Dodany: 17.02.2010 17:16|Autor: Meszuge

Nowa fantastyka niemiecka


W pierwszej chwili wydawało mi się, że książka jest źle przetłumaczona (zwłaszcza że faktycznie brakuje mi w niej tłumaczeń pewnych nazw i zwrotów, które chyba jednak przełożone być powinny), albo że jest źle napisana. Albo i jedno, i drugie. Okazało się jednak, że nie, wszystko jest w porządku, a nastąpiła tylko jedna drobna pomyłka: pani w bibliotece umieściła ją w dziale historycznym, podczas gdy jest to bez wątpienia jedna z najnowszych pozycji z dziedziny niemieckiej fantastyki. Tak więc kiedy wydawało mi się, że czytam książkę historyczno-wspomnieniową, w rzeczywistości czytałem s.f., i stąd początkowe nieporozumienia.

Herbert Huberet Joseph Maeger, autor książki, urodził się w 1922 roku w niewielkiej miejscowości na pograniczu belgijsko-niemieckim. Wielka polityka powodowała, że jego rodzinna wieś znajdowała się najpierw w Belgii, później w Niemczech, następnie znów w Belgii itd.

Nie wiadomo, czy Maeger miał do szkoły pod górkę, ale niewątpliwie miał do niej daleko – coś tam wspomina o ośmiu kilometrach, które czasem musiał przemierzyć pieszo w ciągu dnia. Zwłaszcza że, będąc gorliwym katolikiem, już w dzieciństwie często służył do mszy jako ministrant po trzy razy na dobę.

W swojej książce przedstawia – przynajmniej tak mi się wydaje – alternatywną historię Europy połowy XX wieku, albo - jak to, zdaje się, nazywają miłośnicy tego typu literatury - tak zwany świat równoległy.

Oto kilka przekonań Herberta Maegera na temat tego równoległego świata i fantastycznej, alternatywnej przeszłości, w której ponoć żył:

1. Maeger w swoim świecie był członkiem Hitlerjugend, dochrapał się nawet stopnia instruktora dość wysokiego szczebla. Uważał, że program służby w HJ niewiele się różni od regulaminu obowiązującego w skautingu, do którego należał wcześniej[1].

2. Uważał, że próby porównywania Belgii do Niemiec zakrawałyby na bezczelność, bo przecież nie można poważnie traktować kraju będącego produktem ubocznym kongresu wiedeńskiego. Oczywiście mowy być też nie mogło o żadnej równości – Belg z założenia zawsze znajdował się na niższym szczeblu rozwoju od Niemca[2].

3. Winę za wybuch drugiej wojny światowej, która według niego była oczywiście wyłącznie wojną prewencyjną, ponosiła Anglia wspierająca agresywne poczynania Polski[3.]

4. W koszarach podczas szkolenia unitarnego gruntownie zapoznano go (oraz innych SS-manów) z postanowieniami konwencji genewskiej i haskiej, dotyczącymi zasad prowadzenia wojny[4].

5. Podczas ćwiczeń „Delikwent, ćwiczący akurat pompki, musiał jednocześnie unieść nad ziemią nogi i ręce, zbliżając kończyny do siebie”[5]. Co oznacza, że sztuka lewitacji była w tym świecie czymś normalnym.

6. Był przekonany, że w opisywanym przez siebie świecie Waffen-SS „nie odznaczała się też szczególnie bezwzględnym traktowaniem jeńców wojennych, czy okrucieństwem wobec ludności cywilnej, zamieszkującej okupowane tereny” [6].

7. Twierdzi ponadto: „Nigdy też nie dostałem rozkazu, który w jakikolwiek sposób licowałby z moim sumieniem lub moimi zasadami”[7]. Tego zdania wprawdzie nie rozumiem, ale sensu się domyślam.

To oczywiście tylko początek książki, niejako wprowadzenie w klimat. Dalej fantazji jest jeszcze więcej, ale resztę pozostawiam do odkrywania wytrwałemu czytelnikowi. A myślę, że wielu takich… miłośników fantastyki się znajdzie, zwłaszcza w Republice Federalnej Niemiec.

W celu skonfrontowania i porównania podaję trzy fakty z naszego, realnego świata:

a) w październiku 1941 w ciągu trzech dni żołnierze Leibstandarte SS Adolf Hitler zabili około 4000 wziętych do niewoli Rosjan,
b) w grudniu 1944 w rejonie Malmedy esesmani zabili kilkuset jeńców, amerykańskich i belgijskich cywilów (tzw. masakra w Malmedy),
c) w 1946 Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze uznał SS za organizację zbrodniczą.


---
[1] Herbert Maeger, „Utracony honor, zdradzona wiara. Relacja żołnierza Leibstandarte SS Adolf Hitler”, przeł. Izabela Dębecka, Wydawnictwo Arkadiusz Wingert w koedycji z Wydawnictwem Przedsięwzięcie Galicja, 2008, strona 42.
[2] Tamże, strona 37.
[3] Tamże, strona 39.
[4] Tamże, strona 23.
[5] Tamże, strona 25.
[6] Tamże, strona 29.
[7] Tamże, strona 28.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 9181
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 22
Użytkownik: rlejman2 18.02.2010 00:05 napisał(a):
Odpowiedź na: W pierwszej chwili wydawa... | Meszuge
No a jakże przecież to całe wafen ss to był turystyczny klub dżentelmenów, wolontariuszy pięknego języka niemieckiego i pokojowej kultury niemieckiej, który to klub przemierzał Europę jak i kawałek Afryki i Azji tylko w celach naukowych, poznawczych. Ale ponieważ tubylcy nie zrozumieli jakie to szczęście ich spotkało to wyszły z tego same nieporozumienia. Tubylcy zwołali się zburzyli Berlin, zabili wielkiego skauta Adolfa i wypędzili masy miłujących pokój niemców. Teraz dopiero po latach jedna pokojowo nastawiona niemka druhna Erika, wypędzona z Polski tak niewdzięcznie a brutalnie, będzie tym wypędzonym stawiać muzeum z pomnikiem. A co do narodowości żydowskiej to ten skaut z wafen ss nigdy o nich nie słyszał ani z ust druha Adolfa ani innych druhów. Tak taka to prawda.
Użytkownik: Ysobeth nha Ana 18.02.2010 01:27 napisał(a):
Odpowiedź na: W pierwszej chwili wydawa... | Meszuge
Boscy jesteście, panowie :-))) Znakomita recenzja, i komentarz też niczego sobie :>
Użytkownik: Meszuge 18.02.2010 09:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Boscy jesteście, panowie ... | Ysobeth nha Ana
Zaskakujące wydaje mi się stanowisko właściciela wydawnictwa, który zdaje się „robi” tu też za autora przypisów (nazwiskiem Wingert) – kiedy Maegr opowiada coś o złych Polakach, którzy dobrym Niemcom zrobili jakąś krzywdę w Gliwicach, czy Bydgoszczy, już nie pamiętam, w przypisie znaleźć można stwierdzenie, że tak, jak najbardziej, to wydarzenie wcale nie jest takie oczywiste i nadal wymaga wyjaśnienia.

Myślę, że niedługo przyjdzie nam przepraszać Niemców za wojnę światową, a może za obie, pewnie też za obóz w Oświęcimiu, który, jak wiadomo, zorganizowali Polacy dla Niemców – przecież gdyby było odwrotnie, gdyby był to obóz dla Polaków, na bramie byłby napis po polsku, a nie po niemiecku.

