Dodany: 09.01.2010 11:21|Autor: em.ka
"Nie ma z czego się śmiać" Stefanii Grodzieńskiej - (nie)recenzja
Nigdy nie umiałam pisać recenzji. Tego, co za chwilę powstanie, recenzją chyba nazwać się nie da. Będzie to raczej próba podsumowania wrażeń i emocji po przeczytaniu książki Grodzieńskiej. Poza tym gryzło mnie już bardzo sumienie, bo do napisania zobowiązałam się pół roku temu. I to moje przeciąganie sprawy nie wynikało z lenistwa, ale z tego, że trudno było mi się z tą książką rozstać. Pojawiła się w ważnym momencie mojego życia, a skończyłam ją czytać w jeszcze ważniejszym.
"Nie ma z czego się śmiać" było dla mnie (i jest nadal) jak moja ukochana czekolada Nussbeisser, którą się delektuję powoli, rozkoszując się jej smakiem. Tak jak z czekolady wysysam każdy orzech, z książki wysysałam każde słowo, smakując je, delikatnie rozgryzając, i połykając pojedyncze litery.
Miałam kiedyś babcię. Trudno babci nie mieć, każdy chyba takową miał. Miałam babcię, którą śmierć zabrała mi trochę za wcześnie. Pamiętam, jak siadywałam z babcią na kanapie i grałyśmy w karty. Choć ani pisarką, ani satyryczką, ani piosenkarką nie była, zawsze miała w zanadrzu jakiś wierszyk, anegdotę, zakazaną piosenkę lub historię wojenną. Bo wojny światowe przeżyła obie. Zawsze sobie obiecywałam, że jak podrosnę, dorosnę, to zapiszę wszystkie babcine historie i rymowanki. Nie zdążyłam. Złośliwa kostucha pokrzyżowała moje plany. I właśnie gdy czytałam zwierzenia pani Stefanii, czułam się tak, jakbym słuchała mojej babci, dowcipnej, pełnej życia, skłonnej do żartów, roniącej łzy podczas opowieści o smutnych wydarzeniach wojennych. Tak też razem z autorką śmiałam się z jej żartów, zabawnych życiowych sytuacji, i płakałam, kiedy pisała o chorobie męża i dniu jego śmierci. Jednak w głównej mierze były to łzy szczęścia, ponieważ pani Grodzieńska dosłownie zaraża swoją pozytywną energią i optymizmem.
Tomasz Raczek napisał: "Dla zmęczonych politycznymi swarami i wszechobecną kłótnią mamy receptę: wystarczy przeczytać co najmniej stronę książki Grodzieńskiej przed snem a... obudzicie się Państwo uśmiechnięci. Zawartej w tym egzemplarzu terapii starczy prawie na rok!"*
---
* Stefania Grodzieńska, "Nie ma z czego się śmiać", Instytut Wydawniczy Latarnik, 2007, tekst z okładki.
[Tekst opublikowalam pierwotnie w portalu Broszka.pl.]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.