Dodany: 30.11.2009 17:48|Autor: kuba.ch

„Akademia” - krytyka nowoczesności


Książka nosi wiele mówiący tytuł „Akademia”, a napisana została – i to jest już sprawa co najmniej niecodzienna – na spółkę przez dwóch zaprzyjaźnionych ludzi, z których jeden niedawno rozpoczął studia, a drugi jest młodym pracownikiem naukowym. Panowie ci występują, rzecz jasna, pod pseudonimami. Ich wspólnie wypracowany styl pisarski jest tyleż bogaty, ile szczery i bezlitosny. W ten sposób zostaje ukazana podwójna perspektywa życia uczelnianego – dwa razy „od kuchni”. Mamy tu podejście prześmiewcze, wolne od zaplanowanego moralizatorstwa i intelektualnej bufonady, a jednocześnie zdradzające autentyczną, przemyślaną troskę o to, czym stały się w naszych czasach studia, jak ciężko jest wzbogacić duszę tym, co spotyka się na uczelni. Z błyskotliwej powiastki wynika zatem wołanie o przeciwstawienie się powszechnie odczuwanej dziś pustce życia akademickiego.

W ujęciu autorów „Akademii”, obecne studia nie stanowią wcale okazji do zdobycia poważnej wiedzy, umożliwiającej dokonywanie rzeczywistych życiowych wyborów. Studia to przede wszystkim etap w życiu, w którym młodzi ludzie uwalniają się spod dominacji rodziców po to, by... nie znaleźć niczego ciekawego, niczego naprawdę budującego. Studia liczą się o tyle, o ile oferują jakiegoś rodzaju przedłużenie młodzieńczej beztroski. Zajmującym etaty na kilku uczelniach pracownikom naukowym w istocie nie zależy na dobru studentów. Mają ich zresztą zbyt wielu, by kojarzyć pojedyncze osoby. Wielkich rozmiarów uczelnia z obleganymi kierunkami staje się więc „kombinatem”, w którym wszelkie odniesienie do ideałów kształcenia jest odniesieniem na niby. Studenci, prowadzący ćwiczenia, wykładowcy – wszyscy odgrywają swe role w taki sposób, by interes się kręcił i tak, żeby nikt nie domagał się wiedzy na poważnie – wiedzy nie tylko „technicznej”, lecz także służącej duchowemu kształceniu czy, jakkolwiek to zabrzmi, pielęgnowaniu duszy.

Gdy idzie o warstwę fabularną - to historia studenta pierwszego roku stosunków społecznych na bliżej niezidentyfikowanym Uniwersytecie w Krakowie, który - choć początkowo pewny siebie, zadowolony z życia, jednym słowem: szczęśliwy - stopniowo zdaje sobie sprawę z nędzy tego świata. Wnioski są wyjątkowo pesymistyczne. Autorzy dają do zrozumienia, że o nic nie chodzi, świat zeżarł nihilizm, wszystko skończone. Jedyne, co niepokoi, to to, że po przeczytaniu tej książki... czytelnik sam zaczyna tak uważać. Można rzec: dla odważnych, dla ludzi, którzy nie boją się, że ich światopogląd zostanie lekko zmodyfikowany. Dla ludzi bezrefleksyjnych idealna! Bo i zabawna, i potrafi zmusić do przemyślenia pewnych spraw.

Na minus: autorzy nie sugerują możliwości przełamania nowoczesnego „impasu”. Po prostu - nie ma nadziei. Tyle. Może w następnej książce, jeżeli powstanie?

W każdym razie to naprawdę udany debiut, mam nadzieję, że ta książka trafi do jak największej liczby osób.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1406
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: