Dodany: 11.09.2016 23:07|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Krytyka w wykonaniu pana Henryka


Niespodziewanie wpadło mi w ręce dzieło pierwszego naszego literackiego noblisty, podarowane przez życzliwą duszę; dzieło, o którego istnieniu do tej pory zgoła nie miałam pojęcia – ale najwyraźniej nie mam się czego wstydzić, bo nie figurowało nawet w katalogach dwóch najpowszechniejszych portali czytelniczych, w tym naszego, i prócz bloga ofiarodawczyni oraz paru opracowań krytycznoliterackich trudno było znaleźć o nim jakąś wzmiankę.

Jest to zbiór tekstów o tematyce kulturalnej, głównie recenzji książkowych i teatralnych, z rzadka refleksji wywołanych innymi zjawiskami artystycznymi, jak występy Heleny Modrzejewskiej czy wystawa skromnego dorobku malarskiego przedwcześnie zmarłego Maurycego Gottlieba. Język i styl ówczesnej publicystyki trochę się różni od dzisiejszego, więc nawet dla czytelnika rozmiłowanego w Trylogii czy Quo vadis niektóre akapity mogą się okazać pewnym wyzwaniem; spróbujmy po jednym przeczytaniu streścić bez namysłu własnymi słowami, „co autor miał na myśli”:
„Owóż literatury ludów ucywilizowanych, czyli literatury świadome siebie, miewają swoje zbaczania od równowagi między pięknem a prawdą. Przyjąwszy dobro, jaki pierwiastek niezamienny, za idealną stałą podstawę, widzimy niezmienny wahadłowy ruch albo przeważnie w dziedzinę piękna, skutkiem czego powstaje kierunek idealny, albo w dziedzinę prawdy, skąd rodzi się i przeważa w sztuce realizm. Zmieniają się owe kierunki wzajemnie, bo zwykle przebrana miara rodzi reakcję, a zatem nagłe przejście, w pierwszym wypadku, od przeważającej, przerafinowanej idealności do nagiej życiowej treści – w drugim, od zbyt płaskiej i poziomej prawdy do sztucznego ideału. Ale gdy miara jeszcze nie przebrana, kierunek trwa i jest równie słusznym, jak zasadniczym wieku swego wyrazem”[1].

Zadanie utrudnia jeszcze i to, że w odróżnieniu od czytelnika z czasów o półtora wieku późniejszych, dla którego powoli nieodzowna staje się choćby pobieżna znajomość angielskiego, Sienkiewicz należał do populacji niemal od urodzenia i na co dzień posługującej się francuszczyzną; jakże więc mogło jemu lub wydawcy „Niwy” (czasopisma, w którym Mieszaniny publikował) wpaść do głowy zamieszczanie objaśnień takich na przykład fraz, jak „…Mais je vous dis, ce pauvre Heine, il est amoureux tou!...”[2]? Skoro ktoś sięga po ambitną prasę, musi być przecież człowiekiem wykształconym i takich rzeczy tłumaczyć mu nie trzeba! A tu czasy się zmieniły i francuskie wtręty stały się czymś wcale nieoczywistym… (swoją drogą, my możemy skorzystać z google-tłumacza czy innej nowoczesnej aplikacji, a co mieli począć czytelnicy, którzy nabyli lub wypożyczyli ów tom wtedy, gdy go wydano, tj. w latach 50 ubiegłego wieku?).

Jeśli te subiektywne przeszkody przezwyciężymy, odkryjemy, że pan Henryk prócz beletrystycznej fantazji, dowcipu i lekkości pióra, prócz reporterskiej ostrości wzroku, miał i zadatki na dobrego krytyka. Dobrego, nie znaczy: ekstremalnie złośliwego i bezlitosnego, lecz takiego, który, po pierwsze, potrafi omawianą pozycję tak streścić, że zanim jeszcze wyrazi ostateczne o niej zdanie, już wiemy, czy mielibyśmy ochotę ją przeczytać, i po drugie, jeśli ma jej autorowi coś za złe, formułuje to w taki sposób, by go nie zmieszać z błotem i nie obrazić czytelnika, któremu się utwór spodobał („… utalentowany skądinąd powieściopisarz przeciągnął struny swej lutni, więc zagrała nieco fałszywie (…); Zacharyasiewiczowe [pióro], doprawdy, że na coś nowego, silniejszego i głębszego mogło się zdobyć”[3]).

Rzecz jasna, nie za pogaduszki o książkach i sztukach teatralnych dano mu Nobla, lecz i one stanowią wcale przyjemną lekturę, zwłaszcza, jeśli w niej napotykamy takie oto miłe dla czytelniczego oka opinie:
„Gdy się ktoś zaczyta, zawsze albo się czegoś nauczy, albo zapomni o tym, co mu dolega, albo zaśnie – w każdym razie wygrywa”[4].

[1] Henryk Sienkiewicz, „Mieszaniny literacko-artystyczne (1879-1882)” („Dzieła” t.L), wyd. PIW, Warszawa 1950, s. 103.
[2] Tamże, s. 33.
[3] Tamże, s. 98.
[4] Tamże, s.5.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 471
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: