Dodany: 29.02.2016 21:56|Autor: jenny

Nie tylko postapo


Wybucha pandemia grypy gruzińskiej, która zabija w 24 godziny. Po niej nic już nie będzie takie jak dawniej.

Książka opowiada o upadku cywilizacji. Wątkiem przewodnim – choć wydawałoby się, że pojawia się on jedynie na marginesie – jest "Stacja jedenaście": komiks stworzony przez Mirandę, pierwszą żonę Artura Leandera, aktora, którego śmierć otwiera (i jednocześnie zamyka) powieść. Komiks stanowi niemal część Kirsten, aktorki z podróżującej Symfonii, cytuje go Prorok, który gmatwa i tak zagmatwane losy ludzi, czyta go Clark, który rozpoznaje w nim scenę z własnego życia...

Powieść łączy losy ludzi przed upadkiem, w trakcie upadku oraz po upadku cywilizacji. Te losy wzajemnie się zazębiają. Na początku opowieść płynie wolno, aby w drugiej połowie zacząć drążyć, niepokoić, sprawiać, że wracamy do lektury z pytaniem "co dalej? co się tu dzieje? jak to się zakończy?".

Zastanawia mnie w tym wszystkim tylko jedna rzecz – typowy obraz postapo. Świat upadł, cywilizacja rozsypała się w gruzy. Nie ma nie tylko samolotów i internetu – brak nawet elektryczności, a lodówki pełnią teraz funkcję szafek. Nie ma lekarstw. Nie ma niczego. Więc dlaczego nie widać pól uprawnych? dlaczego nie ma wsi, krów i kur (no nie, kury chyba gdzieś się w powieści przewinęły)? W naszej wyobraźni postapo to wypruty ze wszystkiego, suchy, gorący, pusty, nieprzyjazny świat. Pustynia i beton. Ale dlaczego? Ludzie zaczynali od zbieractwa, hodowli i rolnictwa. Jeśli świat upadł, czemu nie zaczęli osiedlać się w porzuconych pięknych domach i uprawiać ziemi, by żyć z pracy rąk własnych? Jak farmerzy na Dzikim Zachodzie?

Ale "Stacja jedenaście" nie jest, ściśle biorąc, postapo. Oczywiście, podróżująca Symfonia pojawia się 15 lat po zagładzie. Jednak autorka skacze po linii czasu niczym konik polny po łące. Tu Kirsten w opustoszałym świecie, tam znowu Artur w pełni życia – jego pierwsza żona, potem druga, trzecia, znowu skok do jego czasów młodzieńczych, a chwilę potem znajdujemy się już w postapokaliptycznym świecie. Losy wydawałoby się zupełnie niezwiązanych ze sobą ludzi – zazębiają się. A w to wplata się fabuła "Stacji jedenaście".

I wszystko byłoby super, tylko liczba błędów edytorskich (wyd. Papierowy Księżyc, 2015) każe postawić pytanie – czy w ogóle czytał to jakiś korektor?


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 328
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: