie "strawne", Ch.Dodd, J.A. Krenz, M. Balogh, S.Laurens, oczywiście Nora Roberts. Harlequina kiedyś przeczytałam, doświadczalnie, ale jeśli mam czytać coś bardzo głupiego, to wybrałabym J. Courths-Mahler albo F. Birkner.
Użytkownik: jakozak 07.03.2007 10:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Też czasem czytuję romans... | Vemona
Mahlerowej czytałam tylko Tajemnicę bezimiennej i oceniłam ją na 1.
Użytkownik: Vemona 07.03.2007 10:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Mahlerowej czytałam tylko... | jakozak
Też ją oceniam nisko, jest tak samo schematyczna jak harlequiny, ale jakoś lepiej mi idzie niż one. Przeczytaj Birkner - "Kupię ci księcia", poza schematem jest trochę do śmiechu, córka miała przynajmniej nieco poczucia humoru. :-)
Użytkownik: jakozak 07.03.2007 10:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Też ją oceniam nisko, jes... | Vemona
Chętnie. Daję do schowka. :-)
Użytkownik: Vemona 07.03.2007 10:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Chętnie. Daję do schowka.... | jakozak
Oczywiście z zastrzeżeniem, że nie jest to literatura wysokich lotów, ale ostatnio dobrze mi robi w natłoku podręczników takie oderwanie się i przeczytanie czegoś lekkiego. Bardzo lekkiego. :-))
Użytkownik: embar 27.06.2007 23:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Też czasem czytuję romans... | Vemona
ale żeby napisać porządnego historicala trzeba przeprowadzić jakiś research, a do harlequina może zasiąść każdy :) i niestety chyba każdy to robi sądząc po różnorodności ofert :))
Użytkownik: tastaska 08.03.2007 20:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, Tastasko, harlequiny... | jakozak
Ja pewnie też nie przeczytam... Wolę pozostać przy krwawych morderstwach :)
Użytkownik: embar 29.06.2007 19:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, Tastasko, harlequiny... | jakozak
Pani Steel tak- ale ostrożnie, gdyż tam jest baaardzo wysoka umieralność :)
Użytkownik: jakozak 30.06.2007 10:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Pani Steel tak- ale ostro... | embar
Pani Steel jest bardzo nierówna. Na razie mam jej dosyć, ale pamiętam, że miała książki i piątkowe i słabiutkie.
Użytkownik: Magda_lena16 07.03.2007 11:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Od pewnego czasu nie dawa... | tastaska
Czytałam Harlequiny mając 8 - 9 lat. Wtedy wydawały mi się bardzo ciekawe, bo w końcu mówiły o sprawach, o których uczennica podstawówki zbyt wielkiego pojęcia nie ma... Obecnie nie polecam takich książek. Wszystkie są do siebie podobne, pisane takim samym schematem.
Użytkownik: jakozak 07.03.2007 11:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytałam Harlequiny mając... | Magda_lena16
Dużo starsza byłam, gdy weszły harlequiny. Koło czterdziestki zapewne.
Zatem dla osoby względnie oczytanej był to szok, koszmar, ufo! (Jak takie coś w ogóle można napisać i kto to w ogóle dopuścił do sprzedaży?). Teraz już wiem, że wszystko można. Kupić, zrobić, sprzedać, uczynić... Jazda bez trzymanki. Komu się nie podoba - wypad w biegu.
:-)))
Użytkownik: madadisia 07.03.2007 20:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Od pewnego czasu nie dawa... | tastaska
W mojej bibliotece Harelquinów jest rzeczywiście sporo i cieszą się dużą popoularnością. Ale wśród romansów króluje niepodzielnie Danielle Steel; jej książki nie stoją na połkach, bibliotekarka wypożycza dosłownie "spod lady" i tylko po jednej sztuce na raz :-)
Użytkownik: Tuppence 07.03.2007 22:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Od pewnego czasu nie dawa... | tastaska
Czekając na busa i nie mając nic do roboty, zwykle oglądam witrynę kiosku ruchu. Co najmniej jedną trzecią zajmują tam Harlequin'y. Zawsze zastanawiałam się, kto to kupuje. Desperaci czekający na przystanku od godziny? To takie żerowanie na ludzkiej nudzie :) Myślę jednak, że mogliby sprzedawać coś troszeczkę ambitniejszego. Chociażby kryminały Agathy Christie - równie lekkie i przyjemne, ale jednak nie uważam ich za kompletną stratę czasu.

Ale wracając do samych Harlequinów, w stu procentach zgadzam się z przedmówcami. Fabuły są okropnie schematyczne (lub wydumane), a np. opisy scen łóżkowych praktycznie identyczne. (Wiem, w wieku 13 lat razem z koleżanką dorwałyśmy się do romansideł jej mamy i szukałyśmy takich momentów ;) Bardzo się zawiodłyśmny ich powtarzalnością.)
Użytkownik: tastaska 08.03.2007 20:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Czekając na busa i nie ma... | Tuppence
Jednak ludzie kupują... wystarczy popatrzeć na Allegro :)Ja też kupuję... oczywiście książki w innym gatunku :P
Użytkownik: The Prestige 09.03.2007 00:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Jednak ludzie kupują... w... | tastaska
Myślę, że te biedne harlekiny, choć oczywiście żenujące, stają się ostatecznie jakimś tam zaczynem do relacji ze słowem pisanym, więc jeśli ma już marnować czas, to lepiej, żeby czytała harlekina, niż bezmyślnie wpatrywała się w latynoską telenowelę w telewizji.
Użytkownik: jakozak 09.03.2007 08:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że te biedne harle... | The Prestige
Latynoska telenowela w telewizji może ją doprowadzi do Wielkiego Ambitnego Kina? :-)))
Jedno warte drugiego.
Jest jedna pociecha. Osoby takie latynoskoserialowe i harlequinowe zazwyczaj trzymają swoje wszystkie książki po piwnicach albo tapczanach, żeby wyglądu pokoju nie "szpecić". Niech zatem poniewierają się tam właśnie harlequiny.
Użytkownik: hburdon 09.03.2007 11:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że te biedne harle... | The Prestige
Przynajmniej nie zatraci umiejętności czytania. My tu dyskutujemy o wyższości Derridy nad Barthesem, a kupa ludzi nie potrafi przeczytać ze zrozumieniem instrukcji obsługi albo ulotki dołączonej do leku.
Użytkownik: Teofila 09.03.2007 18:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Przynajmniej nie zatraci ... | hburdon
Zgadzam się. Zdecydowanie lepiej czytać coś (nawet harlequiny) niż nic.
Użytkownik: Ysobeth nha Ana 28.06.2007 00:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Przynajmniej nie zatraci ... | hburdon
Ech, Haniu, ale instrukcje obsługi w zasadzie nie służą do czytania ze zrozumieniem, tylko do maksymalnego ogłupienia nabywcy sprzętu ;-))) W każdym razie wskazuje na to język, jakim są pisane.
Użytkownik: p_132 14.03.2007 17:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Od pewnego czasu nie dawa... | tastaska
Hm... U mnie jak się wchodzi do biblioteki jest od razu takie małe miejsce dla dzieci z zabawkami, małym stoliczkiem i tymi takimi dużymi tekturowymi książkami. Jakiś komputer i kserokopiarka. A obok trzy regały książek - z czego 2 to harlequiny. Szczerze mówiąc dziwi mnie to, bo tylko 1 regał romansów, a w sumie romasne są ciekawsze niż harlequiny. Całkowicie dalej <praktycznie w innym pomieszczeniu> jest reszta książek, więc jest jakby dwie wystawy - pomieszane różnorodności naukowe, kryminały, bajki dla dzieci etc, i na drugiej - romanse z harlequinami. W sumie to dobre rozwiązanie. Najnowsze i najciekawsze książki i tak można znaleźć pod biurkiem u p. bibliotekarki :) Jak się ładnie poprosi to się wszystko dostanie :)
Użytkownik: jakozak 14.04.2007 10:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Od pewnego czasu nie dawa... | tastaska
Nie czytam. Przeczytałam w życiu ze dwa, czy trzy, gdy wyłam w czasie jakiegoś weekendowego wieczoru w lesie z braku lektury. Tylko takie były dostępne.
:-)))
Że są na widoku? Praktyczne! Pełno kobiet je czyta. Weźcie pod uwagę to, że te, które tu rozmawiają o książkach należą do rzadkości. Statystyczna kobieta czyta kolorowe gazety o modzie, makijażu i lekarstwach, plotki o słynnych ludziach, "kocha-nie kocha" i tragedie rodzinne, harlequin'y i ewentualnie panią Steel, Roberts...
Przynajmniej w moim środowisku.
Użytkownik: wila 14.04.2007 10:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie czytam. Przeczytałam ... | jakozak
O tak. W bibliotece w mojej dzielnicy harleqiunowe (i nie tylko) rimansidła to obok książek dla dzieci i serii "nie dla mamy nie dla taty lecz dla każdej małolaty" najczęściej wypożyczanie książki. Wiem, bo pytałam o to biblioterkarkę.
Użytkownik: nisha 14.04.2007 10:56 napisał(a):
Odpowiedź na: O tak. W bibliotece w moj... | wila
Ja nawet nie muszę pytać, ten stosik książek właśnie oddanych mówi sam za siebie. Dokładnie to samo ludzie wypożyczają, co u Ciebie.
Użytkownik: maharana 07.05.2007 12:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja nawet nie muszę pytać,... | nisha
Harlequinów nie czytam, bo są nudne jak diabli i rację miał jeden z moich przedmówców, że są "prymitywnie napisane". Swego czasu byłem świadkiem takiej sceny w bibliotece: Przyszły sobie dwie dziewczynki (tak na oko 4-5 klasa podstawówki) i jedna z nich oddawała książki swojej mamy i na pytanie bibliotekarki, czy mama coś chce do poczytania, powiedziała, że 5 harlequinów. Zabrały je i poszły. Traf chciał, że wracając z biblioteki po jakiejś godzinie po ich wyjściu spotkałem je siedzące na ławce w koło szkoły i pracowicie wertujące te mocno zaczytane książeczki:). Uśmiałem się nieco. Ech, dzieci, dzieci...:)
Użytkownik: valyness 10.05.2007 07:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Od pewnego czasu nie dawa... | tastaska
W każdej bibliotece jest regał z kiepskimi romansami. Dla mnie Harlequin'y są mało ambitnymi książkami.
Czyta ja moja ciocia i sama przyznaje, że nie są to zbyt ciekawe książki, ale zabijają nudę.
Obecnie nie mam zamiaru czytać Harlequinów... :]
Użytkownik: maharana 10.05.2007 12:27 napisał(a):
Odpowiedź na: W każdej bibliotece jest ... | valyness
Jestem zaskoczony:). Twoja ciocia musi mieć specyficzne pojęcie nudy:). Przecież ich czytanie to jedna wielka nuda. Wszystko na jedno kopyto.
Użytkownik: Ysobeth nha Ana 28.06.2007 00:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Od pewnego czasu nie dawa... | tastaska
Harlequiny, jak każdy rodzaj literatury, bywają lepsze i gorsze. Oczywiście nie jest to proza wysokich lotów, a często jest to schematyczny gniot, który od poprzedniego różni się tylko kolorem włosów bohaterki i zawodem bohatera - zdarzają się jednak całkiem ciekawe produkcje (jeśli nie zwracać uwagi na wszechobecny schemat) :)

Ja osobiście zbieram romansidła, w tym harlequiny, z wątkami fantastycznymi, które znakomicie urozmaicają typowe "menu" tych powiastek. Niestety, serie wydawane w Polsce, od lat nie zawierają takich rodzynków. Czyżby polska czytelniczka nie lubiła fantastyki? A może tylko tak uważają wydawcy?

Schemat zaś wygląda tak: na pierwszej stronie pojawia się kobieta lub mężczyzna. Na drugiej - on/ona spotyka osobę przeciwnej płci i już wiadomo, że w miarę rozwoju akcji połączy ich szalona, namiętna miłość. Potem oczywiście jest porcja przeciwności losu (tu przy wątkach fantastycznych zdarza się najwięcej urozmaiceń), gdzieś około 1/4 objętości tomiku bohaterka obowiązkowo wygina się w łuk (w scenie erotycznej naturalnie, bo namiętność z obojga bucha jak żar z pieca hutniczego), na koniec wszystko się wyjaśnia i zawiłe ścieżki życiowe wyprostowują, a para bohaterów zabiera się za przygotowania do ślubu i planuje nabycie dużego domu oraz zaludnienie go dziećmi i psami.

2-3 dni na czytanie harlequina to o wiele za dużo - przy zwykłej objętości tomiku wystarczy godzina. Po co w ogóle toto czytać? A tak, dla poprawienia nastroju. Życie generalnie jest męczące i obfituje w paskudne zdarzenia, związki "w realu" trudne i zgrzytające na zakrętach - a tam, wszystko jak w bajce: oboje piękni i zaradni, namiętność ponadnaturalna, happy end nieunikniony :) Nie byłabym w stanie czytać tego regularnie, potrzeba mi bardziej treściwej strawy literackiej, ale od czasu do czasu, na przetarcie smaku... ;-)
Użytkownik: ada1981 05.04.2011 13:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Harlequiny, jak każdy rod... | Ysobeth nha Ana
Ja lubie Harlequiny. Oczywiście tak jak napisała moja poprzedniczka dzielą się one lepsze i gorsze. Moimi ulubionymi autorkami są: Debbie Macomber i Diana Palmer. jest to lekka i miła literatura, a że wychodze z założenia, że w zyciu jest tak niewiele przyjemnych rzeczy, to warto o niektórych chociaż poczytać :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: