Nowości: Ostatni dzień na Ziemi, Cudze słowa, Wanna z kolumnadą
Zaloguj się
Aby zalogować się należy podać login.
Aby zalogować się należy podać hasło.
Teraz, niestety, do katastrofalnego wyglądu, zepsucia czytelności i funkcjonalności, dochodzą notoryczne problemy techniczne. Już dwukrotnie (wczoraj wieczorem i kilka dni wcześniej) nie można było wejść na stronę Biblionetki. Przez wiele godzin wyświetlał się tylko komunikat "biblionetka is not available". Od kilkunastu lat regularnie wchodzę na tę stronę, ponieważ zapisuję ocenę każdej przeczytanej książki i szukam recenzji kolejnych do przeczy...
Właśnie! Biblionetka przez całe lata szczyciła się tym, że jako jedyny serwis książkowy miała bardzo dobrze uporządkowane utwory jednego pisarza. Zasada była taka, że ten sam tytuł nie był dublowany bez względu na to, ile razy i w ilu seriach wydawniczych go drukowano. To był ciągle ten sam utwór tego samego autora. Teraz przychodzi taki sam chaos jaki mają inne serwisy. Żal mi niszczenia takich dobrych założeń, doskonale przemyślanych i przez la...
To chyba nie znałaś wersji niebieskiej ;-) Była zdecydowanie najlepsza i przyjazna do oglądania.
Dodam jeszcze, że weszłam dopiero teraz w autora i chciałam sprawdzić, jak to zwykle robię, jakie ma książki w cyklu. To co mi się wyświetliło jest dramatycznie nieczytelne. Do tej pory jednym rzutem oka można było ogarnąć książki w cyklu, sprawdzić kolejność tomów itd. Teraz przewijam, szukam początku, szukam końca. Nie widzę, gdzie się kończy jeden cykl, a drugi zaczyna. Nie widzę ile ma tomów. Dramat! To był najlepszy i jedyny serwis z rzetel...
Od dwunastu lat jestem z Biblionetką i nie zrobiła mi tak przykrej niespodzianki, jak dziś. Włączam ją sobie, by dodać kolejną ocenę książki, a tu poraża mnie FIOLET! Czcionka mało czytelna. Pozycje np. w schowku za bardzo rozstrzelone. W poprzedniej wersji jednym rzutem oka ogarniałam sporą część tytułów, teraz widzę ledwie ułamek tego co mam w schowku. W dodatku ustawienia na górze zajmują tak dużo miejsca, że po wejściu w schowek praktycznie...
Oj, tak. Poraził mnie ten fiolet! Nie cierpię tego koloru i miałam cały czas ustawiony niebieski. Bardzo bym chciała nadal móc wybrać kolorystykę, bo będę cierpiała cały czas wchodząc na Biblionetkę - jak do tej pory najwyżej przeze mnie oceniany serwis książkowy. I jakoś faktycznie słabo z czytelnością strony.
Autorka zdobyła pierwsze miejsce w Ogólnopolskim Konkursie Na Powieść Współczesną organizowanym pod patronatem Dolnośląskiego Urzędu Marszałkowskiego. Książka otrzymała miano debiutu roku 2009. Jest na prawdę wzruszająca, dramatyczna i szczera. Ma też coś z lekkości chmur - skłębionych i groźnych - jak na okładce książki.
Urocza książka. Pamiętałam, że bardzo podobała mi się w dzieciństwie. Dlatego, znalazłszy wznowienie w księgarni, od razu wybrałam ją do czytania z moim przedszkolakiem. Wybór okazał się trafny - synek śledzi losy czarownicy z zapartym tchem. A ja, z przyjemnością przypominam sobie, co też zrobiło na mnie takie wrażenie, wiele, wiele lat temu.
Myślę, że na „Kafkę nad morzem” można patrzeć również nieco mniej surowo. „Złote myśli” trzeba potraktować jak celowy zabieg. W końcu głównym bohaterem jest 15-letni chłopak, a to wiek, kiedy się szuka właśnie takich uniwersalnych prawd. Można się za to bawić w rozwiązywanie zagadek, odszukiwanie skojarzeń i symboli. Jest ich dużo i są zgrabne. Nie podchodząc do powieści jak do traktatu filozoficznego, byłam całkiem usatysfakcjonowana jej egzot...
Jestem osobą dorosłą i nie powiem "nie warto jej czytać". Cykl "Wrota czasu" to świetna tajemnicza przygoda, która przy okazji podkreśla wartość przyjaźni. A także pokazuje, że w życiu są sprawy ważniejsze i znacznie ciekawsze, niż pogoń za pieniędzmi. Polecam wszystkim młodym czytelnikom, którzy lubią dreszczyk emocji i dużą dozę fantazji. Wai
Opowiadania są na prawdę barwne (nie tylko za sprawą autorki, ale też ilustratorki). Stare legendy, ze smokami w roli głównej, nabierają tu całkiem nowych kolorów. Większość pomysłów jest zupełnie świeżych, a smoki ze swoimi wadami i słabostkami (czyżby zapożyczone od paru znajomych przedszkolaków?) są bardzo sympatyczne. Czytając książeczkę czteroletniemu synkowi, sama doskonale się bawiłam. A starszy - czwartoklasista dołączył do nas :-)
Lekkie i zabawne, choć czasem trochę poplątane w skojarzeniach. Zaletą książki jest bardzo staranne wydanie, w twardej oprawie, z trafnymi i stylowymi ilustracjami Adama Pękalskiego.
Z tymi krociami u księgarza zapewniam Cię jest raczej kiepsko. W obecnych czasach wszystkie "hity" sprzedają głównie hipermarkety, EMPIK i księgarnie Internetowe. A to dlatego, że dają na nie ogromne rabaty w ramach promocji (i nie z własnej kieszeni, tylko wynegocjowane u wydawcy). Tymczasem, jako "zwykły księgarz", mam często cenę hurtową na taki tytuł wyższą, niż empikowy detal w promocji. Jeśli nawet trafi się, z rzadka...
Sądzę, że zakaz nie będzie polegał na ściganiu niosących reklamówki. Raczej obejmie ich "dystrybutorów" czyli handel, a zrobić parę kontroli w sklepach i nałożyć mandat za rozpowszechnianie to już niewielki problem. Sęk w tym, aby pojawiła się faktycznie różnorodna ekologiczna alternatywa plastikowych torebek. Na razie, kiedy się za nimi rozglądam, to papierowe są znacznie droższe, a to niestety ma znaczenie przy ich masowym zużyciu....
Mam podobnie. Na zakupy chodzę z własną "siatką". Ale prawie w każdym sklepie muszę walczyć, aby przy kasie nie pakowano mi towarów w plastikowe reklamówki. Z reguły patrzą na mnie jak na wariatkę :-) Równocześnie muszę się przyznać, że dla swoich klientów nadal mam plastikowe reklamówki - są o wiele tańsze. A ludzie przyzwyczajeni, że wszystko ma być za darmo zapakowane, oczekują siateczki nawet na najmniejsze i najtańsze artykuły. ...
Smok Wawelski z książek Pagaczewskiego. Ale też wiele postaci wymienionych wcześniej, stworzonych przez Sapkowskiego, Pilipiuka, Tolkiena.. .
Mam podobnie. Mój stosik książek prawie nie maleje, bo czas nie chce być z gumy. Za to syn połyka co dzień kolejną - to jego ulubione zajęcie po szkole. Też wspomaga nas Podaj, gdzie wybieram głównie tytuły dla niego. A często łapię za te same, bo niektóre ulubione tematy mamy wspólne, np. fantasy, wikingów, mit arturiański.
"Rycerze królestwa" Davida Camus. Wydawca na okładce określił powieść jako "nawiązująca klimatem i stylem" m.in. do filmu "Indiana Jones". Istotnie jest jakieś pokrewieństwo. Tyle, że akcja umieszczona jest w wiekach średnich i na rozwinięcie przygody trzeba poczekać kilkadziesiąt pierwszych stron. (Stanowią one precyzyjne i ciekawe przedstawienie tła historycznego.)
U mnie w rodzinnym domu z tradycjami Polski Wschodniej (choć obecnie Śląsk Opolski) zawsze Mikołaj przynosił prezenty w nocy z 5 na 6 grudnia, W tajemnicy kładł je pod poduszką. Były to zwykle słodycze, owoce, drobne upominki. Pod choinką były większe prezenty. Też pojawiały się w tajemniczy sposób – nikt nie wiedział jak i kiedy – po Wigilii po prostu były (w praktyce mama nas zatrudniała do pomocy przy nakrywaniu wigilijnego stołu,...
I ja się zgadzam. Przyznam, że jest to pierwsza książka Kossakowskiej za jaką chwyciłam, czytając mnóstwo pochlebnych recenzji o jej anielskim cyklu. I nieco się rozczarowałam. Być może należało zacząć od "aniołów"? A tu postacie wydały mi się sztuczne i ciągle coś mnie w nich drażniło, jakaś niekonsekwencja postępowania. Światy też niby zdefiniowane, a jednak nie bardzo wiadomo jakie. Ale czyta się szybko. I mimo wszystko wezmę s...
„...niektóre programy mogą mieć niebagatelny wpływ na rozwój dziecka i pomóc w rozwijaniu jego zainteresowań „ Z mojego punktu widzenia masz dużo racji. Telewizja też potrafi uczyć, pod warunkiem, że nie ogląda się jej bezkrytycznie i non stop. Mój starszy syn lubi czasem pooglądać „zwykły film” dla dzieci czy młodzieży, ale szczególnie był zainteresowany zawsze programami typu „Co i jak?”(odpowiednik serii k...
Bardzo trafna recenzja. Mnie zaskoczyła spora garść filozoficznej myśli w tej niepozornej książeczce. Podkreśliłabym jeszcze, że to nie jest „fantasy” w zwykłym rozumieniu tego terminu. Autor wziął znaną legendę i odwrócił ją „podszewką do góry”. Dzięki takiemu zabiegowi ujawnia hipokryzję, okrucieństwo i prymitywizm człowieka, kontrastując go (o ironio!) z potworem - wrażliwym, poszukującym i szczerym. Czytając pomyś...
Też kupiłam kilka dodatków z tej serii, nie ze względu na ściągę (już ich nie potrzebuję, a moi synowie - jeszcze nie), ale dla filmu. Opracowania są rzetelne i ładnie wydane, a filmy, to już klasyka w wielu wypadkach. Natomiast odnosząc się do ściąg, to już od dawna ubolewam, że zbyt wielu uczniom wystarcza streszczenie zamiast całej lektury. Ale moim zdaniem, to czy gazeta dołączy tanie opracowanie czy nie, nie ma na to żadnego wpływu. Każdą...
Na pewno znajdziesz u siebie coś do oddania, na czym Ci nie zależy. Moje pierwsze książki, które poszły na Podaju to były skrypty i podręczniki studenckie (sprzed 15 lat!). A potem już się samo rozkręca.
Dla mnie język książeczek o Bobie Budwoniczym jest koszmarny (złe tłumaczenia), nie tylko, dlatego, że jego hasło brzmi za każdym razem inaczej. Denerwuje mnie, że nie uznaje się w nich wołacza np. Koparka zwraca się: „z drogi, Kartofel!”, Traktor: „Jedziemy, Kartofel!” - dla mnie poprawnie powinno być „Kartoflu!”. Jest też wiele przykładów niezdarnych zdań, jak choćby takie: „Koparka podjechała do przodu...
Zapewne krytyczne uwagi są uzasadnione. Może dziś też inaczej spojrzałabym na "Dzikowy skarb". Ja jednak czytałam go ponad 20 lat temu i był on moją inicjacją w świecie książek historycznych. Od niego zaczęła się moja wielka przygoda z czasem przeszłym, która trwa do dziś. Pamiętam z jakim przejęciem śledziłam losy bohaterów. I wierzę, że warto sięgać po piastowski cykl Bunscha.
Tej samej autorki co "Dziewczyna z perłą" jest bardzo malarska książka "Dama z jednorożcem". Tym razem Tracy Chevalier zainspirowały średniowieczne gobeliny. Świetnie się czyta.
Na pewno można było sfilmować wierniej „Władcę pierścieni”. A jednak twierdzę, że książka miała dużo szczęścia, że wziął się za jej ekranizację reżyser, który z takim rozmachem, malowniczością, realizmem i fantazją przedstawił jej charakter. Cudowne widoki, świetne kreacje aktorskie, z pietyzmem wykonane szczegóły stroju, dekoracji, akcesoriów itd. Niestety wiele dobrych książek fantasy otrzymuje żałosną interpretację filmową, przezn...
Rozbieżność między filmem a książką jest duża. Nie jestem w stanie wymienić wszystkich szczegółów, które mi w kinie szeptał mąż ;-) Ale choćby inny finał z Sarumanem, dodanie elfów do obrony Helmowego Jaru, wiele zmian dotyczących Arweny itp. Mnie zmiany nie przeszkadzały. Kiedy oglądałam film po raz pierwszy nie znałam ich, a kiedy czytałam książkę, przyjęłam je jako fakt naturalny. Twierdzę, że Jackson miał na tyle dobrą wizję filmu, który...
Trylogię Tolkiena też przeczytałam dopiero po filmie. Czytałam każdy tom po kolejnej części filmu ;-) i zrobiłam to świadomie – po prostu pierwsza część filmu bardzo mi się podobała, więc uznałam, że jeśli przeczytam całość, to będę do pozostałych części krytycznie ustawiona (tak jak mój mąż, który bez przerwy wytykał niezgodności treści z książką), a nie chciałam sobie zepsuć tej frajdy. Mimo znajomości treści oryginał Tolkiena sprawił mi...
„Córka wikingów” Very Henriksen – wspaniale oddaje klimat i czasów (XI wieku) i Skandynawii, a przede wszystkim jest rozbudowanym psychologicznie obrazem ówczesnej kobiety, z jej uczuciami, romansami, ale również dramatami. Bardzo polecam. „Księga Małgorzaty” Judith Merkle Riley (a potem druga część „W poszukiwaniu szmaragdowego lwa”) – nie jest to typowy romans, dużo w niej przygody, a nawet odr...
„Autostopem przez galaktykę” Douglasa Adamsa - budowanie planet (w tym planety Ziemia). „Poczwarka” Doroty Terakowskiej – o ile dobrze pamiętam, coś na kształt kreacji świata w wizjach czy doświadczeniach chorej dziewczynki.
Przeczytałam tylko wstęp. „...Abyś tu był, tu i teraz, biliony błądzących atomów musiały w niezwykle wyszukany i wymagający niewiarygodnej koordynacji sposób połączyć się i stworzyć ciebie. Jest to tak niepowtarzalny układ, że nigdy jeszcze wcześniej nie był testowany i będzie istniał tylko ten jeden raz.”* Przekonał mnie od razu, więc książka znalazła się na mojej półce. Niestety przegrała z fabułą i przerzuciłam się na inne tytuł...
Dwutomowe wydanie „Marii Curie” stało w przeszklonej biblioteczce mamy – nie przypadkowo - do dzisiaj lubi czytać biografie. Przeczytałam ją jako nastolatka (też pewnie ze dwadzieścia lat temu). Postawa Marii Skłodowskiej zafascynowała mnie wtedy i była pewnego rodzaju marzeniem, choć nie wybrałam ścieżki „naukowej”.
Myślę, że wbrew pozorom panowie wcale nie gorzej nadają się na „babę”. Może nie pragną futer i pierścionków, ale wielu kusi np. każda nowość w elektronice (znam takich, którzy muszą mieć nowy model telefonu komórkowego, nowy odtwarzacz DVD, nową klawiaturę itd., a przynajmniej chcą je mieć). Mam wrażenie, że obecna mocno materialna kultura, zwiększyła jeszcze symptom "baby ze złotej rybki".
Coś w tym jest, bo też przeczytałam tylko „Malowanego ptaka”. Ale zrobił na mnie ogromne wrażenie. Pamiętam, że wzięłam go do czytania w autobusie, jak „zwykłą” książkę i nie mogłam się od niego oderwać, płacząc i dostając mdłości. Właściwie nie chciałabym przeżyć jeszcze raz czegoś takiego, ale on był wart przeczytania.
Wielkie dzięki za wsparcie duchowe ;-) Nie taki z niego maluszek, bo już trzecioklasista (a z rankingu wieku, w innym wątku, wynikło, że zapisane są młodsze dzieci od niego – trzymam kciuki za biblionetkowy narybek. :-). Moją satysfakcją jest to, że Ciech ma ambicje samodzielnie posługiwać się Biblionetką – sam korzysta z polecanek, ocenia książki, a nawet parę dopisał, prosząc mnie tylko o sprawdzenie poprawności. I właśnie dla ...
Jestem zdecydowanie za podtrzymywaniem rodzimych tradycji, uważam je za wielką wartość, jako składnika naszej kultury. Dlatego bardzo nie lubię narzucających się obcych świąt. O ile walentynki są dla mnie jeszcze do zaakceptowania, bo dzieją się w całkiem innym czasie, niż przywołana tu wcześniej sobótka (można świętować jedno i drugie, jeśli ktoś chce). O tyle halloween zbyt zbiega się z polskim świętem o zupełnie odmiennym charakterze. Dlateg...
Na dobrą sprawę można założyć, że co najmniej ¾ literatury fantasy, jak nie cała, stoi w sprzeczności z naukami Kościoła. Przecież motywy, które wykorzystują pisarze w tych książkach to nic innego, jak zwalczane przez wieki przez Kościół zabobony. Wszelkie elfy, upiory, czarnoksiężnicy, magia, to pozostałości pogańskich wierzeń. Różnica jednak jest taka, że dawniej ludzie w nie wierzyli i stawiali je na równi z Bogiem chrześcijańskim. Dziś...
„Dzieci północy” czytałam bardzo dawno, ale z przyjemnością sobie o nich przypomniałam. To jedna z piękniejszych powieści, jakie znam. Dziękuję.
Faktycznie, książka dzieli się na wyraźne dwie części. Dla mnie fascynująca była pierwsza. Druga drażniła mnie, a może nawet nudziła i musiałam się zmusić, aby wytrwać do końca.
Przyznaję, że przeczytałam ją jednym tchem, bo akcja do tego skłania. A to, że przygodowa forma przemyca treści filozoficzne, to jej zaleta. Z porównań, jakie zamieszczono na okładce książki, zgodziłabym się najbardziej z analogią do „Imienia róży”, choć tak naprawdę to są dwie zupełnie różne powieści. Nie mniej z całym przekonaniem mogę ją polecać, bo wśród zalewu książek o tajemnicach krzyżowców, wyróżnia się bardzo pozytywnie, a...
Właśnie, razem z synami, obejrzałam film. Ekranizacja bardzo mi się podobała (książki nie czytałam, więc mogę wyrazić tylko wrażenia filmowe). Jest bajeczna w odbiorze i nakręcona z rozmachem. Szczególnie piękne były dla mnie zimowe sceny w lesie, zwłaszcza pierwsze spotkanie Łucji z Tumnusem. Bardzo nastrojowe, a dziewczynka gra na prawdę naturalnie. Na pytanie „czy to dobrze, że filmy promują książki?” Odpowiem zdecydowanie: R...
Muszę przyznać, że to, co przeczytałam w powieści Susanny Clarke, to był w moim odczuciu przede wszystkim pastisz. Jestem przekonana, że jej trzytomowy cykl właściwie wykracza poza prostą klasyfikację gatunku. Jest to niewątpliwie fantastyka, ale potraktowana nietypowo (wręcz „naukowo” lub pseudonaukowo choćby ze względu na obszerne przypisy). Jej historyczność też nie jest tradycyjna, gdyż większość autorów fantasy odnosi się do ...
Obawiam się, że nie mam, co zaoferować na wymianę :-( Garść książek wystawiłam na Podajnecie, ale nie są tak atrakcyjne (może jedynie „Drewniane cerkwie Białostocczyzny” - widziałam, że szukasz trochę o Łemkach, wprawdzie to katalog północnych cerkwi, ale też prawosławie :-). A z tego, co poszukujesz mam zaledwie parę, z którymi nie chcę się rozstać. Może mi się jeszcze coś nasunie.
Zauważyłam ten tytuł na Podaj-necie. nawet włożyłam go do schowka, licząc, że zainteresuje moją drugą połówkę. Dla niego wszystko, co z górami i o górach jest super. Ma wielką kolekcję górskiej literatury i czasem zdaje mi się, że przeczytał już wszystko. A tu okazuje się, że jest coś, czego nie zna. Recenzja utwierdza mnie w przekonaniu, że powinnam zostawić ten tytuł w schowku. Zwłaszcza zdanie: „Szlaki, które przemierza, opisane są tak...
Może „Pan lodowego ogrodu” Jarosława Grzędowicza – książka nagrodzona, ale niestety na razie jest tylko pierwszy tom, trzeba czekać na ciąg dalszy.
„Samotność bogów” Doroty Terakowskiej niewątpliwie inspirowana dawnymi wierzeniami i mitologią Słowian.
Może napiszę trochę nie na temat. Ale jednak.... Chyba jestem starej daty, kiedyś inaczej zdawało się maturę. Ale nie było wtedy Internetu, Google, Biblionetki oraz serwisów ze ściągami. Ba! Nawet ściąg drukowanych nie było. Ale jakoś pisaliśmy prace, wybierali bibliografię, radziliśmy sobie z dziwnymi nie raz tematami. Nie mam nic przeciwko korzystaniu z dobrodziejstw postępu, ale za nieporozumienie uważam postawę maturzystów, że wszystko kto...
Chyba jestem w podobnej sytuacji :-) Mam dwóch łobuziaków i teraz poznaję literaturę młodzieżową od strony piratów, rozbójników i rycerzy. Ale obie części „Pollyanny” czytałam jeszcze będąc w szkole (ech, już trochę dawno) i pamiętam, że byłam zachwycona. Dokładnie pamiętam okoliczności – byłam wtedy na zimowym obozie i czułam się nieco zagubiona i opuszczona. Ta książka bardzo podnosiła mnie na duchu.
W gruncie rzeczy tak było zawsze na przestrzeni wieków, że sztuka ambitna była dla koneserów, dla mecenasów, a reszta zadowalała się sztuką dla mas. Moim zdaniem to się nie zmienia. (I nie chcę nikogo obrażać – sama siebie też zaliczyłabym do „masy”, a nie koneserów) Ważny jest wg mnie poziom sztuki dla „zwykłego odbiorcy”. Czy to, że ma być rozrywkowa, przygodowa lub fantastyczna oznacza, że ma być na najniższym p...
Myślę, że różnica polega na tym, że w Biblionetce są ludzie zainteresowani książkami, więc ich ocena wydaje się miarodajna. A Eurowizję ocenia każdy kto chce, choćby mu słoń na ucho nadepnął ;-) Na portalu ogólno-tematycznym pewnie inaczej głosy by się rozkładały.
Dziękuję za życzliwe słowa. Cieszę się, że nadal nie tylko śledzisz nowości w Biblionetce, ale je komentujesz. To bardzo miłe wiedzieć, że nie siedzi się przed pustym ekranem, ale przed oknem do innych ludzi. Ja też czytuję z przyjemnością recenzje w Biblionetce. Niektóre sprawiają, że sięgam po książkę, często jednak są jedynym źródłem wiedzy o niej. Pozdrawiam
„W poszukiwaniu jednorożca” Juan Eslava Galan. Afryka z innego punktu widzenia, bo średniowiecznego rycerza, podróżującego w poszukiwaniu rogu jednorożca. Wciągająca.
Dużo koni, albo raczej ludzi z końmi związanych, jest w książce Moniki Szwai „Stateczna i postrzelona” – niezłe czytadło dla odprężenia. Konie przewijają się też w cyklu „Dzieci ziemi” Jean Auel. Zwłaszcza w drugim tomie „Dolina koni” - pięknie i realistycznie jest opisywana przyjaźń bohaterki z końmi. Jednak są to książki osadzone w prehistorycznych czasach, zatem trzeba lubić takie fantazje na historyc...
Abstrahując od wartości pisarstwa Tomasza Piątka, jego artykuł „Masło II czyli lingwica atakuje”, daje sporo do myślenia. http://czytelnia.onet.pl/0,1362930,1,artykuly.html
Skąd mój znajomy wirusik znalazł się u Ciebie? U mnie położył do łóżka całą rodzinkę i zapewne poszedł dalej na łowy ;- )
Książka życia, to może za dużo powiedziane, ale mam parę znaczących: „Bromba i inni” Macieja Wojtyszki - książka dzieciństwa. Jej bohaterowie zostali ze mną do dziś. „Dzikowy skarb” Karola Bunscha - od niej zaczęłam przygodę z historią. „Władca pierścieni” J.R..R. Tolkiena – przekonał mnie, że lubię fantasy. „Faust” i „Merlin” Roberta Nye – mit, historia, specyficzny ...
Zagłoba z Trylogii Sienkiewicza.
To prawda, pytając poszłam po najmniejszej linii oporu.
Przyznam się, że zapytałam czysto teoretycznie, bez książki w ręku. (Pamiętałam, że na okładkach nie ma oznaczenia tomów). Kusi mnie, aby sprawdzić na sobie dobrą sławę Musierowicz. Lepiej późno niż wcale. A chyba najlepiej zacząć od początku?
Wieeeeeeelkie dzięki :-)
Wiem, że się narażam, że sama nie wiem :-( ale czy możesz pomóc mi odtworzyć kolejność poszczególnych tomów "Jeżycjady"? Zdaję sobie sprawę, że są to poniekąd niezależne historie, ale jednak ciągłość mniej lub bardziej odczuwalna istnieje. Tymczasem książki nie posiadają numeracji tomów.
Dla odmiany, ja lubię fantasy i koncepcja „Podatku” całkiem mi się podobała. Jednak dałam książce tylko 3, ponieważ brakowało mi w niej trochę konsekwencji i polotu. Ale przyznaję, że można ją potraktować jako całkiem udaną, lekką rozrywkę. Zwłaszcza, że w przewrotny sposób odnosi się do bolączki, która przeważnie nas gnębi – podatków ;-)
W moim odczuciu, to nie tyle kwestia - producent czy sprzedawca, a raczej mały czy duży. Niestety (dla mnie) tylko duży ma obecnie rację bytu. Niska cena stała się bożyszczem, a sprostać jej mogą tylko wielcy – sieci, korporacje, koncerny itd. Żałujesz producenta (tu pisarza), jako tego, który nie otrzymuje właściwego wynagrodzenia. I słusznie. Ale ja również żałuję, że praca i pasja, jaką wkładali moi rodzice, a teraz ja wkładam w ...
Tu akurat się zgadzam, że książka to nie to samo co pietruszka. Niestety cała produkcja i handel książką jest wciśnięty w te same warunki, co sprzedaż miksera i proszków do prania. Tylko, że to, o czym piszesz nazywając „żerowaniem”, to już chyba konieczność w obecnych czasach. Bo inaczej musielibyśmy wrócić do handlu wymiennego. Tylko czy na pewno autor zyskałby więcej, gdyby musiał sam zachęcić do kupna, rozprowadzić, sfinansow...
Widzisz Mario, w moim odczuciu nie powinno się tej kwestii rozpatrywać w kategoriach „kto komu zabiera zysk z książki”. Nawet, jeśli sprzedaję ją z dużym rabatem, lub po pełnej cenie katalogowej, nie zmienia to nic w relacji wydawca – pisarz. Co oznacza, że cena, jaką księgarz weźmie za książkę nie polepszy bytu pisarza. Oczywiście jest to różnica dla kupującego, ale to całkiem inna sprawa. „Być może gdyby książki by...
„Najwięcej zarabia hurtownik i księgarz” Niestety, przykro mi, że takie jest obiegowe przekonanie. Ponad 12 lat prowadzę rodzinną księgarnię, w małym mieście i nie dorobiłam się majątku, na tym, rzekomo intratnym interesie. Ta praca pozwala mi się utrzymać na bardzo średnim poziomie. A to, o czym piszesz Mario Doro, to są procenty, jakie składają się na cenę książki. Fakt, że większe otrzymuje księgarz niż wydawca. Ale nie trzeb...
Nie macie pojęcia, jak się cieszę, że właśnie w Biblionetce jest tak wielu czytelników mających sentyment do ilustratorów. Obawiałam się, że jestem dziwaczką w gronie ludzi czytających, która zamiast pochłaniać bez reszty treść książki, patrzy na obrazki. Dzięki za wszystkie komentarze. Teraz mam dodatkową motywację, aby poszperać trochę po książkach, bo przyznam się, nie każdego z grafików od razu kojarzę (myślę, że to po części kwestia pokole...
Oczywiście też dostałam kilka pierwszych tekstów do poprawy. Jeden z nich nawet kilka razy musiałam zmieniać, poprawiać i dodawać opisy, zanim został zaakceptowany. Nie zdarzyło mi się jednak, aby skasowano mój tekst – do każdego mogłam wrócić i poprawić. Myślę, więc, że to jakieś nieporozumienie. Recenzje biblionetkowiczów to wspaniała rzecz, szkoda z niej rezygnować. W moim odczuciu, często więcej daje opinia „zwykłego” ...
Wg mnie kolekcja jest dobrym pomysłem. Rzeczywistości i tak nie zmienimy, wielu uczniów lektur nie czyta, a posiłkuje się filmem i ściągą. Nie mówię, że pochwalam, (zresztą, w jakimś sensie, w moim interesie jest, aby czytali :- ))) Ale sama kupiłam już „Zemstę” i mam zamiar kupić kilka innych - jest okazja uzupełnić domową kolekcję o parę klasycznych już filmów. Jak z tego wynika, pomysł może być atrakcyjny, nie tylko dla uczniów. ...
Oj, nie! Nie jestem w stanie wyrzucić żadnej książki. Nawet tych starych, nieprzydatnych, nieinteresujących. Mimo, że w mieszkaniu książki mam już wszędzie i na nowe totalnie brak miejsca. Kiedy jednak taka w domu się zjawia (nierzadko), jakimś cudem znajduję kolejny skrawek półki. A na pozbycie się książek jest tyle łagodniejszych sposobów: oddać do biblioteki, do szkoły, do antykwariatu, do organizacji pomocy społecznej, znajomym itd. Spróbow...
Wydaje mi się, że z ilustracjami, to tak jak np. z muzyką przy czytaniu – jednych rozprasza, innym stwarza klimat. Ilustracja może coś sugerować. Ale nie musi od razu jednoznacznie przedstawiać nam bohaterów i świata z powieści. Może być niejednoznaczna, oddająca nastrój, ale nie dosłownie realistyczna. Takie uzupełnienie książki to dla mnie właśnie pretekst do rozwinięcia w wyobraźni tego, co czytam. Zresztą takie inicjały, czy motywy...
Dla mnie również sposób wydania książki to ogromnie ważna rzecz. Napisałam to nawet w czytatce, że przyciągają mnie ciekawe edytorsko książki. Lubię piękne wydania, w twardych okładkach, z obwolutami (które zawsze zdejmuję do czytania, aby się nie zniszczyły). Oczywiście nie chodzi o „sztukę dla sztuki”. Czasem skromna książka, w kartonowej oprawie jest dla mnie najważniejsza, bo wiąże się ze wspomnieniem, jest pamiątką rodzinną, a...
Dorzucę jeszcze: "Za dziewiątą falą: Księga legend irlandzkich" Marie Heaney
Tak, ścinanie drzew porusza. Nie wiem skąd biorą się ludzie, którzy potrafią podejmować decyzje o bezmyślnej wycince drzew. Koło mojej kamienicy, za starym murem, rosły piękne dwa stare dęby. Ktoś kupił parcelę, aby wybudować na niej budynek handlowy. Nie dostał pozwolenia na ścięcie tych majestatycznych drzew. Ale kiedy prowadzono prace ziemne, wykopano dół pod fundamenty tak blisko, że grunt się osunął i dęby runęły. Być może inwestor zapłac...
Oj, Stasys Eidrigevicius kładzie się cieniem na moich doświadczeniach z ilustracjami. I nie z powodu swoich mrocznych klimatów, ale dlatego, że na studiach pośliznęłam się na egzaminie, na jego grafikach, właśnie do książek dla dzieci ;-) Ale to były dawne czasy i sprowokowały mnie do lepszego zapoznania się z jego twórczością. Nie mniej, dla mnie, nawet mroczne baśnie powinny być ilustrowane sugestywnie, ale łagodniej. Ilustracje Stasysa Eidri...
To prawda – rysunki Szancera obfitują w detale. Może właśnie dlatego tak lubiłam się w nie zapatrzeć, odnajdywać coraz to nowe szczegóły.... Aż trudno uwierzyć, do jakiego stopnia, odbiegł od tych subtelnych grafik, styl dzisiejszych ilustracji dla dzieci. Oczywiście nie sposób wszystkim narzucić własny gust, więc muszą być też książki ilustrowane na modłę Disney’a (z innych względów całkiem wartościowe) i cały szereg współczesnyc...
Serdecznie dziękuję za podpowiedź! Oczywiście pamiętam Antoniego Uniechowskiego. Wprawdzie z jego ilustracjami, pod ręką mam tylko książkę „Dziwna historia o pra-prawnukach” Wandy Grodzieńskiej (Biuro Wydawnicze Ruch, 1964), ale doskonale znam go z pocztówek. Kiedy byłam nastolatką, mama przekazała mi swoją kolekcję pocztówek, wśród których, prócz zdjęć, było całe mnóstwo grafik (zwłaszcza świąteczne kartki z lat 1945 – 197...
Myślę, że wychodzi nam bardzo dobry wiek biblionetkowy :- ) Młodzi czują się dzięki temu dojrzale, a starsi (jak ja) odmłodzeni.
No to rośnie kadra młodych Biblionetkowiczów :-)))
O! Nie zauważyłam 10-letniego kuzyna, zanim wpisałam swoje pytanie. No to jednak jest rówieśnik. :-)
Jesienią skończę 39. A ja ciekawa jestem wobec tego, czy mój syn, który ma teraz 9,5 roku jest najmłodszym użytkownikiem Biblionetki? Zaproponuję mu, aby dopisał się do tego wątku – dla statystyki ;-) Czy jest ktoś w jego wieku?
Magritte’a jak na złość mam inne reprodukcje i nie znajduję omówienia akurat „Pięknego świata”. Internetowego słownika też nie znam, ale zaglądnij do „Słownika symboli” Władysława Kopalińskiego. Nie ma tam wprawdzie „kurtyny”, ale jest „zasłona” dość obszernie omówiona. Może większość komentarza dotyczy zasłony w rozumieniu welonu, ale można też część interpretacji wykorzystać do „kurt...
Kultura europejska opierała się przez całe wieki, na kulturze chrześcijańskiej, a zatem na Biblii. A jednak, choć przez wiele lat, ucząc się historii sztuki, zahaczałam o motywy biblijne, Biblii w całości nigdy nie przeczytałam. Czytywałam fragmenty, opracowania, potrzebne mi analizy. To mi w zupełności wystarczyło i nie odczuwam potrzeby zagłębiania się w każdy wers. Dlatego wydaje mi się, że jest to wielkie uogólnienie, że Biblię każdy powi...
Widzę często parę: Wharton i Coelho. Mnie się Wharton podoba, za to „Alchemikiem” byłam zawiedziona i nie mam ochoty sięgać po kolejne książki Coelho. Nie zachwycił mnie też Orwell „Rok 1984”. Sławna swego czasu Gretkowska, też wydała mi się przereklamowana.
sfumato
Szczerze mówiąc, dzisiaj też daleko mi do religijnej lektury (chociaż znowu wzięłam do ręki „Imię jej Klara” pisząc recenzję). Myślę, że niezależnie od światopoglądu, ważne w takich książkach jest to, co można wyczytać uniwersalnego. A ta w dodatku napisana jest wspaniałym, bardzo obrazowym językiem.
zbyt zimno grafika czy architektura?
Dobra przygoda to seria książek Andrzeja Perepeczki z serii „Dzika Mrówka” – syn właśnie pochłonął chyba cały cykl. Polecam też „Czarne okręty” Macieja Słomczyńskiego. Akcja dzieje się w starożytności, a gro przygód bohatera związana jest z podróżą na czarnym okręcie. Jest to wyprawa pełna niespodziewanych zdarzeń, w głąb Europy, tajemniczej dla ówczesnych mieszkańców basenu Morza Śródziemnego. A przygoda z fantazj...
"Samotność bogów" Terakowskiej oraz "Bogumił Wiślanin" Pawła Rochali uważam za bardzo trafne propozycje. Obie wydały mi się trochę dziwne (w obu zaburzony jest zwykły tok wydarzeń na rzecz marzeń sennych, przenoszenia w czasie i rzeczywistości). Ale za to pełne są starodawnych wierzeń (zwłaszcza Wiślanin). W "Opowieści o Królu Pól" Singera wierzeń jest mało, ale atmosfera pasuje do tematu. Dodałabym jeszcze ...
Przychylam się do zdania, że książka pozostawia w potwornym zawieszeniu i czuje się brak dalszego ciągu. Zresztą mam co do niej mieszane uczucia. Podobały mi się niektóre wątki związane bezpośrednio z Drakkainenem, zwłaszcza jego pojedynki i pomysł z cyfralem. Natomiast trochę za daleko dla mnie zabrnęły te halucynacje-niehalucynacje. I potworności, typu przeistoczone dzieci... Liczę na to, że autor sprytnie rozwiąże rozpoczęte wątki i nie na...
Zawiera rewolucyjne poglądy, poparte naukowymi wywodami. A jednak napisana językiem łatwym do czytania - wciąga jak dobra sensacja. Warto się zastanowić do jakiego stopnia jesteśmy w stanie pogodzić się z myślą, że Mieszko był Wikingiem, a nasi przodkowie mieszali krew z Wandalami.
Trafiłam tu przez "Córkę wikingów" - świetna powieść! A dorzucę jeszcze, może nie aż tak ambitne i doskonałe, może plasują się w pierwszej części definicji Daviesa, ale przeczytałam z przyjemnością: -"W poszukiwaniu jednorożca" Juan Eslava Galan - ciekawa narracja stylizowana na język średniowiecza opisuje fascynującą przygodę na czarnym lądzie, będącym dla ówczesnych autentycznie "czarnym" i nieprzeniknionym. ...
Użytkownicy polecają:
Dodany: 20.01.2024 09:11
Autor: zielkowiak
Humboldt – to dopiero był gość! Gdyby zaproponował mi udział w jednej ze swoich wypraw, rzuciłabym wszystko i pojechała. To temu człowiekowi zawdzi (...)
Dodany: 14.01.2024 08:08
Autor: dot59
Ależ to była lektura! I nie dlatego tak mówię, że na punkcie literatury z PRL w tytule mam lekkiego bzika (a mam go, bo stwierdziwszy, że pokaźna częś (...)
Dodany: 28.11.2023 15:10
Generalnie ani kryminał retro, ani kryminał cokolwiek humorystyczny nie wzbudzają we mnie automatycznej chęci natychmiastowego przeczytania, a jeśli s (...)
Dodany: 02.12.2023 11:17
Autor: Marylek
Oniryczna, na wpół bajkowa opowieść o fascynacjach i strachach dzieciństwa, o tym, jak zostają z nami na całe życie, kształtują postrzeganie świata i (...)
Dodany: 09.11.2023 08:52
„Nikt nie woła” to powieść, której w PRL nie sposób było przeczytać, bo przecież nie drukowano literatury, w której dałoby się znaleźć cokolwiek rzuca (...)
Redakcja poleca:
Dodany: 14.04.2024 21:41
„Srebrzysko” określa autor w podtytule „powieścią dla dorosłych”. Jak dorosłym trzeba być, żeby wyrzec się buntu, zdecydować się nadstawić przysłowiow (...)
Dodany: 02.04.2024 21:51
Autor: fugare
Fantastyka naukowa to nie był nigdy mój ulubiony gatunek literacki, filmowy zresztą też nie, ale bardzo dobrze przechowałam, a nawet pielęgnuję pewne (...)
Dodany: 23.03.2024 09:19
Autor: Meszuge
Ze względu na ogromną liczbę przypisów i cytowanych materiałów źródłowych jest to najprawdopodobniej najbardziej rzetelna biografia Feliksa Dzierżyńsk (...)
Dodany: 09.03.2024 20:02
Autor: jolietjakeblues
Jesteśmy pokoleniem poszukiwaczy, my, obecni pięćdziesięciolatkowie, z których wielu miało to szczęście, że dzięki odwadze, inteligencji, talentowi sw (...)
Dodany: 03.03.2024 09:31
Breece D'J Pancake, a właściwie Breece Dexter John Pancake (pancake – naleśnik; dziwaczny zapis imienia był wynikiem błędu w The Atlantic Monthly, gdz (...)