Pozostaje mieć nadzieję, że reparacje wojenne, jakie będziemy im musieli płacić, dobrzy i szlachetni Niemcy rozłożą nam na jakieś raty…
Użytkownik: Astral 18.02.2010 14:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Zaskakujące wydaje mi się... | Meszuge
Mamy więcej takich wydawnictw - jedno z nich, Nortom, parę lat temu zostało z hukiem usunięte z targów książki we Frankfurcie za publikacje antysemickie.
Użytkownik: Meszuge 18.02.2010 14:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Mamy więcej takich wydawn... | Astral
To, że polski wydawca wyleciał z targów we Frankfurcie za antysemityzm jest normalne i zrozumiałe. Zresztą profil Nortoma i poziom ich publikacji czasem rodzi pytania o to, czy cenzura w każdym przypadku była złym pomysłem.
Problem w tym, że wspomnienia tego SS-manna, Maegera, ukazały się - najwyraźniej bez przeszkód - w Niemczech.
Ten... człowiek został skazany przez belgijski sąd na karę dożywotniego więzienia - nie wiedzieć czemu anulowaną w 1974 roku.
Użytkownik: Astral 18.02.2010 15:17 napisał(a):
Odpowiedź na: To, że polski wydawca wyl... | Meszuge
O, to ważna i ciekawa informacja. Dzięki.
Użytkownik: rlejman2 20.02.2010 00:27 napisał(a):
Odpowiedź na: To, że polski wydawca wyl... | Meszuge
Czas pracuje na naszą niekorzyść. Oczywiste zbrodnie niemieckie nazywa się dziś zbrodniami nazistowskimi, nawet już nie hitlerowskimi. A na uroczystości rocznicy 1 września padało określenie, że na Polskę napadli naziści. Nie słyszałem by ktoś to komentował, bo na zwykły rozum, jeśli na Polskę w 1939 napadli naziści to dlaczego w 1945 wypędzaliśmy Niemców, a w tym rodzinę Steinbachów z małą Eriką. Nie mogę się zgodzić na zjawisko grup rekonstrukcyjnych poprzebieranych w mundury wafen ss ze wszystkimi oznakami hitlerowskimi, surowo zabronionymi w RFN, u nas w Polsce, a w środku tych mundurów sami Polacy, Tuwim takich określał"wypierdami germańskiego ducha". Te grupy działają legalnie a tajemnicą poliszynela jest, że za niemieckie sponsorowanie, pod płaszczykiem różnych niegroźnych programów historyczno-społecznych. Jak te grupy oswajają i legitymizują takie zbrodnicze formacje ss, jak "Das Reich" czy "Trupia głowa" itp. Dlaczego się pozwala na to. To jest lansowanie hitlerowskich niemiec. Dowiemy się za chwile, że to było świetnie zorganizowane i wysoce cywilizowane, higieniczne państwo i było tam wiele wspaniałych pomysłów-opieka społeczna, służba zdrowia, obozy pracy dla przestępców, domy matek, a żołnierze niemieccy byli ostatnimi rycerzami. Książka, którą komentujemy służy tej parszywej sprawie.
Użytkownik: Meszuge 20.02.2010 06:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Czas pracuje na naszą nie... | rlejman2
A’propos obozów… Pod koniec wojny Maeger służył w jednostce SS Dirlewangera. Nawet na tle bestialskich mordów i zbrodni SS żołnierze Dirlewangera odznaczali się wyjątkowym i szczególnym okrucieństwem i sadyzmem. Natomiast autor twierdzi, że nigdy nie brał udziału, nie zetknął się, ani nawet nie słyszał o jakichkolwiek represjach jednostek SS wobec ludności cywilnej okupowanych krajów.

Kiedy niemieccy żołnierze stacjonowali w jakiejś wsi, rozlokowani byli w chłopskich chałupach. Maeger wielokrotnie powtarza, że w takich sytuacjach właściciele domów spali na swoich piecach i łózkach, a Niemcy na podłodze, na klepisku z ubitej gliny.

To jest po prostu zupełnie inny świat, w którym na przykład Czesi dopuszczali się masowych mordów (w setkach tysięcy) na biednych Niemcach.

Książka Maegera nie jest jedyną tego typu. To samo wydawnictwo (Arkadiusz Wingert) wypuściło też na rynek polski pozycję pod tytułem „Kto sieje wiatr… Opowieść żołnierza Dywizji SS Totenkopf” – w podobnym duchu napisane wspomnienia.
Użytkownik: renika8 20.02.2010 10:47 napisał(a):
Odpowiedź na: A’propos obozów… Pod koni... | Meszuge
Gdy widzę w katalogu KDC ogrom pozycji tego typu to mnie....szlag trafia (pisząc delikatnie). Mordowali, grabili, palili a teraz chcą jeszcze zarobić na swoich "wspomnieniach". Gdy ukazała się pierwsza tego typu "literatura" wówczas kupiłam z ciekawości (gość opowiadał o przeżyciach na froncie wschodnim), ale teraz aż mnie trzęsie gdy wiedzę kolejne i kolejne i kolejne...
Biedaki, tak im źle było podczas tej wojny, wszyscy byli tacy bleeee dla nich, oni jedni najbardziej ucierpieli i broń boże niczego nie rozpoczęli! No żesz....

Mam nadzieję, że ludzie nie nabiją im kabzy za te ich wypociny...

Ps. Przepraszam za swój nerwowy styl, ale bardzo emocjonalnie podchodzę do tej sprawy :(
Użytkownik: Meszuge 21.02.2010 15:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdy widzę w katalogu KDC ... | renika8
Ciekawi mnie tylko stosunkowo wysoka ocena tej książki w Biblionetce. Widać kilku osobom bardzo się ona podobała...
Użytkownik: córka księgarza 24.02.2010 23:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawi mnie tylko stosun... | Meszuge
Takie książki powinny być pomijane, bojkotowane, ignorowane a nawet bezwzględnie tępione. Dużo pięknych osób mojej rodziny, a była ona liczna, zostało zamordowanych przez takich Maegerów. Zostały po nich zdjęcia, listy i uczucie, że nie ma winnych, a takie książki sprawiają, że winnymi są ofiary-chce się wyć!!!
Użytkownik: rlejman2 21.02.2010 14:10 napisał(a):
Odpowiedź na: A’propos obozów… Pod koni... | Meszuge
Oni to znaczy ci biedni, oszukani, wykorzystani niemcy liczą właśnie na kompletny brak reakcji na tę neogebelsowską propagandę. To jest ich germański bucior w drzwiach. A reakcja powinna być stanowcza. Gdzie są organizacje antyfaszystowskie, pozarządowe! Każda taka pozycja na rynku to zwycięstwo possthitlerowskiego rewizjonizmu. A będą się powoływać nawet na Fryderyka Wielkiego zahaczając o Bismarka. Jakiś głupek na pomorzu nazwał swój hotel "Bismark". Kto do niemieckiego diabła na to pozwolił. Za chwilę zmienią nazwę Wrocław na Breslaw Festung. Tu nie ma żartów, tu toczy się bardzo niebezpieczna dla nas jak i innych europejskich narodów kampania, której za zadanie jest obalenie faktów historycznych i zamienienie ich faktami niemieckimi.Ta książka na rynku to skandal. Pozdrawiam Cię kolego i gratuluję czujności.
Użytkownik: rlejman2 22.02.2010 14:33 napisał(a):
Odpowiedź na: A’propos obozów… Pod koni... | Meszuge
Jednostka ss dirlewangera to byli przeważnie kryminaliści i najgorsze elementy w całej ss, odsyłani nawet z innych jednostek ss jako przypadki trudne i niechciane. Sam Dirlewanger to oberzbir i jeden z najstarszych zaufanych Hitlera. A może trzeba zgłosić do prokuratury wydawcę tego szmatławca za propagowanie ss ? Jakieś małolaty naczytają się tego g.... i potem będzie ich można zobaczyć jak paradują w ss-owskich mundurkach w tak zwanych grupach rekonstrukcyjnych-bo tylko tam znajdą prawdziwe koleżeństwo.
Użytkownik: Rewolwer_Ocelot 31.07.2010 21:34 napisał(a):
Odpowiedź na: A’propos obozów… Pod koni... | Meszuge
Po tej lekturze miałam wrażenie, że autor na nowo próbuje tworzyć historię. Oczywiście mając w tym swój cel. Nie bez powodu wiele razy przedstawia siebie jako ofiarę wielkiej niesprawiedliwości i niezrozumienia (szczególnie po tym gdy belgijski wymiar sprawiedliwości skazał go na dożywotnie pozbawienie wolności). Maeger pisząc "nie widziałem czegoś takiego" miejscami jest tylko niewiarygodny lecz niekiedy wręcz bezczelny (przytoczyłeś wyżej dwa najznamienitsze przypadki).
Do tego te całe fragmenty (ze zdobywaniem jedzenia, "robieniem psikusów" przełożonym) gdzie wojna jawi się jako niezła zabawa z lekkim dreszczykiem emocji - stek bzdur!!
Użytkownik: Meszuge 01.08.2010 21:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Po tej lekturze miałam wr... | Rewolwer_Ocelot
Co ciekawe, nie jest to pierwsza, ani pewnie nie ostatnia książka w tym stylu.
Użytkownik: poschadel 27.08.2011 15:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Co ciekawe, nie jest to p... | Meszuge
Totalnie subiektywna recenzja, jak i komentarze grupki święcie oburzonych.
Wielkim nieporozumieniem jest stawianie znaku równości pomiędzy Niemiec = nazista. W związku z tym, że urodziłem się w Polsce komunistycznej jestem komunistą i jestem odpowiedzialny za zbrodnie systemu? Po przeczytaniu niektórych komentarzy ma wrażenie, że "dobry Niemiec, to martwy Niemiec". To naprawdę żenujące.

Prawda jest taka, że są to wspomnienia byłego żołnierza SS, który próbuje ze zrozumiałych względów (pewnie czuje się winny) uspokoić swoje sumienie. Na pewno służąc w takiej jednostce był świadkiem, być może i uczestnikiem zbrodni i zachowań zasługujących na potępienie. Wiele jest prawdy w tym, iż wielu żołnierzy WH, czy SS naprawdę wierzyło, że broni cywilizacji europejskiej przed "sowieckimi chordami ze wschodu". Niestety trochę w tym racji. Szli na wojnę nie dlatego, że zaplanowali sobie mordowanie Polaków, Rosjan, Żydów... Autor stara się to wyjaśnić.
W książce nie ma pochwały nazistowskiego systemu, wręcz często można odszukać krytykę dowództwa, rządzących władz i partyjnych działaczy. Autor nie zaprzecza, że SS dokonywano strasznych zbrodni cyt." Nikt nie zamierza przeczyć, że w obozach koncentracyjnych pod szyldem SS dokonywano strasznych zbrodni". W książce są też opisy rozstrzeliwania jeńców i morderstw dokonywanych przez esesmanów.
Na książkę trzeba spojrzeć z innej strony. Ciekawe są przeżycia, przemyślenia kogoś, kto stał w czasie wojny po drugiej stronie barykady - wroga. Okazuje się, że nie była to bestia ociekająca krwią, która od pobudki myśli o kolejnej zbrodni wojennej. Zwykły człowiek czujący głód, ból, strach, mający rozterki, zastanawiający się nad oceną moralną tego, co robi.
Czytając książkę należy pamiętać, że są to wspomnienia, a te nie są wolne od subiektywnej oceny rzeczywistości. Bardzo cenne są przypisy redakcji, która często prostuje uproszczenia autora dotyczące oceny sytuacji militarnej na frontach.
Książka jest też dobrze przetłumaczona. Jeżeli ktoś uważa inaczej niech sięgnie po liczne publikacje Bellony, w których aż roi się od błędów tłumaczy nie znających terminologii militarnej.
Jak najbardziej warto przeczytać tę książkę, chociaż nie jest to lektura łatwa i przyjemna. Należy też posiadać pewną wiedzę historyczną, aby samodzielnie dokonywać oceny tego, o czym pisze autor.

Użytkownik: Meszuge 27.08.2011 18:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Totalnie subiektywna rece... | poschadel
Tak, słyszałem teorię – nawet w ostatnich latach bardzo popularną – jakoby wojen światowych nie wywołali Niemcy i nie oni byli winni ludobójstwa na nieprawdopodobną skalę, ale… naziści z hitlerowcami do spółki. Jak by to delikatnie ująć? Ja do zwolenników tej teorii nie należę.
Użytkownik: poschadel 27.08.2011 19:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, słyszałem teorię – n... | Meszuge
Ja nie zaprzeczam, że to naziści dążyli do wojny i ją wywołali.

Ta książka nie jest podręcznikiem do historii i jeżeli autor próbuje miejscami naciągać fakty, to przypisy to prostują. To są wspomnienia i tak należy je odbierać.
Użytkownik: Meszuge 27.08.2011 20:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja nie zaprzeczam, że to ... | poschadel
Problem w tym, że to nie są wspomnienia, lecz fantazje. Bzdurne, nieprawdopodobne rojenia. Zerknij może raz jeszcze na tych kilka cytatów, które proponuję, bo fantasmagorii autora jest w książce dużo więcej.
Użytkownik: poschadel 27.08.2011 22:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Problem w tym, że to nie ... | Meszuge
Na szczęście nie każdy tak myśli, o czym świadczą oceny. Dobre i lepsze noty od 8 osób, słabe od 4, a jedna oceniła książkę, jako przeciętną.

Np. to, że autor w 1945 trafił do Dirlewangera o niczym nie świadczy. W zbrodniach, które to te oddziały popełniły w Rosji, na Bałkanach, czy w Polsce nie mógł brać udziału. Były wcześniej. Jednostka działa na terenie Niemiec. Była to też jednostka karna, do której często trafiano za karę, a nie w nagrodę. Autor też twierdzi, że trafił tam za karę. Dlaczego mam nie wierzyć? Bo był Niemcem? A Niemiec jest zły i podstępny i do tego kłamie. Może kłamie, a może nie. Ale czy mam na to dowody, aby jednoznacznie go ocenić?
Może słyszałeś, że byli też w tej jednostce więźniowie polityczni. Często dezerterowali. Może trzeba było ich rozstrzelać, bo wcześniej należeli do Dirlewangera?
Użytkownik: Watcher 27.08.2011 19:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Totalnie subiektywna rece... | poschadel
Naprawdę nie rozumiesz przyczyn nazywania agresorów z 1939 Niemcami? Poza wszystkim innym: zauważ, iż tych beznarodowych nazistów na przywódców państwa niemieckiego wybrali sami Niemcy (a przynajmniej ponad 40% z nich) w demokratycznych wyborach. Taka jest różnica między Niemcami a Polakami z okresu PRL. Nie, nie każdy Niemiec był nazistą, nawet nie większość. Ale to Niemcy właśnie tym nazistom na dojście do władzy pozwolili. Próba zapominania o tym jest ogromnym nadużyciem.
Użytkownik: poschadel 27.08.2011 21:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Naprawdę nie rozumiesz pr... | Watcher
Zgadzam się z tym, co napisałeś wyżej. Z wypowiedzi wcześniejszych (nie Twoich) wynikało jednak, że wszyscy Niemcy są odpowiedzialni za całe zło wojny.
Co do Niemców w SS proponuję zapoznać się ze składem narodowościowym jednostek. Trudno wymienić narody, kraje, których tam nie było. Stanowiły one większy lub mniejszy procent tych oddziałów. Oczywiście większość stanowili Niemcy.
Co do książki porozmawiamy, jak ją przeczytasz. Ja nie zamierzam dyskutować o winie nazistów, SS, itp. bo ta jest ewidentna i nie podlega dyskusji. Ja oceniam wspomnienia człowieka, który w czasie wojny był po wrogiej stronie. Książka ta pozwala mi poznać, co myślał taki człowiek, co czuł itd.

W całej dyskusji na temat książki wypowiada się 6 osób, które książki nie czytały.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: