Nowości: Muzeum. Historia światowa: Od skarbca do muzeum, Miasto dla kobiet, Kobieta na froncie
Zaloguj się
Dziękuję Kapitanowi Okrętu za ciekawy (i bardzo pomysłowo skonstruowany!) konkurs oraz skuteczne mataczenia, dzięki którym rozpoznałam wszystko, co czytałam i jeszcze odrobinę ponadto :-). A współpasażerom za wspólną zabawę na pokładzie, równocześnie gratulując tym, którzy byli lepsi!
Oj, przepraszam, popatrzyłam na 11, a nie na 10, którą oczywiście mam - bo to jedna z moich lektur z gatunku zapamiętywanych na całe życie. Bo jak tu zapomnieć o kimś, kto potrafi tańczyć, gdy mu się coś zawali...
Mam tylko 20. Jednostka, którą miano zlokalizować, z całą pewnością nie była żółta, ani z nazwy, ani faktycznie. I występowała na niej postać, która nie dość, że nosiła nazwisko pewnej osoby realnej, obecnie okrytej niesławą prawie wszędzie prócz swojego kraju... to jeszcze powiedzmy, że miała z nią pewne cechy zbieżne.
Wszyscy czytali w zasadzie, przynajmniej z tych starszych roczników, bo nie wiem, jak teraz. Z dusiołkowego fragmentu nie da się wywnioskować, o czym traktuje całość, jednak mniej więcej oddaje on nastrój, w którym jest niemało akcentów religijnych & patriotycznych oraz typowa dla epoki wzniosłość. A także motyw alpinistyczny, ale bez opisu wspinaczki.
5 - takie są skutki zainteresowania gryzoniami (nie uwzględniam współczesnych zmian w systematyce) zachowującymi się antropomorficznie 18 - ci panowie lubią podróżować (nie za daleko), biesiadować i opowiadać
Tak mi się zdaje (choć stuprocentowej pewności nie mam), ale jak dla mnie, to książka jest trochę bogatsza i pełniejsza, bo jednak w biografiach nie wszystko da się przełożyć na język filmu.
[*] Szkoda...
Z tego, co Ci się skojarzyło, znam tylko "Zabić ptaka" i "Z ciała i z duszy" - mam wrażenie, że rodzina Rajchertów jest bardziej toksyczna, niż ta od Cunninghama, zapomniałam, jak oni się nazywali, i chyba znacznie gorzej rokująca, jeśli chodzi o naprawienie czegokolwiek, niż ta od Ostrowskiej (bo w niej, chociaż jedna krzywda się już stała i nie odstanie, to przynajmniej Ola z ojcem, jak się wydaje, coś zrozumieli, coś poczuli). Jak chodzi o t...
To znaczy, tak mi zrobiło wczoraj i przedwczoraj, w trakcie tej permanentnej zawieszki, normalnie mi wraca na miejsce, gdzie wpisywałam.
A mnie, jak cofnęłam, to wróciło na stronę główną. Ale ja używam Chrome, może to robi różnicę?
Dosłownie zaraz po wpisaniu tego komentarza strona ożyła; dopisałam jeszcze jeden post, wrzuciłam dwie recenzje z poczekalni, po czym chciałam pochwalić ją, że się tak szybko naprawiła... i kolejnego komentarza już nie napisałam. Ale skoro teraz działa, to może już będzie?
Dwa pierwsze widziałam, rzeczywiście udane. A znasz książkową biografię Wisłockiej, Michalina Wisłocka: Sztuka kochania gorszycielki? Bardzo mi się podobała.
Katastrofa. Ja naprawdę nie jestem z takich, co ciągle narzekają, ale wczoraj ani dziś po południu nie udało mi się nawet dodać komentarza na forum, nie mówiąc o obrobieniu recenzji zalegających w poczekalni. Dokładnie rzecz biorąc, działało do momentu wpisania tekstu/naniesienia poprawek, a potem przy "dalej" zawieszka kompletna, kręcenie się w kółko przez 10 minut, kończące się "wystąpieniem nieoczekiwanego błędu" i zeżarciem efektów mojej prac...
Nie spieszy się, może poczekać do następnego zlotu!
I Ty bądź tu zawsze, choćby z doskoku, i niech Ci Biblionetka dalej dostarcza tyle radości!
1. Norwegian Wood 2. Pustka i pełnia: Zapiski z Japonii 1964-1970 3. Kot w Tokio
Ojej... to ja mam chyba zupełnie inne tłumaczenie, bo takiego kawałka jako żywo nie pamiętam, nawet po ujawnieniu. Sprawdzę, jak wykopię z szafy (i żebym jeszcze wiedziała, w której jest!...).
Pewnie! (chodzi o Misiaka :-).
Acqua alta (4) [czytatka: Czytatka-remanentka II 23 ] Platerówki? Boże broń! (5,5) [recenzja: Poszły babki na wojnę... i co dalej? ] Jedno: Łatwe jednogarnkowe cuda (5) [recenzja: Zamiast czterech garnków - jeden pełny rondel ] Rodziewicz-ówna: Gorąca dusza (5) [recenzja: Nie była jak inne dziewczęta (ani jak inne damy) ] Wiersze wszystkie (6) [recenzja: Poetycka podróż bez pilota ] Na zawsze w lodzie: Śladami tragicznej wyprawy Johna Frank...
Już mi się cisnęło pod klawiaturę parę bardziej oczywistych tytułów (bo ja tak lubię Murakamiego!), ale nie - poszperałam w notatkach i wybrałam pozycje mniej znane, a moim zdaniem bardzo zasługujące na przeczytanie. Pustka i pełnia: Zapiski z Japonii 1964-1970 – wyborny reportaż literacki, którego autor ani nie próbuje na czytelniku wywrzeć presji, by ten zachwycał się Japonią, ani nie chce w nim wzbudzić poczucia, że to kraj zupełnie nie d...
Ach! Właśnie wczoraj oglądałam ekranizację czegoś z uwięzieniem i zemstą - a skoro był to "Hrabia Monte Christo", to ta powyżej musi być "Trzema muszkieterami", bo "Naszyjnik królowej" jest taką mniej znaną, a nic innego nie czytałam.
Kojarzyć mi się coś kojarzy, czytałam niewątpliwie, i chyba dość dawno...
Kurczę pieczone, trzynastozgłoskowiec i nie "Pan Tadeusz"... i ja to czytałam?
Nie byłoby tam bohaterki, gdyby nie było wcześniej (i naprawdę) kogoś innego, kto miał więcej rozumu, więc nie udał się tam w ślad za przystojniakiem o nieznanym nazwisku.
Najpóźniej z tych nieżyjących, miałam na myśli. Jak chodzi o żyjących, to najmłodsi są ci od 25 i faktycznie 30.
Na razie z bliznami zmaga się sześcioro konkursowiczów. 9 dusiołków zostało już przynajmniej raz odgadniętych, a najłatwiejszy okazał się nr 10. A teraz garstka mataczeń ogólnych. Wśród rodziców jest 14 pań i 17 panów, jedna osoba powtarza się dwukrotnie. 11 osób jest już nieżyjących, z czego 2 zmarły w bieżącym wieku, reszta w poprzednim. Najwcześniej z nich urodził się rodzic 29, najpóźniej – rodzic 28, najkrócej żył rodzic 13. C...
A, bo czytając literaturę tego gatunku, na takie sceny rzadko się zwraca uwagę. A on miał wyjątkowy problem z tym, żeby się naprawić. Ale gdyby miał to, co w tytule, to by się nie przejmował :-).
Najpierw napisałam "cały świat", ale potem postanowiłam jednak trochę go przykroić; sama znam ludzi, którzy nie czytali żadnego wiersza Szymborskiej poza jednym czy dwoma z podręczników szkolnych, bo w ogóle nie lubią poezji, i takich, którzy cenią innych poetów, ale jej akurat nie, i pomyślałam, że mieliby do mnie uzasadnione pretensje, że i na nich rozciągam opinię pozostałych. "Wyznaję" jeszcze nie czytałam, stoi na półce i czeka na swój m...
A co do tej sama się zastanawiałam, czy Ci jej też nie polecić, ale uznałam, że jak ma być już po wybuchu wojny, to nie będę mieszać :-).
Wydawało mi się, że jakiś milion tego czytałam, a kopiąc w swoich ocenach, widzę tylko Polski Wrzesień, który to zbiorek oceniłam przeciętnie, bo to wyjątki głównie z dzieł literackich publikowanych w czasach PRL, często mało porywających. Ale jeśli można poszerzyć, to coś się znajdzie. Przede wszystkim Dzienniki czasu wojny i b. dobre opracowanie historyczne Okupowanej Warszawy dzień powszedni. Dalej - co prawda ujęta pod specyficznym kątem...
A to moje ulubione wiersze Czechowicza: WIENIAWA Ciemniej. Pagóry, zagaje, podłęża nie sypia się wiankami na oczy. Ciemniej. Z nieb czeluści otwartej na ścieżaj biegną ciche niedźwiedzie nocy. Nad ulicami, rzędem, czarne, kosmate, będą się tarzać po domach do chwili, gdy księżyc wybuchnie zza chmur, jak krater, świat ku światłu przechyli. Blachy dachów dudnią bębnem. W dół, w górę, nierówno się kładzie perłowy lampas: w ...
1. Zima Muminków 2. Biały Kieł 3. (po długim namyśle, bo jeszcze co najmniej dwa tytuły brałabym pod uwagę. Przeważył fakt, że mnie też marzną paluszki, tym bardziej, "im bardziej pada śnieg") Chatka Puchatka
Wspólnie z Miciuś zgłaszamy dwie propozycje, które równie dobrze mogłyby pasować do ubiegłego tematu miesiąca, ale nam się nasunęły właśnie na myśl o wiecznych (albo prawie wiecznych) śniegach: - Bella i Sebastian (góry, gdzie śniegu nigdy nie brakuje, a na tym tle piękna przyjaźń chłopca i psa) - Biały Kieł (i jeszcze raz surowa przyroda, śnieg i lód jako środowisko, gdzie przetrwają najsilniejsi - a jednak znów jest miejsce na przyjaźń)
Też czekam i też nigdzie nie znalazłam.
OK, dzięki - zapamiętam!
Ja już czasem miewam takie momenty, że odechciewa mi się literatury wojennej i sybirackiej, ale wciąż natrafiam na coś, co - mimo zapowiadania, że przez następne pół roku już nie tknę żadnych bitew, powstań, łagrów etc. - jednak tykam i co robi na mnie ogromne wrażenie. Poprzedni był Pamiętnik matki: 1940-1942, którego nie oceniłam tak wysoko tylko ze względu na kryteria czysto literackie, teraz te "Platerówki", w kolejce czeka Droga donikąd, ale...
Ooo... wyprzedziłaś mnie, i teraz muszę coś innego wymyślić :-).
Mnie się akurat od początku podobały, zwłaszcza, że byłam jakoś krótko po lekturze licznych pozycji, wspominających życie we wschodnich imperiach ( i tych, które kojarzą się na pierwszy rzut oka, i tym jednym bliższym nas i na naszą historię rzutującym). Paradoksalnie, "odśmianie" tego pozwala sobie co najmniej równie dobrze uświadomić grozę tego rodzaju systemów, jak czytanie poważnych książek jednej po drugiej. Ale dopiero za drugim, trzecim r...
No właśnie jego zapomniałam wysłać...
W imię wiecznej przyjaźni (5) [recenzja: Rodzinna firma, nie tylko rodzinne sekrety ] Człowiek, który kochał Syberię (4,5) [recenzja: Miłość bezwarunkowa, ale… ze strzelbą w garści ] Amerykański kapelusz: Feliks (3) + Eldorado nad Biebrzą - Zofia (3,5) [czytatka: Przodkowie odtworzeni jak żywi ] Mapa kulturowa: Jak skutecznie radzić sobie z różnicami kulturowymi w biznesie (5) [recenzja: Z tą mapą łatwiej trafisz na ścieżkę porozumienia ] I...
O raju, ale mi wstyd za tego komara! Wieszcza żeby nie rozpoznać... I jeszcze do tego, przytłoczona nadmiarem spraw do ogarnięcia, zapomniałam wysłać odpowiedź z jednym znalezionym (prawie tydzień przed końcem konkursu...) dusiołkiem! Tradycyjnie dziękuję Organizatorce i współzawodnikom za mataczenia, bo dzięki temu wytropiłam bzyczących i fruwających stworków więcej, niż czytałam :-)!
Jeśli Ci kiedyś faza wróci, zobacz "Barwy ochronne" i wspomniane "Życie jako śmiertelna choroba...". Ponad 30 lat odległości między nimi, ale pomijając tło, które w pierwszym z nich będzie dla Ciebie totalną egzotyką, to obydwa obejrzeć warto dla samego przekazu, no i oczywiście dla fenomenalnego Zapasiewicza (co nie znaczy, że inni aktorzy gorzej grali).
Tymczasem pilna (także w sensie image'u) sprawa: trzeba by wywalić ze 20 spamowych wiadomości, które blokują forum.
Uważam, że pomysł świetny - zwłaszcza w wykonaniu gwiazdy sportu, bo wszyscy wiedzą, ile czasu muszą jej zajmować treningi, mecze i podróże, a jednak skoro stara się wygospodarować trochę na lekturę, to widocznie jest to dla niej istotna wartość. Może to nie przekona osób mających od zawsze awersję do słowa pisanego, ale na przykład takie, którym brakło motywacji - na to widzę szansę. Wybór pozycji do zarekomendowania - tradycyjnie niełatwy, bo...
Wydaje mi się, że w pewnym stopniu wskazane przez Ciebie kryteria może spełniać "The colour bible: the definitive guide to colour in art and design" L.Perryman (aczkolwiek ile tam jest kolorów wymienionych, nie wiem - wnioskuję tylko z opisu, że zawiera przynajmniej część pożądanych informacji), a z dostępnych po polsku "Sekrety kolorów" K. St.Clair, Historia kolorów: Jak kolory kształtowały świat i Historia kolorów: Tajemniczy świat barw.
Mnie się stara nazwa podobała i nie budziła zagadkowych skojarzeń. Dla mnie oznaczała dowód na istnienie człowieka - bo przecież praktycznie rzecz biorąc, takim dowodem jest jedynie źródło pisane (no i potem ewentualnie znalezione po setkach lat kości, ale te świadczą jedynie, że istniał jako byt biologiczny, a nie, że czuł, wnioskował, wyobrażał sobie, podejmował konkretne działania). Do nowej pewnie się przyzwyczaję, bo nie będzie innego w...
Genialne, mam rodzica! A teraz do przeszukania kilkanaście wcale nie cienkich woluminów...
Rodzic słynął z wyobrażania sobie rzeczy tak strasznych, że nie dających się wyobrazić, ani tym bardziej opisać :-). Miał też garść wiernych uczniów, których dzieciątka otaczał opieką wielce troskliwą i odciskającą znaczący ślad, toteż trudno powiedzieć, czyje one właściwie są - a to jest jedno z nich.
W dodatku jest to miejsce, do którego owad może się dostać w sposób dla siebie naturalny jedynie wtedy, gdy nie rozpoczęło ono jeszcze swojej właściwej aktywności :-).
Autobiografię mam też już przeczytaną, i ze zbiorów opowiadań wszystkie te, które nie są kolejnymi kompilacjami typu "dwa kawałki z tego, trzy z tamtego". Więc w kwietniu nieodwracalnie skończę akcję. Chyba, że się jeszcze ukaże jakaś okołoagatkowa książka, to zawsze z przyjemnością przeczytam.
Zgłaszam się, choć mi zostały na ten rok już tylko 3 nieprzeczytane utwory Lady Agathy i jeden powtórkowy, z którego jeszcze dotąd nie napisałam czytatki/recenzji. Ten ostatni właśnie skończyłam: Dziesięciu Murzynków (recenzja: Pułapka na wyspie).
Ale ten napis chyba wynika z klasyfikacji katalogowej (postacie z bajek/podań), a nie z pochodzenia figurki, zresztą może są i robione gdzie indziej na licencji, ale same czarownice są chyba jednak włoskie, moja ma na postumencie pod spodem metkę "Streghe Bianche - czyli po włosku"Białe (dobre) czarownice" - Les Alpes" ).
Oj, na pewno by się spodobał! Uwielbiam likiery, zwłaszcza ziołowe! (wcale się nie dziwię Twojej żonie, że tak to podsumowała - sam widzisz, jak to brzmi - jakby człowiek nic innego nie robił, tylko się delektował likierami - a prawda jest taka, że z butelki chorwackiego Pelinkovaca, kupionej jakieś 5, a może i 7 lat temu, została nam połówka, drugie tyle z otrzymanych w prezencie jeszcze dawniej flaszeczek Thibarine i Riga Black Balsam... A w...
Z tym, że nazwa likieru pochodzi od wiedźmy, a nie odwrotnie :-). Znalazłam taki kawałeczek: "Benevento to miasto leżące na włoskim południu, ok. 90 km od Neapolu. Miało ono kiedyś bardzo złą sławę, bo był to odpowiednik naszej Łysej Góry, gdzie swoje sabaty urządzały czarownice, ale Benevento miało od początku przewagę, bo tam na miotłach zlatywały wiedźmy z całego świata. Legenda wywodzi się z czasów germańskich barbarzyńców, z plemienia Longo...
Nazwa nagrody tak mi się spodobała, że musiałam sprawdzić w wyszukiwarce, skąd się wzięła. I przy okazji odkryłam, że dostały ją także, rok po roku, obie wymienione przeze mnie pisarki - Mazzantini za Zatrzymaj się (której akurat nie czytałam), Mazzucco za Vita (od której, przynajmniej moim zdaniem, jeszcze lepsze są dwie inne powieści), a także Janeczek Helena, mimo polskiego nazwiska pisząca po włosku, za Fotografka.
Ze znajomością literatury włoskiej u mnie cieniutko. Dwie dawniejsze lektury szkolne (poz. 7 i 10), a prócz tego tylko 5 innych: 24, 42, 53, 85 i 86. Przypuszczam, że miałam też do czynienia z nr 60, bo mieli to w domu moi rodzice, a ja raczej nie przepuściłam żadnej książce, która leżała w biblioteczce, ale poza tytułem nic nie zapamiętałam. Brakuje mi natomiast na tej liście choćby po jednej powieści dwóch współczesnych pisarek: Mazzucco Me...
1. Drużyna Pierścienia 2. Włóczęgi Północy 3. Winnetou
Z ciekawości wstawiłam te kawałki do znanego chyba wszystkim automatu tłumaczeniowego - popełnił wprawdzie kilka błędów, ale nie tego kalibru :-).
U mnie będzie o przyjaźni, która pomaga pokonywać przeszkody: 1/ międzygatunkowej, dzięki której dwa zwierzęce maluchy mogą przetrwać w trudnych, wręcz dramatycznych warunkach, na co w pojedynkę miałyby znacznie mniejsze szanse. A przy okazji opowieść uczy młodego czytelnika empatii dla zwierząt i szacunku dla natury: Włóczęgi Północy i 2/ międzyludzkiej, dzięki której bohaterowie zaczynają sobie radzić ze swoimi lękami, uprzedzeniami i niską ...
A jak ja dorzucę jeszcze te dwie, których nie dopisałam w porę, to będzie 42: listopad - Zakończeniem jest śmierć grudzień - Trzynaście zagadek
Czyli stanęło na tym, że teraz od 15-go?
Po zwróceniu recenzji z prośbą o poprawki powinna Ci się po zalogowaniu ukazać ramka z informacją o tym. Skoro informację przeczytałaś, to znaczy, że pierwszy etap działa bez zarzutu. W tej ramce powinien być odsyłacz "przejdź do recenzji" czy jakoś tak - wybacz, jeśli popełniam jakieś niedokładności, ale ja już po prostu nie pamiętam dokładnie, jak to wyglądało, kiedy moje własne recenzje trafiały do poprawy, a stron innych użytkowników nie widz...
O, nie natrafiłam jeszcze na ten tytuł - wrzucam do schowka w bibliotece, dzięki!
Myślę, że przede wszystkim studentów, bo typowy amerykański czytelnik to chyba tak mocno w klasyce nie siedzi...
Co do "Chamstwa" mam identyczne odczucia - to dobra książka, ale są lepsze (widzę, że "Pańszczyznę" Janickiego, którą Ty czytałaś przed "Chamstwem", a ja po, oceniłyśmy identycznie).
Ja też jedną - Niewidzialne kobiety: Jak dane tworzą świat skrojony pod mężczyzn.
Moje długie podsumowanie mieści się tu: Podsumowanie roczne 2022
A pewno, że się bali - pamiętam, jak położyli drogę przez wieś moich dziadków, gdzie wcześniej dojeżdżał tylko pks do rynku, ale okrężną trasą. I nagle tam, gdzie się jeździło tylko ziemną dróżką wozami zaprzężonymi w powolne kobyłki, zaczęły z zawrotną jak na owe czasy szybkością śmigać syrenki, warszawy i trabanty. Konie się płoszyły, a choć tych aut była może jedna setna w porównaniu do dzisiejszego ruchu, to a to komuś psa przejechało (dziadk...
Nieużywanie wołacza chyba nie jest takiej nowej daty, bo ze swoich lat szkolnych, czyli 60.-70., pamiętam, że jedynie poloniści nas napominali, abyśmy się nim posługiwali, a powszechnie i tak wszyscy wołali "Cześć, Dorka", "Wojtek, odrobiłeś matmę?". Ale nie dam sobie głowy uciąć, że tak było w całej Polsce - może w dużych miastach, tam, gdzie było więcej inteligencji w drugim czy trzecim pokoleniu, ten obyczaj trwał, a ja wychowywałam się troc...
A u mnie w ogóle nie używano imion niezdrobnionych, ani chyba w żadnym spokrewnionym czy zaprzyjaźnionym domu. Jeśli już, to raczej nie używano ich wcale, niż w pełnej formie; moi dziadkowie z kieleckiego mówili do siebie nawzajem per "ojciec" i "matka", do dzieci "córuchno" i "synku", do nas "wnusiu" (dziadkowi zdarzało się "wnuczko/wnuczku", jeśli sprawa była szczególnej wagi). Co ciekawe, zdrobniałe imiona męskie w mianowniku brzmiały tam tak ...
Zima na Majorce (3,5) [czytatka: Czytatka-remanentka XII 22 ] On czyli Prawie wszystko o tatrzańskim niedźwiedziu (5,5) [recenzja: Piękny i puszysty, ale nie do głaskania ] Jak umysł rośnie w siłę, gdy mózg się starzeje (3,5) [recenzja: Kto i dlaczego z wiekiem mądrzeje? ] Prorok i dysydent: Aleksander Sołżenicyn (5) [recenzja: O człowieku, który podkopał wiarygodność imperium ] Kamienica (5) [recenzja: Czy to będzie listopad, czy wrzesień?...
Pewnie, że pamiętam! Ja się właśnie do Fizi przyzwyczaiłam, a potem nie umiałam przyjąć do wiadomości, że ona jest Pippi! :-).
Tak gdzieś do lat 60-70 była tendencja, żeby spolszczać wszystko, co się da, a że nie wszystko się dało, to czasem wychodziły niezupełnie udane efekty. W wersji "Mary Poppins", którą czytałam jako pierwszą, nawet sama Mary była Agnieszką (pojęcia nie mam, dlaczego akurat Agnieszką), w następnej było jeszcze dziwniej, bo Mary przywrócono normalne imię, a dzieci zostały Michasiem, Janeczką itd. Niedługo potem, gdy pierwszy raz czytałam "Anię", a mi...
Ja do oryginałów Pratchetta (a przynajmniej do kawałków krążących po sieci) czasem zaglądam, gdy chcę sprawdzić, jak było po angielsku to, co akurat mi wpadło w oko po polsku - więc nie, rozczarować bym się nie rozczarowała, raczej szkoda mi czasu na samodzielne przekładanie w wyobraźni tego, co Cholewa zrobił tak wspaniale, bo jak bym się nie starała, i tak zabrzmiałoby to gorzej, niż całe fragmenty, które mi chodzą po pamięci. Natomiast z "An...
Myślę, że ze współczesną też byłoby kulawo, bo ja się niemieckiego uczyłam sama, głównie z czasopisma "Burda" z niewielką pomocą podręcznika do I klasy szkoły średniej, i potem mi zapał ostygł. A po angielsku mi dobrze idzie przede wszystkim z klasyką, lepiej z brytyjską, niż z amerykańską, bo moja anglistka z liceum zdecydowanie preferowała język literacki i raczej nie awangardowy, nigdy też nie byłam w żadnym kraju anglojęzycznym, żeby się o...
Niestety, nie lubię pisać do wydawnictw, w których nie mam nikogo znajomego, bo z zasady nie odpisują. Z czeskim dałabym radę szybciej, na pewno, bo nie ma aż takich dużych różnic gramatycznych, tylko słownictwa mi brakuje - ale Soukupovą akurat tłumaczą, to nie muszę. W szwedzkim z kolei odwrotnie - sporo słów odgadnę na zasadzie pokrewieństwa z niemieckim czy angielskim, ale na gramatyce bym się wyłożyła na amen (zwłaszcza, że z niemiecką t...
No właśnie w kwestii obu tych autorów też nie mam specjalnie złudzeń, żeby jeszcze coś napisali. A co do Axelsson, ostatnią jej powieść wydano u nas jeszcze, gdy istniało wydawnictwo WAB jako oddzielne, potem weszło w skład GW Foksal, która - jak przejrzałam nowości - wydaje głównie setki książek dla dzieci albo romanse mafijne, więc może ma to coś z tym wspólnego... Już myślałam, czy się nie zacząć uczyć szwedzkiego, żeby sobie przeczytać ory...
Tak, faktycznie, do powieści jakoś mnie mniej ciągnie, poza powtórkami tytułów znanych (albo czekającymi od dawna w kolejce utworami lubianych autorów). Ale gdyby tak wreszcie przetłumaczyli którąś z nowych powieści Axelsson - po "Ja nie jestem Miriam" ukazały się jeszcze dwie - to rzuciłabym się natychmiast! Albo gdyby coś jeszcze napisał Myśliwski, mimo kilkakrotnego stwierdzenia, że na "Uchu igielnym" kończy z pisaniem. A, no i oczywiście, gdy...
A ode mnie rodzina dostała takie: - Hitlera wojna U-Bootów: Myśliwi 1939-1942 i Hitlera wojna U-Bootów: Ścigani 1942-1945 (prawdę mówiąc, tu prezentobiorca sam wybrał, ale ja zapakowałam i podpisałam :-) - Prorok i dysydent: Aleksander Sołżenicyn, - ADHD: Mózg łowcy i inne supermoce, - Drobne przyjemności czyli Z czego się cieszyć, gdy życie nie rozpieszcza.
Na razie ani jednej, ale nie tracę nadziei - z częścią rodziny się nie widzieliśmy, bo u nich wszyscy są chorzy i pewnie się spotkamy dopiero po Nowym Roku, a wtedy może w paczkach jakaś książeczka się znajdzie - a na wszelki wypadek tuż przed świętami sprawiłam sobie ebooka Fakty muszą zatańczyć.
O rety, jak tu z tego wybrać trzy, kiedy prawie wszystkie należą do najbardziej lubianych i/lub najbardziej z jakiegoś powodu cenionych? Ale skoro trzeba... 1. Władca skalnej doliny 2. Kamień na kamieniu 3. Ania z Zielonego Wzgórza
Tegoż samego, czyli miłego spędzenia świątecznego czasu i Wam życzę, a na polu działalności Biblionetkowej - sfinalizowania zamiarów i przypływu nowych sił, dzięki którym uda się pokonać przeszkody!
No to właśnie w tym cyklu powieściowym masz opisaną codzienność - polowania, przyrządzanie jedzenia, kontakty męsko-damskie itd.; oczywiście wiadomo, że to nie jest relacja z pierwszej ręki, bo takowe nie istnieją, jest tylko opis sporządzony przez autorkę na bazie tego, co nauka odkryła do tej pory. Większa część tego, co się pisze o ludziach z tamtej epoki, to przecież jedynie domysły - jeśli znaleziono np. części broni, to wiadomo, jak te częś...
Klan Niedźwiedzia Jaskiniowego (i prawdopodobnie też następne tomy cyklu Dzieci Ziemi , bo skoro w tym pierwszym realia są tak ładnie pokazane, to sądzę, że i w następnych też). Z tym, że to beletrystyka, nie literatura popularnonaukowa :-). Z tej ostatniej przypuszczam, że pożądane informacje może zawierać Zaginione cywilizacje epoki kamienia (nie czytałam, ale mam w ewentualnych planach).
Bardzo obiecująco brzmi, dziękuję!
Skoro coś się dzieje, to ja ponawiam apel w sprawie okładek. Już wiele osób o tym pisało przy okazji poprzednich zmian, ja też, więc podsumowuję: a/ okładka książki powinna być widoczna tam, gdzie mowa bezpośrednio o danej książce, czyli na jej stronie i (ewentualnie) na stronach poszczególnych jej recenzji, ale dopiero po ich otwarciu, nie przy wyliczeniu. Natomiast nie jest konieczna na stronie autora, zwłaszcza, że niektóre książki są wydaw...
Do nierozszyfrowania 17 już się powyżej przyznałam (a mogłam, bo dobre mataczenie było!...), i 2 w ostatniej chwili, też tylko dzięki mataczeniu, rozgryzłam autora, a już nie zdążyłam pomyśleć, co to za powieść mogła być.
Ojej, przegapiłam końcówkę! Ale i tak bym sobie nie przypomniała, że w "Pani Bovary" były szkolne czapki... Zwycięzcom gratuluję, a Organizatorce i współzawodnikom pięknie dziękuję za skuteczne mataczenia, które tym razem wyjątkowo się rozkręciły i mam nadzieję, że tak zostanie!
Przepraszam, uważaj to mataczenie za niebyłe! Pokręciły mi się nieczytane dzieciątka rodzicielki... Ten tytuł się nie rymuje z elementami wyposażenia sklepu, i w dodatku nietypowo się zaczyna.
Ojej, no pewnie, że mi się pomyliło, odwołuję! Ten, o którym napisałam, dostałam w prezencie i leży mi jak wyrzut sumienia na stosiku do czytania - pewnie dlatego mi się automatycznie skojarzył: rodzicielka = X.
Ja nie czytałam, ale wytropiłam, więc spróbuję. Dusiołek ma mnóstwo rodzeństwa, z którego zdecydowana większość ma bohaterów młodszych, niż narratorka, a sam jest jednym z trojaczków. Jego tytuł ładnie koresponduje z kilkoma rekwizytami we fragmencie, a z jednym się nawet rymuje.
I ja także!
O raju... ale mi wstyd, że nie wpadłam na to! Dzięki!
A wiesz coś może w kwestii 1 i/lub 8?
No to oczywiście konsekwentnie popieram Gra w klasy.
Nie wiem, czy nie pojadę czołgiem... 4 - ma w tytule rzeczownik z natury nieosobowy i nieżywotny, jednak w pewnych warunkach mogący być osobowym i żywotnym (ale wtedy na pewno nie odnosi się do rodzica) 16 - a tu mamy jeden rzeczownik osobowy w liczbie zwielokrotnionej, do tego jeden żywotny, a nieosobowy i jeden nieżywotny.
W tych bliższych nie ma, a do Cieszyna mam tak lekko 40 min. jazdy w jedną stronę... Ale dobrze wiedzieć, że jest, może latem się podjedzie.
Dzięki, sprawdziłam jeszcze raz i już wiem, jaki popełniłam błąd przy wyszukiwaniu: wpisałam nazwisko autora tak, jak figuruje w katalogu Biblionetki - Bryce. I takiego wyniku nie było. Natomiast w katalogu cieszyńskiej biblioteki jako nazwisko autora podany jest drugi człon - Echenique. W takim razie muszę sprawdzić i w tych pozostałych, bo one korzystają z tej samej wersji katalogu i być może też przeoczyłam tam dostępność książki.
Tytuł 6 nie ma nic wspólnego z polityką, o której w dusiołku mowa, za to z jednej jego części można przyrządzić narzędzie do czynów nader często opisywanych przez rodzicielkę :-).
Dzięki, mam!
Użytkownicy polecają:
Dodany: 12.03.2023 21:19
Autor: porcelanka
Literatura – piękna oraz faktu – zwykła często szukać sensacji, emocji i fascynacji według znanych schematów, w zgodzie z określonymi zabiegami fabula (...)
Dodany: 16.03.2023 20:58
Autor: dot59
Wyobraźmy sobie taką sytuację: oto powstała fundacja, zajmująca się… jak to sformułować?... „zatrudnianiem na stałe młodych ludzi – właściwie dzieci – (...)
Dodany: 11.03.2023 12:09
Autor: jolekp
A gdybyście nie mieli ani jednego znajomego, nie mogli podejmować żadnych decyzji, a świat oglądali wyłącznie przez szybę? Wolfgang Rajchert jest c (...)
Dodany: 16.02.2023 16:49
Chwilę, w której ma się przed sobą tom zatytułowany „Wiersze wszystkie” i opatrzony nazwiskiem ulubionego poety, każdy miłośnik poezji mógłby nazwać w (...)
Dodany: 18.01.2023 13:59
Autor: Que_Sabe
Do twórczości Marlen Haushofer mam stosunek skrajnie nieobiektywny. W książkach austriackiej pisarki odnajduję własne emocje, własną wrażliwość i włas (...)
Redakcja poleca:
Dodany: 26.03.2023 14:36
Autor: Asienkas
Lodovica Cima, autora pochodząca z Włoch, zaprasza nas na ulicę Radosną 123. Stoi tam kamienica, której mieszkańców będziemy mieli okazję poznać. Nazw (...)
Dodany: 25.03.2023 19:33
Autor: fugare
"Elihu Hoopes jest uwięziony w pułapce wiecznej teraźniejszości(...). Niczym człowiek, który błąka się po lesie w poświacie zmierzchu - człowiek, któr (...)
Dodany: 23.03.2023 10:37
Autor: jolietjakeblues
W czasach, kiedy prawie już zapomniano o „El Cóndor Pasa” w wykonaniu duetu „Simon and Garfunkel”, a miejsce młodzieżowej literatury przygodowo-podróż (...)
Dodany: 19.03.2023 17:56
„To na tym tarasie odbywają się przyjęcia. Stojąc na górze, człowiek ma wrażenie, że całe miasto do niego należy, wszystko leży u jego stóp. Z wolna o (...)