Ku chwale Unii
Już od pierwszych stron wiele się dzieje. Autor kontynuuje wydarzenia z poprzedniego tomu, gdy statek spotkał się z wrogiem i przekazał odpowiedź na ultimatum. Od tamtego czasu wraca do domu i ciągle unika pułapek. W finalnej bitwie dzielna załoga "Cumberlanda" wygrywa z przeważającymi siłami wroga, eliminując statek za statkiem.
W ostatnim tomie trylogii Honsinger skupił się na pozostałych bohaterach odysei. Cieszy fakt, że nawet drugoplanowi bohaterowie przedstawieni są na ciekawym tle. Innym zabiegiem znanym już z poprzedniego tomu jest ukazanie relacji z obcą rasą Pfelungów.
Honsinger nie naszkicował sztywnych granic wszechświata, zatem do poznania jest jeszcze cała galaktyka, o czym pisze przy okazji jednej z akcji – ludzie są świadomi istnienia innych imperiów, z którymi nie mają styczności. I w końcu epizod ciekawie pokazany oczami wojowniczej rasy Krag, która za cel postawiła sobie zniszczenie ludzkości. Wojna ta, umotywowana religijnym dogmatem, przeraża i wzorowana jest na współczesnych wydarzeniach.
Trzeci tom prezentuje wysoki poziom, ale odczuwa się pewien spadek formy w porównaniu z poprzednim. Napięcie jest budowane przez cały czas, ale miałem wrażenie, jakby pod koniec autor specjalnie wyhamował i kolejne wydarzenia opisywał bez rozmachu, dając znać, że zbliża się koniec. Przynajmniej tej historii.
[Tekst opublikowany na moim blogu i lubimyczytac.pl]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.