Dodany: 29.12.2015 22:15|Autor: benten

Kuchnia odgrzana


Ponieważ moi znajomi wiedzą, że gotowanie sprawia mi przyjemność i idzie całkiem nieźle, co jakiś czas postanawiają mi sprezentować książkę kucharską. Ktoś wybrał właśnie tę taktykę w kwestii prezentów gwiazdkowych i tak dostałam trzecią w tym roku (m.in. Jadłonomia: Kuchnia roślinna - 100 przepisów nie tylko dla wegan (Dymek Marta) na imieniny, super – polecam) tego typu pozycję.

Trudno mi pisać o literackim aspekcie książki, bo mnie Kuroniowie kojarzą się raczej pozytywnie z pragmatyzmem i to jest z pewnością cecha, którą można przypisać „Sprytnej kuchni”. Zauważyłam też, że autor trzyma się języka polskiego, nie używając (na szczęście) zagranicznych słów tam, gdzie nie ma takiej potrzeby. Ogólnie – wszystko i na temat, ale czy potrzebne? W pierwszym rozdziale znajdziemy bardzo przejrzyście wypunktowane założenia książki: 1. planowanie zakupów, 2. odpowiednie kupowanie i przechowywanie, 3. dobieranie jadłospisu, 4. oszczędność produktów i czasu. I świetnie. Tylko później z wykonaniem gorzej. Jeśli chodzi o część zawierającą „porady”, nie nauczyłam się absolutnie niczego nowego, a usiadłam z karteczkami „post-it” w pogotowiu. Zaznaczyłam sobie tylko tabelkę z dopuszczalnym czasem przechowywania produktów w zamrażarce. Biorąc pod uwagę zaobserwowane zwyczaje moich byłych współlokatorów, informacja o tym, co nie powinno być w lodówce, również może się komuś przydać.

W tym momencie lektury zrodziły się we mnie podejrzenia co do adresata książki – określiłabym go jako osobę mniej więcej w moim wieku (29 l.), która już się usamodzielniła bądź założyła własną rodzinę, ale której rodzina nie przekazała tradycji kulinarnych. Podane tu rady (podobne produkty sortuj według daty ważności, rób listę zakupów podzieloną na kategorie, mrożonki kupuj pod koniec pobytu w sklepie, nie przechowuj trutki ani chemikaliów wraz z jedzeniem itd.) nie wymagają żadnej wiedzy, a jedynie odrobiny zdrowego rozsądku. I niczym refren podkreślana jest oszczędność, przemyślane wykorzystywanie składników, ekonomia kuchenna. To z kolei przypomniało mi o książkach typu „dobra gospodyni” jeszcze z lat pięćdziesiątych czy sześćdziesiątych, które też mamy w domu, ale oczywiście bez tych „irytujących” dodatkowych porad.

Podobieństw z wyżej wymienionymi pozycjami zaobserwowałam więcej, kiedy doszłam do potraw. Te akurat uważam za atut „Sprytnej kuchni”. Nie mam cierpliwości do przepisów wymagających piętnastu składników i na szczęście takie nie rzucają się tu w oczy. Większość wygląda naprawdę prosto, potrzebne produkty zaś będzie się raczej miało w domu. Proponowane potrawy nie są jednak w żaden sposób nowatorskie, może tylko odrobinę odświeżone. Trudno powiedzieć, czy to atut, czy wada. Szkoda, że nie ma nic o przetworach, oprócz drobnej wzmianki o przechowywaniu pomidorów.

Zdjęcia są przyzwoite i liczne. Zbyt liczne. Na 199 stron (według moich obliczeń) – 71 to same zdjęcia, bez tekstu. Tych na pół strony nie liczyłam. I wszystko byłoby fajnie, gdyby chodziło o same potrawy. Z tej liczby jednak 37 stron zajmują zdjęcia autora i jego małżonki oraz mniej lub bardziej przypadkowe kulinaria. Pozostałe 34 strony to prezentacje przepisów.

Dla mnie „Sprytna kuchnia” jest po prostu odświeżoną wersją książek typu „polskie gotowanie” czy „dobra gospodyni”. I jak pisze sam Kuroń: „Gdybyśmy pochwalili się naszym babciom, że gotując, korzystamy z warzyw, na które jest sezon, pewnie pokiwałyby głowami i tyle... Żadnej euforii, bo i dlaczego? One gotowały tak zawsze”*. Gdybym ja się pochwaliła moim babkom zawartością tej książki...


---
* Jan Kuroń, „Sprytna kuchnia, czyli kulinarna ekonomia”, wyd. Edipresse Książki, 2015, str. 58.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1167
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: benten 06.07.2016 10:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Ponieważ moi znajomi wied... | benten
No dobra, po wypróbowaniu paru przepisów i kilku miesiącach z książką (chociaż używam jej dość sporadycznie) moja opinia o niej znacznie spadła, a od początku była przeciętna. Brak indeksu to zawsze duży minus, zwłaszcza jeśli nie ma też spisu treści. Ale najgorsze jest to, jak na "odwal się" zostały podane te przepisy.
Robiąc musakę z baraniną [1] - jeśli nie ma się o niej pojęcia i podąża za przepisem zostaje się z pomidorami i surowym mięsem ("...Na rozgrzanej oliwie przesmaż pokrojoną w kostkę cebulę i przeciśnięty czosnek. Dodaj zioła i po minucie wlej pomidory. Odparuj przez 4-5 minut. Dopraw solą i pieprzem. Naczynie żaroodporne posmaruj odrobiną masła. Wyłóż plastry bakłażana, dodaj mięso, ponownie bakłażany i na koniec całość zalej sosem beszamelowym.") - surowa baranina w sumie by się upiekła, ale mam wrażenie, że ogólna idea była inna.
Zwycięski jest jednak dla mnie przepis na "krem z dyni z kafirem i curry" [2], który w składnikach nie podaje kafiru. ("3 łyżki oleju/ 1 cebula/ 2 ząbki czosnku/ 600 g obranej i wydrążonej dyni/ sól / 1,5l bulionu/ 0,5 łyżeczki curry/ 0,33 łyżeczki curry [sic!]/ odrobina mielonej kolendry/ pieprz czarny lub sos chili.
Na chwilę obecną jedyny plus tej książki to przepisy na resztki, które wystarczą na kilka dni (zapiekanki, musaki etc). Poza tym nie puszczę jej dalej bo nie chcę rozpowszechniać takiego obrazu gotowania.

[1] Jan Kuroń, „Sprytna kuchnia, czyli kulinarna ekonomia”, wyd. Edipresse Książki, 2015, str. 76.
[2] Ibid, str 89
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: