Dodany: 15.03.2016 20:53|Autor: Roy2002

Czytatnik: uRoyenia

Faun i dziewczęta


W skwarze południa, w oliwnym gaju przechadzając się nieśpiesznie, napotkałem parę dziewcząt odpoczywających w cieniu drzew. Nieopodal w spokojnym stadku kóz brodaty faun skradał się ku pannom z figlarnym uśmiechem szepcąc:


Mówią mi kobiety:
"Stary już jesteś, Anakreoncie,
popatrz w lustro - nie masz włosów,
wysokie czoło, łyse".
A ja nie dbam,
czy mam bujne włosy,
czy też ich brakuje.
Jedno tylko wiem.
Im bliżej końca Losu
tym bardziej trzeba
cieszyć się życiem.*


I rozstawiał, nie wiedzieć czemu małe lampki, które ledwie migocąc nie mogły dodać blasku, ani słońcu, ani sennym oczom dziewcząt. Młodsza z nich bawiąc się zieloną witką, rzekła:


Spleć wianki, Dikte, z wiotkich gałązek,
delikatnymi rękami przystrój nimi włosy.
Nieśmiertelne Charyty bardzo lubią kwiaty,
nie kochają dziewcząt bez wianków na głowie.**


Lecz starsza, jakby jej nie słysząc i nie widząc fauna, który z dłoni wydmuchiwał z wiatrem coś na kształt migotliwej mgiełki, wpierw z wolna, potem coraz szybciej poczęła wirować w hipnotycznym transie wpół mówiąc, wpół śpiewając.


Duszyczko moja, nie mów więcej,
bo spłoszysz Adonisa twarz,
troskę pewnej bogini.

Nie żądaj więcej pieśni,
moje wargi zniewala pragnienie
wstydliwe na tym świecie.

Afrodyta bawi się moim sercem,
A Pitho oblewa moje piersi nektarem.
Tracę zmysły...***


Obracała się jakby płynąc w gęstym powietrzu, a koszula coraz ściślej przylegała do wilgotniejącej smagłej skóry. Faun podkradał się coraz bliżej, czubkiem języka zwilżał spierzchnięte wargi i nie wiadomo jak skończyłoby się to wszystko, gdyby okrzyk przestrachu młodszej dziewczyny nie przywołał przechodzącej drogą kobiety w czerni. Ta podbiegła do tańczącej w zapamiętaniu i otwartą dłonią uderzyła ją w twarz. Wytrącona z równowagi tancerka potknęła się i upadła na ziemię. Faun syknął ze złości wzbudzając nagły powiew wiatru, który pogasił płomyki lampek i wzbudził popłoch wśród kóz.


Przestała kwitnąć twoja niegdyś delikatna skóra,
zwiędła. Zła starość przykryła ją zmarszczkami.
Ze słodkiej twarzy zniknęło pożądanie.
Doprawdy wiele razy podmuchy
zimowych wichrów musiały ci dokuczyć.****


Młodsza panienka pobiegła za kozami - nie słyszała tej złośliwości. Lecz nie mogła jej nie słyszeć matrona, która otarła pot z czoła leżącej wciąż bez zmysłów i cicho się poskarżyła -


Gdyby z moich piersi pociekło mleko,
a brzuch mógł znów wytrzymać ciężar dzieci,
chętnie bez lęku poszłabym do łoża
uszczęśliwionych.

Niestety starość łamie moje ciało,
na którym tyle niezliczonych zmarszczek,
a skrzydlaty Eros wciąż słodko wzdycha,
gdzie indziej teraz. *****


Faun zniknął tak samo cicho, jak się pojawił, a starsza dziewczyna otworzyła w końcu oczy i jeszcze jakby nieprzytomnie zaczęła opowiadać smutnej kobiecie:


Pasałam z młodszą siostrą kozy czarne
Wśród ochry skał, kolczastych traw i gliny.
W zatoce szafir. A na dnie kotliny
Kamieniom grzało boki słońce skwarne.

Potem się położyłam w skąpym cieniu
Oliwki chropowatej i srebrzystej -
Jak światło pajęczyny przezroczystej
Gorącem do mnie zeszedł w much dzwonieniu.

Objął mi nogi blaskiem i obnażył
Aż po kolana. Ogniem się rozjarzył
Na srebrze koszuliny. Na wznak rzucił.

Ciężkim uściskiem oddech w piersi zaparł,
Opalenizną sutki mi obłóczył,
I warzyć uczył rumiankowy napar. ******


Stado kóz spędzone do gaju lękliwie spoglądało na ciemniejące z nagła niebo, wiatr podniósł tuman kurzu zakrywając przede mną całą scenę. Dopiero kiedy pierwsze krople nadciągającej burzy oczyściły powietrze okazało się, że pośród drzew nie ma już nikogo.

Długi czas zagadkowość tej historii nie dawała mi spokoju, później o tym zapomniałem. Dopiero niedawno sprawa się wyjaśniła dzięki niezrównanemu Cortázarowi u którego znalazłem następującą formułę:

"Jak zmusić do tańca dzieweczkę w koszuli?

Wziąć dziki majeranek, majeranek ogrodowy, leśny tymianek, werbenę, mirtowe liście razem z trzema liśćmi orzecha i trzema cienkimi plasterkami owocu włoskiego kopru (wszystko to zebrane w noc świętojańską przed wschodem), wysuszyć je w cieniu, zemleć i przesiać przez cienkie jedwabne siteczko; chcąc doprowadzić do końca miłą zabawę, należy dmuchnąć w proszek, który wzleci w powietrze niedaleko dziewczyny, ażeby go wciągnęła do płuc, albo dać jej, żeby zażyła go w charakterze tabaki. Efekt natychmiastowy. Pewien znakomity autor dodaje jeszcze, że skutek będzie znacznie pewniejszy, jeżeli owo przekorne doświadczenie przeprowadzi się w miejscu, gdzie będą płonęły lampki na tłuszczu z zająca lub młodego koziołka."

Stara Greczynka musiała pamiętać tę receptę i kto wie co jeszcze...


* "Mądrość życia" Anakreont - poeta z Teos (563-478 pne)
** "Do Dikte" Safona - poetka z Lesbos (^28-568 pne)
*** "Pragnienie" j.w.
**** "Przemijanie" Archiloch z Paros (725-654 pne)
***** "Niestety" Safona raz jeszcze
****** "Bóg południa" - Iwan Bunin (1870-1953 ne)
i fragment książki Julio Cortázara W osiemdziesiąt światów dookoła dnia (Cortázar Julio) (przekład Zofia Chądzyńska). Greckich poetów przełożył Nikos Chadzinikolau (z tomiku Miłość Greków (Chadzinikolau Nikos)) , a Bunina (Szalej i inne wiersze (Bunin Iwan)) Adam Pomorski.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 648
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: