Dodany: 12.01.2010 23:26|Autor: Marioosh

O wszystkim, czyli o niczym


Waldemar Łysiak to pisarz specyficzny - jak rzadko który potrafi wywołać swoimi książkami skrajne emocje, wystarczy posiedzieć chwilę w internecie, by znaleźć o nim opinie zarówno ostrych krytyków, jak też wielbicieli czy wręcz wyznawców. "Czwórka" jest książką, przed którą fani Łysiaka padną na kolana, ale wydaje się, że tylko oni - inni czytając ją robią to na własną odpowiedzialność.

Krótko o treści: tytułowa "czwórka" to byli członkowie najbardziej elitarnej amerykańskiej służby specjalnej. Po wyborze Baracka Obamy na prezydenta USA zostaje ona rozwiązana, a bezrobotni komandosi otrzymują propozycję pracy: bogaty meksykański przemysłowiec pragnie zemsty na porywaczach swojego wnuka.

Od początku wydaje się, że inspiracją dla tej książki są "Psy wojny" Fredericka Forsytha - o ile jednak u Forsytha bohaterowie zajmowali się przygotowywaniem akcji, to u Łysiaka zajmują się głównie ględzeniem, sam Łysiak zresztą pisze: "tak luzacko sobie gaworzyli"[1], a za chwilę "i tak sobie uprzejmie gawędzili"[2]. A o czymże to dyskutują? O Baracku Obamie, o jego administracji, o meksykańskich kartelach, o kobietach, o szpiegach, o Biblii, o agentach, o filmach, o Putinie, o Rosji, o Aztekach, o świńskiej grypie, o masonach, o okrętach podwodnych, o Stirlitzu, o polskich stoczniach i - a jakże! - o żydowskim lobby. A jak gawędzą, to nie są to jakieś gadki-szmatki, ale lingwistyczne popisy pełne anegdotek, dykteryjek, bon motów, słownej żonglerki okraszonej dygresjami i cytatami z Szekspira, Lermontowa, Gałczyńskiego, Salvadora Dalí i Henry'ego Millera.

Trudno wyzbyć się ironii po przeczytaniu "Czwórki", bo ma się wrażenie, że Waldemar Łysiak czuł potrzebę napisania książki sensacyjnej, ale chciał w niej upchnąć tyle, że w efekcie przybrała formę strumienia świadomości. Co się stało z tym Łysiakiem, który kiedyś potrafił tworzyć takie eseistyczne perełki, jak "Wyspy zaczarowane" albo "Francuska ścieżka"? Co się stało z tym Łysiakiem, który "Szachistą" albo "Fletem z mandragory" potrafił powalić na kolana? Czy już zawsze będzie pisał książki przeznaczone wyłącznie dla swoich wielbicieli?

I jeszcze jedna uwaga: bodajże w "Stuleciu kłamców" Łysiak oburzał się na ludzi niepotrafiących prawidłowo odmienić słowa Rzeczpospolita. I bardzo dobrze, trzeba dbać o polski język. Ale używanie przez Łysiaka np. zwrotu "w latach 60-ych" uwłacza inteligencji czytelników, nadpoprawność językowa jest równie niewskazana.



---
[1] Waldemar Łysiak, "Czwórka", wyd. Nobilis, 2009, str. 168.
[2] Tamże, str. 195.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2686
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: