Dodany: 25.12.2009 15:08|Autor: Laila

Książka: Diablak
Stefko Jolanta

Ja nikogo nie lubię cytować, oprócz siebie*


Jolanta Stefko nie bije może rekordów popularności ani w biblionetkowych, ani w żadnych innych rankingach, niemniej jednak oceny jej twórczości są tu wysokie. Z pewnością zasłużenie, jeśli chodzi o "Możliwe sny" - debiut prozatorski autorki. Po lekturze nie tylko byłam zachwycona i poruszona prozą Stefko - jednocześnie ustawiłam jej poprzeczkę dość wysoko. I "Diablak", druga powieść autorki, do tej poprzeczki, niestety, nie sięgnęła.

Jak czytamy na okładce (wyd. Prószyński i S-ka, 2006), bohaterką powieści jest młoda dziewczyna niepogodzona ze swoim na pół nieznanym, tragicznym pochodzeniem i borykająca się z trudnym procesem nabywania psychicznej dojrzałości. Wydawca jednak moim zdaniem zdradza zbyt wiele - wątek paktu z diabłem pojawia się w dalszej części powieści, stanowiąc jej kulminację, i przedwczesna wiedza o nim psuje efekt. Spora część książki to dogłębne poznanie Marzeny, osobowości głębokiej, niejednoznacznej, oryginalnej i niespotykanej.

Zabawne, ale ostatnie zdanie poprzedniego akapitu wcale nie jest tak do końca pozytywne. Bohaterka, wokół której zbudowana jest cała fabuła, powinna być jej najjaśniejszym punktem, powinna przekonywać swoją autentycznością, pełnokrwistością. A nie jest i nie przekonuje. Właściwie czemu? Przecież jest w moim wieku, studiuje, lubi góry, psy, jazdę samochodem, Mozarta, samotność, lubi wreszcie pisać listy i prowadzić głębokie rozmowy z nielicznymi znajomymi (równie nietuzinkowymi jak ona). Nie pije alkoholu, bo woli wodę mineralną, ma czarny pas w karate (a może to było kung-fu? nieważne...), w razie potrzeby potrafi naprawić przepalony kabel, a nawet telewizor! (to przez dzieciństwo spędzone w serwisie). Więc czemu jest tak oderwana od życia, czemu nie ma się ochoty ani jej polubić, ani znielubić?

Może problemem jest to, że naprawdę niewielu jest takich młodych ludzi. Jest sporo takich, którzy lubią Mozarta, ale obok Metalliki czy choćby Starego Dobrego Małżeństwa. A przede wszystkim z tego, że Mozarta lubią, nie czynią cechy wartościującej. A Marzena zdaje się całą swoją osobowością mówić: "Jestem skończoną indywidualnością, nie interesuje mnie to, co wszystkich, a więc jestem lepsza, bo inna". Dodatkowo borykanie się z trudnymi problemami psychologicznymi wypisuje sobie na sztandarze i wymachuje czytelnikowi przed nosem, aby tylko nie zapomniał, jaka jest wspaniała i silna. Oczywiście z ust innych bohaterów dowiadujemy się, że Marzena jest osobą pozytywną, dużo się śmieje, a z kłopotami radzi sobie poczuciem humoru - problem jednak w tym, że tego nie widać. W tych nielicznych dialogach, jakie prowadzi z nieznajomymi w pociągach wynika raczej, że jest dość zamknięta w sobie i nieprzystępna.

Jednak to, co najbardziej mnie rozczarowało, to fakt, że Marzena jest niemal dosłowną kalką Bolka z "Możliwych snów". To, że różnią się płcią, nic nie znaczy. Oboje pochodzą z niepełnych rodzin, są samotnikami o oryginalnych zainteresowaniach, bardzo zdolnymi młodymi ludźmi o zwichrowanej psychice. Poszukują Boga, na którego są obrażeni, choć w Niego nie wierzą. Na zewnątrz silni, wewnętrznie krusi, wyobcowani i ponad! Ponad wszystkimi.

Marzena to taki jeden cytat z "Możliwych snów". A i w całym "Diablaku" innych cytatów z twórczości własnej nie brakuje. Pojawia się tu jakby krótka notka o wszystkim, co autorka napisała i wydała. Poczesne miejsce zajmują napisy z murów, skąd ja pamiętam taki motyw?

Nie chodzi mi o to, że Stefko napisała złą książkę, bo tak nie jest. "Diablak" jest dobrą powieścią, o ciekawej konstrukcji. Napisaną interesującym stylem, w który poezję wpleciono w rozsądnej proporcji do prozy. Jest książką, która wciąga, skłania do myślenia i przeżywania, wywołuje całą gamę emocji: przeraża, wzrusza, zasmuca. Szkoda jednak, że nie jest czymś nowym, nie nosi w sobie znamion rozwoju, nie pokazuje jakiegoś odrębnego pomysłu. Powiela schemat znany z "Możliwych snów". A jeśli przeczytamy ją jako pierwszą - sprawi, że będą ten schemat powielać "Możliwe sny".

Gdybym czytała "Diablaka" jako pierwszą książkę Stefko, byłabym zachwycona - jak byłam zachwycona "Możliwymi snami". A tak czuję się trochę oszukana i zawiedziona. Jednak pomimo wtórności chciałabym "Diablaka" polecić - to powieść, którą warto przeczytać, bo mimo wszystko niesie pewne pocieszenie, duchowe pokrzepienie, i wciąż jest to proza na dobrym literackim poziomie.



---
* Parafraza tytułu tomiku Jolanty Stefko "Ja nikogo nie lubię oprócz siebie".

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1329
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: