Dodany: 23.02.2005 10:32|Autor: Lykos

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Listy do Małgorzaty Musierowicz
Raszewski Zbigniew

Wielki pisarz nieznany szerszej publiczności


"Droga Pani,
właśnie dostałem Pani list bez kwiatka na kopercie. Domyślam się, że jest to kara za moje żarty, może i zasłużona, ależ za surowa. Na wszelki wypadek zmieniam rodzaj żartów. Jeśli dożyję wiosny, będę Pani regularnie wysyłał listy o Poznaniu, bo uważam, że powinna Pani wiedzieć niektóre rzeczy o tym mieście. Nb. gdy się Pani upije, proszę do mnie napisać. Chciałbym mieć taki list. Wczoraj, w niedzielę, Iza Jarosińska przyniosła mi „Małe bestiarium” Pana Stasia, z mnóstwem wspaniałych wierszy, pomiędzy którymi znalazłem „Kukułkę” Wordswortha. Jest to pierwszy angielski wiersz, którego się nauczyłem równo 50 lat temu.

Łączę wyrazy głębokiego szacunku
Zbigniew Raszewski"

List ten, datowany 27 I 1992, wybrałem prawie przypadkowo ze zbiorku, jedynym kryterium była długość, a ściślej mówiąc – jego krótkość. Gdybym chciał dobrze scharakteryzować korespondencję tych niezwykłych dwojga ludzi, musiałbym przytoczyć znacznie dłuższe i co najmniej kilka, ale i ten pozwala na pewne wniknięcie w ducha tych listów. O ile miliony Polaków, a zwłaszcza Polek, doskonale wiedzą, kim jest pani Małgorzata Musierowicz (aczkolwiek może nie wszyscy wiedzą, że jest rodzoną siostrą Stanisława Barańczaka; w przytoczonym liście jest on zresztą wspomniany jako „Pan Staś”), o tyle o profesorze Zbigniewie Raszewskim słyszeli tylko miłośnicy teatru i część polonistów, która musiała się zetknąć z jego opracowaniami. Gdy w obecności aktorów, kształconych w warszawskiej PWST w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, a może i osiemdziesiątych, padnie jego nazwisko, niechybnie oblicze ich się rozjaśni i pojawi się na nim uśmiech. Jestem tego absolutnie pewien, inaczej być nie może. Był ulubionym wykładowcą, erudytą i człowiekiem obdarzonym inteligentnym poczuciem humoru. Wypowiedzi swoje kształtował niezwykle jasno, bezbłędnym i bardzo pięknym językiem. Studentów traktował poważnie i z dużą sympatią, z całą pewnością odwzajemnioną.

O jego przeszłości mało kto wiedział. A była ona bardzo chwalebna: jako czternastoletni chłopiec stworzył już w roku 1939 komórkę oporu przeciw okupantom niemieckim, niestety został zdekonspirowany i osadzony w areszcie gestapo w Bydgoszczy. Jako małoletniego udało się go jakoś z tego wyciągnąć. Pracując w charakterze pomocnika kierowcy i robotnika w warsztacie ślusarsko-stolarskim, znajdował czas na samokształcenie i chałupniczą konspirację, która doprowadziła go w 1943 roku do AK, gdzie od wiosny 1944 kierował siecią łączności garnizonowej w Bydgoszczy.

Po wojnie, dzięki konspiracyjnemu wykształceniu, błyskawicznie zdał maturę w Bydgoszczy i zaczął studia polonistyczne i muzykologiczne w rodzinnym Poznaniu. Związał się z Caritas Academica, czym się naraził nowym władzom. Nie krył swoich zapatrywań i od czasu do czasu puszczał w obieg satyryczne wierszyki wyszydzające komunę. Nic dziwnego, że po zrobieniu doktoratu pod kierunkiem wspominanego zawsze z uwielbieniem prof. Szweykowskiego został wyrzucony z Uniwersytetu. Dzięki poparciu Leona Szyllera udało się go zatrudnić w Instytucie Sztuki PAN w Warszawie, a po jakimś czasie – również w PWST. Miał jednak ciągle zakaz pracy na uniwersytetach. Był wieloletnim redaktorem „Pamiętnika Teatralnego” i niekwestionowanym najlepszym znawcą historii teatru polskiego. Jest autorem m.in. „Krótkiej historii teatru polskiego”, „Bogusławskiego” (za którego dostał nagrodę Pen Clubu, wygrywając konkurencję m.in. z pierwszymi tomami „Końca świata szwoleżerów” Mariana Brandysa), „Teatru w świecie widowisk”, „Raptularza” i przecudnej książki poświęconej Bydgoszczy - „Pamiętnika gapia”, a także niezliczonych artykułów naukowych i popularnych. W latach stanu wojennego był arbitrem w środowisku teatralnym, jego stanowisko miało szczególną wagę.

Niestety, choroba nowotworowa utrudniła mu bardzo życie i skróciła je do 67 lat. Zmarł po wieloletniej walce z chorobą, znoszoną z anielską cierpliwością i swoistym dumnym poczuciem humoru, w roku 1992. Cytowany na początku list pisany był już w okresie zaawansowanej choroby.

Choroba ta prawie nie ujawnia się w korespondencji wydanej przez panią Musierowicz. Od czasu do czasu spotyka się wzmianki o kolejnych operacjach czy pobytach w szpitalach w Polsce i w Niemczech albo w sanatorium w Ciechocinku. Ale treść jest lekka, pełna pogodnego humoru, przezabawnych anegdot i kolorytu dawnych czasów. Niekiedy nawet pojawiają się elementy zgrywy: listy szpitalne datowane są z rozmaitych egzotycznych miejsc i podpisywane Genowefa Zombke albo Trombke, Lombke, Stombke, trochę dla żartu, a trochę ze względów konspiracyjnych: telefon Profesora był podsłuchiwany, a jego poczta przeglądana przez SB. Zapewne podobnym zainteresowaniem „cieszyła się” też pani Musierowicz.

Korespondencja zaczęła się, gdy Raszewski przeczytał kilka podsuniętych mu przez dorastającą córkę książek pani Musierowicz. Zaciekawiła go realistyczna sceneria Jeżyc, na których spędził studenckie lata (mieszkał przy Reya 1 – taka była pisownia patrona ulicy). Odkrył cały świat Jeżycjady i się nim zachwycił. Tak bardzo, że nawet stworzył całą fikcyjną konferencję naukową na jego temat, z udziałem badaczy zagranicznych. Korespondencja dotyczy bardzo wielu tematów interesujących ludzi ciekawych świata, ale najwięcej – Jeżycjady i Poznania.

Sztuka pisania listów niestety upadła w dobie SMS-ów i powszechnego dostępu do telefonów. Ale nawet pocztą elektroniczną można i trzeba pisać pięknie. Listy profesora Raszewskiego są doskonałym wzorem do naśladowania, aczkolwiek bardzo trudnym. W końcu nie każdy jest Raszewskim. Zwłaszcza język jest krystalicznie czysty, niebanalny, pełen humoru i – po prostu – śliczny.

I tylko mi żal, że tak mało ludzi w Polsce wie o tym wspaniałym teatrologu. Komuna potrafiła rozdmuchać sztuczne wielkości i tępić prawdziwe. Kto był w telewizji, ten był Kimś, a kogo nie było – był nikim. A my ciągle nie potrafimy tego zmienić.

Profesor Kott kilka lat temu opublikował w "Tygodniku Powszechnym" artykuł o Raszewskim i zatytułował go, o ile pamiętam, "Raszewski wielkim pisarzem był". Choć nie zawsze zgadzam się z Kottem, tym razem w pełni podzielam jego konstatację.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 24224
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 43
Użytkownik: Agis 25.02.2005 09:06 napisał(a):
Odpowiedź na: "Droga Pani, właśnie do... | Lykos
Recenzję przeczytałam z przyjemnością, książkę znam, ale znacznie pogłębiłam wiedzę odnośnie samego autora listów.
Użytkownik: trombita 25.02.2005 19:00 napisał(a):
Odpowiedź na: "Droga Pani, właśnie do... | Lykos
po takiej recenzji na pewno przeczytam, piękne
Użytkownik: verdiana 26.02.2005 11:37 napisał(a):
Odpowiedź na: "Droga Pani, właśnie do... | Lykos
Dziękuję za tę recenzję. Nawet nie wiedziałam, że taka książka istnieje, a postać Profesora bardzo mnie intrygowała w trakcie czytania "Frywolitek" - Musierowicz często o nim tam wspomina...
Użytkownik: Czajka 03.09.2006 11:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję za tę recenzję. ... | verdiana
Verdiano, a jak pieknie pan Profesor pisze o muzyce, o słuchaniu Mozarta, był bardzo wnikliwym i wrażliwym słuchaczem. :-)
Użytkownik: verdiana 03.09.2006 11:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Verdiano, a jak pieknie p... | Czajka
Już wiem, już wiem i żarliwie podzielam Twoją opinię. :D
Użytkownik: Czajka 03.09.2006 17:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Już wiem, już wiem i żarl... | verdiana
Nie oceniłaś? I w ogóle jesteś w Klubie. :-)
Użytkownik: verdiana 03.09.2006 17:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie oceniłaś? I w ogóle j... | Czajka
Już oceniłam. :D
Użytkownik: watram 09.05.2006 20:45 napisał(a):
Odpowiedź na: "Droga Pani, właśnie do... | Lykos
Świetna recenzja, tak jak i sama książka.
"Listy do MM" są jak dla mnie wspaniałe. Z poczuciem humoru i zabawnymi anegdotami, ale powagi w nich też nie brakuje. I można się z nich sporo dowiedzieć :)
Użytkownik: Lykos 10.05.2006 08:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Świetna recenzja, tak jak... | watram
Dzięki. Czuję się zaszczycony tym, że swoją pierwszą wypowiedź w Biblionetce skierowałaś pod moim adresem. Witaj na pokładzie.

Jak ocenisz jeszcze kilkanaście książek (mogą być nawet błahe), będziesz mogła skorzystać z polecanek. A im więcej książek polecisz, tym polecanki będą trafniejsze i ciekawsze.

Serdecznie pozdrawiam.
Użytkownik: --- 13.06.2006 14:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki. Czuję się zaszczy... | Lykos
komentarz usunięty
Użytkownik: Lykos 13.06.2006 15:37 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Toteż próbuję ich lansować. Udaje mi się to ze skutkiem mizernym, bo możliwości mam nieduże. Ale pochlebiam sobie, że trochę ludzi dowiedziało sie ode mnie czegoś na temat prof. Raszewskiego, chociaż jego główną promotorką jest właśnie pani Musierowicz.

Próbujemy tutaj w gronie paru zapaleńców upowszechnić takich zapomnianych pisarzy-gigantów jak Gołubiew, Malewska czy Parnicki (ukłony zwłaszcza w stronę Bolka - antecordy). Może w końcu się uda. Chwała za to Biblionetce i jej animatorom, że stworzyli i utrzymują w ruchu to wspaniałe narzędzie wymiany myśli i ułatwili skrzyknięcie sie wielu niebanalnym ludziom.

Pozdrowienia.
Użytkownik: emkawu 13.06.2006 15:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Toteż próbuję ich lansowa... | Lykos
Ja między innymi dzięki Tobie i antecordzie sięgnęłam po Malewską :) i bardzom rada. Gołubiew to nie "moja" epoka, więc musi na razie poczekać w kolejce.
Użytkownik: --- 13.06.2006 16:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Toteż próbuję ich lansowa... | Lykos
komentarz usunięty
Użytkownik: Lykos 14.06.2006 07:35 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Oczywiście, że Raszewski nie będzie nigdy tak poczytny jak np. Chmielewska. Rzecz w tym, że za komuny trudno mu było dotrzeć nawet do tych odbiorców, którzy chętnie by przeczytali jego twórczość - miał trudności z wydawaniem książek i świadomie go przemilczano w środkach komunikacji społecznej. Smutne, że także dzisiaj tak trudno się mu przebić.

Nawet, jeżeli uznamy, że Raszewski jest pisarzem niszowym, musimy przyznać, że zagnieździł się silnie co najmniej w trzech niszach: w teatrze i problemach kulturowych na jego obrzeżach, w eseistyce polityczno-kulturalnej ("Raptularz" i "Mój świat") i w popularyzacji Bydgoszczy. A jest jeszcze twórczość epistolarna, chyba nie przeznaczona do szerszej publikacji. Paradoksalnie, dzięki niej właśnie ma szanse trafić pod strzechy - po druku jego listów przez panią Musierowicz.

Chciałbym podkreślić, że w drugiej połowy XX wieku trudno znaleźć kogoś, kto by dorównał jakości języka prozy Raszewskiego: bezbłędnego, pięknego, mądrego i dowcipnego.

Myślę, że mimo wszystko warto popularyzować Raszewskiego. W końcu nie wszyscy, jak inżynier Mamoń, lubią tylko to, co już znają.

Pragnę pozdrowić miłośników twórczości Profesora, a najbardziej - jego amerykańskie admiratorki Librariankę i Gabę_n. I kłaniam się pięknie pani Małgorzacie Musierowicz.
Użytkownik: verdiana 14.06.2006 09:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście, że Raszewski ... | Lykos
Raszewski jest był przede wszystkim teatrologiem - teatrolodzy o nim się uczą, pamiętają o nim, cenią go, czytają jego książki i starają się, żeby w encyklpediach było o nim więcej niż 5 linijek. Pamięć o nim nie zaginie, a środowisko teatrologiczne, choć nieco może hermetyczne, to spore - nie martw się, sporo ludzi Raszewskiego zna.
Co oczywiście nie znaczy, że nie należy o nim pisać i zaznajamiać innych z jego postacią! Cieszę się, że to robisz, chciałam Cię tylko troszkę uspokoić. :-)

Piękny portret:
http://www.teatry.art.pl/portrety/raszewski_z/prof​esorz.htm
Użytkownik: Lykos 14.06.2006 14:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Raszewski jest był przede... | verdiana
Bardzo, bardzo dziękuję. Rzeczywiście śliczny ten portret. Czy mogę go polecić specjalnie Moni?
Użytkownik: verdiana 14.06.2006 14:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo, bardzo dziękuję. ... | Lykos
Jasne, że tak! Znalazłam go kiedyś przypadkiem, ale tak mnie ujął, że linka sobie zatrzymałam...
Użytkownik: Bozena 21.06.2006 17:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Jasne, że tak! Znalazłam ... | verdiana
Twoje przypadki, Verdiano, to kojące i piękne-przypadki!
Pozwoliłam sobie obejrzeć portret „namalowany pędzlem” Hanny Baltyn-prof.Raszewskiego, i do tej chwili pozostaję pod jego wrażeniem. To moje wspomnienia...
Nie wiem dlaczego-wprowadzając do biblioNETki „Krótką historię Teatru Polskiego” wystawiłam jej ocenę 4; „...historię...”otrzymałam-na własne życzenie-od kogoś z kim dzieliłam przez lata teatralne pasje...A więc przyblakły wspomnienia...aż do oceny 4... Czas, by dzięki Wam(Verdiana, Lykos,...)przywołać je i lekturę przeczytać od nowa...


Z portretu Hanny Baltyn:
„Zalecała ona („Teoria Wysp”)w przypadkach, gdy społeczeństwo oszaleje, ratowanie duszy poprzez separowanie się od ogółu”.

Dziękuję, Verdiano, za przypadkowe, jakże nostalgiczne, wspomnienie...

Lykosie,dziękuję za recenzję;jest świetna!




Użytkownik: Moni 09.09.2006 09:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo, bardzo dziękuję. ... | Lykos
Ooooo! Jak dopiero teraz odkrylam te wypowiedz! Coz, lepiej pozno, niz wcale. A ten "portret" juz oczywiscie przeczytalam. Dziekuje za polecenie! :-)
Użytkownik: --- 14.06.2006 23:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście, że Raszewski ... | Lykos
komentarz usunięty
Użytkownik: Chilly 14.06.2006 22:11 napisał(a):
Odpowiedź na: "Droga Pani, właśnie do... | Lykos
Właśnie czytam Listy i się zachwycam. Bezsprzecznie "Raszewski wielkim pisarzem był". M.in. dzięki Profesorowi mam coraz większą ochotę na Jeżycjadę. ;)
Użytkownik: Czajka 15.08.2006 06:35 napisał(a):
Odpowiedź na: "Droga Pani, właśnie do... | Lykos
Lykos, bardzo Ci jestem wdzięczna, dzięki Twojej recenzji trafiłam do tych uroczych listów i mogę teraz się zachwycać dowcipem i wielkim stylem Profesora.
Do promowania dobrej i zwłaszcza mniej znanej literatury nie można się zniechęcać, bo przecież od kogo mamy się o niej dowiedzieć?
Użytkownik: Czajka 15.08.2006 07:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Lykos, bardzo Ci jestem w... | Czajka
To jest naprawdę lektura obowiązkowa dla wszystkich wielbicieli Jeżycjady obecnych i przyszłych.
Ja wiem, że to są listy profesora Raszewskiego, ale brakuje mi tu bardzo odpowiedzi pani Musierowicz, szkoda.
Ps. Ha! I Profesor jest wyznawcą Kłapouchego!
Użytkownik: librarian 22.08.2006 21:27 napisał(a):
Odpowiedź na: "Droga Pani, właśnie do... | Lykos
Z radością donoszę, że natknęłam się na sympatyczny felieton poświęcony Zbigniewowi Raszewskiemu i jego "Listom do Małgorzaty Musierowicz". Lubię znajdować takie tropy i chętnie podzielę się tą wiadomością z Biblionetkowiczami. A mianowicie, jest to felieton pt. "Listy jak opium" w zbiorku, którego autorką jest Zofia Kucówna, a który nosi tytuł "Opowieści moje". Jest to zbiorek felietonów, krótkich wspomnień, różnorakich refleksji, napisanych piękną polszczyzną z dużą kulturą, jednym słowem lektura bardzo sympatyczna. Ot takie błahostki, które warto ocalić od zapomnienia. Polecam. Autorka deklaruje miłość do Profesora. Mogę tylko dodać, że i ja umieściłabym chętnie taki napis na murze.

"Kończyłam czytanie z uczuciem ogromnego wzruszenia. I żalu. I jakiejś zazdrości. Ze nie znam Go, że nie obcowałam z Nim i że nie uczyłam się u Niego. Lektura obudziła tęsknotę za lepszym światem rządzonym dobrymi intencjami i czystymi uczuciami.
(...)
Wybitny historyk teatru, profesor Instytutu Sztuki PAN, wykładowca PWST w Warszawie, wieloletni redaktor "Pamiętnika Teatralnego" oraz "Słownika biograficznego teatru polskiego", onieśmielający autorytet, deklaruje w swych listach ochotę napisania na ścianie swojej kamienicy "KOCHAM KRESKE" - imię bohaterki książki dla młodzieży, którą sobie upodobał.
Bezczelnie przyznaję się, że mogłabym zrobić to samo. Po lekturze "Listów" łakomię się napisać na jakimś płocie lub murze KOCHAM PROFESORA RASZEWSKIEGO."*

---------------------------

*"Opowieści moje". Zofia Kucówna. Akapit Press, 1999.
Użytkownik: Lykos 23.08.2006 07:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Z radością donoszę, że na... | librarian
Bardzo dziękuję za informację.

Ja też kocham profesora Raszewskiego. Miałem szczęście znać go osobiście, od dzieciństwa - był przyjacielem mojego ojca. Mimo olbrzymiej wiedzy i błyskotliwej inteligencji był człowiekiem bardzo skromnym, ciepłym, nikogo nie lekceważył. On po prostu kochał świat, kochał go tak, jak powinien kochać każdy chrześcijanin, bez obłudy i zakłamania. Całym swoim życiem dawał świadectwo wartościom, które wyznawał.

A jak cudownie pisał! Myślę, że np. niektóre jego listy albo hasła w "Pamiętniku gapia" mogłyby być czytankami w gimnazjum, jako próbki pięknego stylu i niebanalnej treści.

Równocześnie Profesor był bardzo otwarty na innych ludzi. Wspaniale umiał słuchać, szanował cudze poglądy. Rozmawiałem z nim kiedyś jako już człowiek dorosły, ale jeszcze raczej młody. Potraktował mnie jak wartościowego partnera w dyskusji. Czułem się bardzo pokrzepiony tą rozmową - a było to w okresie stanu wojennego.

Miła Librarianko,

śledzę Twoje wypowiedzi z dużą sympatią i zainteresowaniem, także i dlatego, że znalazłem w nich wiele ciepłych słów pod adresem Profesora. Przyjemnie mi mieć świadomość, że Zbigniewa Raszewskiego docenia się również w Ameryce. Trzymaj się krzepko w dalekim dla nas Toronto.

Yours sincerely

Lykos

A może zawiążemy - niekoniecznie formalny - Klub Sympatyków Profesora Zbigniewa Raszewskiego? Zapraszam Ciebie, Czajkę, Agis, Verdianę, Gabę_n (co się z Tobą dzieje?), Watram, Olgę bt i wszystkich innych, którzy są pod wrażeniem twórczości i osobowości Profesora.
Użytkownik: librarian 23.08.2006 18:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo dziękuję za inform... | Lykos
Ja myślę, że taki klub jakby istnieje, po prostu nie został nigdy nazwany. Wdzięczna jestem, że tę informacje lub odczucie potwierdziłeś :) Z wielką ochotą zaliczę siebie w poczet członków jako osoba, która "Listy" czyta raz w roku a zagląda do nich częściej nawet, a "Raptularz" co kilka tygodni (raz po raz przynoszę go sobie z biblioteki, bo niestety nie posiadam na własność). I jeszcze marzę o "Pamiętniku gapia" - zamówienie poszło do mojej siostry. Nie mówiąc o tym jak chętnie przeczytałabym (to już inny autor, ale powiązany) rozprawkę o wdzięcznym tytule "Barszcz w kulturze starożytnej Grecji".

Pozdrawiam Lykosa i wszystkich klubowiczów.
Użytkownik: Czajka 25.08.2006 03:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo dziękuję za inform... | Lykos
Bardzo dziękuję za zaproszenie, to dla mnie ogromny zaszczyt i przyjemność. Jako członkini Klubu deklaruję regularne czytanie Listów Profesora i Raptularza (po zakupie, mam nadzieję, że wkrótce) oraz zobowiązuję się zachęcać innych ustnie i pisemnie, co zresztę już zaczęłam robić z własnej nieprzymuszonej woli.

Pozdrawiam Założyciela Klubu i wszystkich klubowiczów obecnych i przyszłych. :-)

Ps. Jako znak naszego Klubu proponuję przyjąć margarytkę z kopert. Albo może Kłapouchego.
Użytkownik: Bozena 05.09.2006 17:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo dziękuję za inform... | Lykos
Dziękuję, Lykosie za zaproszenie. Wstępuję do Klubu Sympatyków prof. Raszewskigo z ogromną przyjemnością. Jest on moim...wspomnieniem, toteż z pewnym gatunkiem nostalgii przychodzi mi o nim myśleć...
Pozdrawiam wszystkich klubowiczów - Olga
Użytkownik: Bozena 16.09.2006 15:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję, Lykosie za zapr... | Bozena
Listy intrygują, uczą i nierzadko wywołują uśmiech, lecz te partie tekstu, które dotyczą Jeżycjady dla czytelników nie znających jej(należę do nich) - troszeczkę niecierpliwią. Całą pełnię uroku, zapewne, odkryją one przed miłośnikami twórczości M.Musierowicz.

Skromność Profesora zadziwia; pozwalam sobie, i ja, przytoczyć cytat:

„Dziękuję za życzliwe słowa o mojej pisaninie. Musze powiedzieć, że ludzkość nie podziela Pani opinii, nie jest ciekawa moich książek i nie chce ich wydawać.[...]Gdy sobie to uświadomiłem, że przestałem kogokolwiek obchodzić(poza garstką przyjaciół), przez chwileczkę byłem niemile zaskoczony, ale potem wręcz zasmakowałem w sytuacji już mi znanej z dawniejszych czasów, sprzed mojego debiutu.[...]A swoją drogą korzystam z okazji, by się wypowiedzieć. Słabiutkim głosem, zawszeć jednak jestem jeszcze w stanie zawołać: Ludzkości, mam cię w nosie”.

„Mówiono mi, że Stalin tak kochał ludzkość, że nie miał czasu kochać ludzi. Kończąc moje zajęcia na tym świecie, powiedziałbym, że ze mną było odwrotnie”.

„Listy do MM” ZR, fragment, IV 1991

Użytkownik: verdiana 05.09.2006 18:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo dziękuję za inform... | Lykos
Ojej, a ja dopiero teraz znalazłam Twojego posta! I dopiero teraz rozumiem, o jakim klubie mówiła Czajka! Z radością do niego wstąpię, zwłaszcza w takim towarzystwie! :D
Użytkownik: gaba_n 27.09.2006 06:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo dziękuję za inform... | Lykos
Lykosie, mimo ze z opoznienem, przyjmuje zaproszenie z radoscia. I dziekuje za pamiec.
Użytkownik: Lykos 13.09.2006 11:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Z radością donoszę, że na... | librarian
Dotarłem do książki Zofii Kucówny.

Kiedyś, dawno temu, słyszałem już fragment jakiejś jej książki czytany przez nią przez radio. Wówczas przeżyłem małe zaskoczenie: to była całkiem zgrabna proza. Wiedziałem, że jest aktorką, ale kojarzyła mi się przede wszystkim z bardzo ładnym wykonaniem piosenki "Jaki śmieszny jesteś pod oknem", które cenię bardziej nawet, niż (późniejsze) wykonanie Ewy Demarczyk (nie znam wykonania Kasi Groniec, ale trudno mi sobie wyobrazić, że może być lepsze). Nie wiedziałem, że także pisze, i to wcale ładnie.

Teraz, gdy czytam jej "Opowieści moje", widzę jeszcze wyraźniej, że jest sprawną pisarką, osobą mądrą i wrażliwą, a przede wszystkim bardzo ciepłą. Sprawy, o których wspomina, choć opowiedziane bardzo osobiście, są ciekawe i ważne. Bardzo dziękuję za polecenie.

Ale jeżeli chodzi o wspomnienie o prof. Raszewskim, czuję pewien niedosyt. Prawda, że jest to pięknie napisane, jednak chciałoby się więcej, więcej...

Oczywiście, jestem bardzo wdzięczny i za to.
Użytkownik: librarian 15.09.2006 02:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Dotarłem do książki Zofii... | Lykos
Tak, masz rację pisząc, że jest to tylko krótka impresja.

Z pewnością znasz dwutomowe wydanie "Raptularza" (Wydawnictwo Puls, Londyn, 2004), którego redaktorami są Edyta i Tomasz Kubikowscy, rozumiem, że uczniowie profesora Raszewskiego.

Ładnie i głęboko pisze o Profesorze Tomasz Kubikowski w posłowiu do tego wydania, zatytułowanym "Pustelnik z Placu Krasińskich". Zawarta jest tam wnikliwa analiza kolei życia Profesora i jego kwintesencja.

"Wiedział w każdym razie, że należy do kultury odrzuconej przez główny nurt i lekceważonej. Należy, jak się z biegiem czasu pokazało, do kultury mniejszości. Po takiej konstatacji następuje wniosek przyjąć tę swoją gorszość ("Być gorszym to dla duszy ludzkiej zadanie trudne, ale zbawienne"*) czy mniejszość, wytrwać w niej, nie zapierając się siebie, i wykorzystać ją tak, by wynieść z niej korzyści. "Najłatwiej być nikim,być lepszym to zasadzka."*(...) Etos ciągłego oporu. Uderza w nim, jak człowiek, który poświęcił życie badaniu historii, był odległy od dwudziestowiecznego historyzmu. Aktualny kształt czasu nie stanowił dla niego probierza wartości i sam domagał się odniesienia do kryteriów transcendentnych. Z drugiej zaś strony otwarcie na nowość, z góry zasługujące na bonifikatę. Trudno pogodzić te dyrektywy, trudno też brać je oddzielnie: pierwsza sprzyja zasklepieniu, druga pogoni za dniem. Razem tworzą giętką, karkołomnie trudną do osiągnięcia całość."**

Kubikowski wskazuje jaką trudną drogę postępu duchowego wytyczył sobie Profesor, i jak konsekwentnie jej przestrzegał. Na tej drodze obowiązywały prawa ponadczasowe:
- ścisłość wniosków i przezroczystość procederów chroniła od sekciarstwa, kastowości
- tolerancja i powściągliwość ocen, "nie śpiesz się z potępieniami"
- nie uchylaj się od ocen, ale czuj ich ciężar (trudna droga pomiędzy uprzedzeniem a tchórzostwem)
- prostota, pokora, duma, posłuszeństwo (ale nie prostactwo, potulność, pycha i służalczość)
- wyobraźnia i śmiałość.
Tak powinno się uprawiać naukę - pisze Kubikowski.

A więc zostawił uczniów, którzy rozumieli Go i jego drogę. To powód do radości.

--------------------------------
* "Raptularz". Zbigniew Raszewski.
** "Pustelnik z Placu Krasińskich w <Raptularzu>". Tomasz Kubikowski.
Użytkownik: inaise 05.10.2006 17:10 napisał(a):
Odpowiedź na: "Droga Pani, właśnie do... | Lykos
"Listy" pochłonęłam byłam z miejsca i natychmiast pokochałam.

Pędzę do biblioteki po "Pamiętnik gapia" i "Raptularz".

Jednocześnie dziękuję za dyskusję, miło poczytać rozmowy ludzi rozumnych :)
Użytkownik: jakozak 19.12.2006 07:59 napisał(a):
Odpowiedź na: "Droga Pani, właśnie do... | Lykos
>Użytkownik jakozak 2006-12-18 19:34:12 napisał(a):

Wiecie wszyscy, że moje posty bywają spontaniczne. Ten na pewno jest taki właśnie.
Jestem w połowie.
Czuję się zaszczycona mogąc czytać takie listy.

Będę musiała (będę?) przemóc się i poznać Jeżycjadę od początku. Skoro profesor Raszewski... <
Użytkownik: bogna 07.06.2007 12:14 napisał(a):
Odpowiedź na: "Droga Pani, właśnie do... | Lykos
Do członków Klubu Sympatyków Profesora Zbigniewa Raszewskiego / Oddział Warszawski!

Byłam dzisiaj rano na starych Powązkach i idąc, zaczepiałam wzrok na napisach wykutych na grobach... Nie ma nic, tylko imię i nazwisko, Zbigniew Raszewski. Nie miałam przy sobie kartki, ani długopisu, ale zapamiętałam lata urodzin i śmierci wypisane na nagrobku. Zgadzają się, 1925 - 1992, więc to grób Profesora.

Jak znaleźć. Już prościej nie można.
Wchodzimy na Cmentarz IV bramą, od Powązkowskiej, tuż przed Tatarską. Po wejściu idziemy prosto. Po prawej stronie, po mniej więcej 30 sekundach, no może po minucie, będzie ten grób.
Odwiedziny by się przydały. Nie było żadnego kwiatka, żadnego, nawet wypalonego znicza.
Pozdrawiam Sympatyków!
Czasem będę tam zaglądać.
Niezrzeszona - Bogna
:-)
Użytkownik: Lykos 08.06.2007 12:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Do członków Klubu Sympaty... | bogna
Dziękuję za informację. Może kiedyś, jak będę w Warszawie, odwiedzę grób Profesora. Po czym poznać, że to IV brama (na Powązkach byłem tylko raz, jako dwunastoletni chłopak, prawie 50 lat temu i czuję się "nietutejszy")?

Aż mi trudno uwierzyć, że grób jest tak opuszczony.

Myślę, że o przynależności do Klubu może decydować subiektywne wewnętrzne przekonanie, że chce się należeć. Nie widzę przeciwwskazań w Twoim przypadku. Chyba, że nie chcesz - przymusu nie ma.

Bardzo serdecznie pozdrawiam.
Użytkownik: Vemona 08.06.2007 12:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję za informację. M... | Lykos
Jak trafić? Jeżeli idziesz wzdłuż muru cmentarnego od Okopowej, to IV brama jest ostatnia, niedaleko przed zakrętem muru w Tatarską.
Będę musiała pójść w odwiedziny do Pana Profesora, zwłaszcza, że tamtędy wchodzę do swojego rodzinnego grobu, więc kiedy teraz pojadę do Babci i Taty - zapalę lampkę także u Niego.
Użytkownik: verdiana 08.06.2007 15:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak trafić? Jeżeli idzies... | Vemona
A ja z tych Waszych opisów i tak nic nie rozumiem. :P Czy chodzi o pierwszą bramę od strony trasy Toruńskiej? Tę, przy której jest przystanek autobusowy?

A może wybierzemy się kiedyś większą grupą? Ciągle sobie obiecuję, że pojadę, i ciągle jakoś mi nie wychodzi. :(
Użytkownik: Vemona 08.06.2007 20:54 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja z tych Waszych opisó... | verdiana
Nie wiem jak się idzie od strony Trasy Toruńskiej, bo zawsze jeżdżę tramwajem i idę od Okopowej. Ale chyba jest tam niedaleko przystanek autobusowy, więc możesz mieć rację.

Można by się wybrać, ja bardzo lubię Powązki, a choć mam tam rodzinę, to prawie ich nie znam.
Użytkownik: bogna 08.06.2007 13:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję za informację. M... | Lykos
Witaj Lykos... to ja może podam jeszcze inaczej.
Na ulicy Powązkowskiej cmentarz ma trzy bramy, idąc od ul. Okopowej pierwsza, nazwana Bramą Pięciu Poległych, zawsze jest zamknięta. Następna brama, druga, zwana Bramą Św. Honoraty, jest zaraz za kościołem Św. Boromeusza. Przez nią na pewno wchodziłeś, bo tu najbliżej do Aleji Zasłużonych, grobów wielkich Polaków. Trzeciej bramy nie ma, zniszczyły ją naloty radzieckie w 1942 roku i w trakcie remontu muru po prostu znikła. Po drugiej bramie jest więc czwarta, nazwy jej nie pamiętam. Piąta brama jest już na ulicy Tatarskiej, też zamknięta... ale skręcać w Tatarską już nie będziesz. Najważniejsze, to pamiętać, że po drugiej bramie jest czwarta!

Członkinią Klubu być na razie nie mogę, bo nie przeczytałam jeszcze żadnej książki Profesora Raszewskiego; ale jak widzisz pamiętam o Nim. Na tym samym cmentarzu mam groby bliskich mi osób, więc często tam zaglądam.

Gdy mam więcej czasu, to traktuję ten cmentarz jak muzeum (został założony w 1792 roku); z napisów na nagrobkach w starszej części cmentarza można uczyć się historii.

Serdecznie Cię pozdrawiam :-)
Bogna

Użytkownik: emkawu 14.08.2007 15:56 napisał(a):
Odpowiedź na: "Droga Pani, właśnie do... | Lykos
Kilka dni temu minęła piętnasta rocznica śmierci Profesora. Dziś w Dwójce audycja okolicznościowa (o 18.00).
Użytkownik: Lykos 15.08.2007 22:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Kilka dni temu minęła pię... | emkawu
Dzięki za zawiadomienie i przypomnienie. Niestety dotarło za późno.

Przesyłam wyrazy nieustającej sympatii.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: