Przypomnimy to panu hurtowo (
Dick Philip K. (Dick Philip Kindred))
Philip K. Dick to popularny amerykański pisarz, którego czytelnikom nie trzeba specjalnie bliżej przedstawiać. Każdy, kto odwiedza mojego bloga, zauważył już pewnie, że w ostatnich miesiącach stosunkowo często czytałem i recenzowałem książki tego autora. W zasadzie można nawet powiedzieć, że ten rok czytelniczy jest u mnie "rokiem Dicka", bo jego książek przeczytałem do tej pory najwięcej, mimo iż moim ulubionym autorem i największym guru jest inny amerykański pisarz - Stephen King. Zainteresowały mnie nie tylko powieści Dicka, ale i sam autor, który jest równie intrygujący, jak jego dzieła, dzięki czemu zdecydowałem się sięgnąć także po biografię "Philip K. Dick: Człowiek, który pamiętał przyszłość", którą napisał Anthony Peak. Jednakże na kilku forach doszukałem się wiele wpisów czytelników, którzy zgodnie twierdzili, że PKD zdecydowanie najlepiej wypada w opowiadaniach, których na swoim koncie ma najwięcej. Nie trzeba było mnie specjalnie zachęcać, aby sięgnąć zatem i po opowiadania, które zresztą w odpowiednim momencie pojawiły się we wznowionym niedawno przez Wydawnictwo Rebis zbiorze.
"Wariant drugi" do druga część serii "Opowiadania zebrane Philipa K. Dicka", która zawiera dokładnie 27 opowiadań fantastycznych, napisanych i wydanych w latach 52-53. Większość z nich trafiała do pulpowych magazynów, bo młody wówczas autor musiał z czegoś żyć, a sławę, pierwszą powieść, wizje religijne i przygody z narkotykami, które miały mu rzekomo pomóc w tworzeniu niektórych książek, miał jeszcze przed sobą. Dick w tych latach dopiero zaczynał szukać swojego miejsca i stylu, ale już od początku tworzył w swych opowiadaniach nadzwyczajne sytuacje i ciekawe fabuły, a coraz częściej zaczęły pojawiać się przenikające się rzeczywistości, pętle czasu, ironiczne paradoksy oraz typowe dla autora pytania o to, kto jest człowiekiem, a kto tylko go udaje, i czy otaczająca go rzeczywistość jest realna, czy to tylko fikcja.
Wszystkie opowiadania dotyczą zaawansowanej technologicznie i dalekiej przyszłości, i niecodziennych sytuacji, ale obnażona natura ludzka i zachowania społeczne są nam często bardzo dobrze znane. Akcja większości z nich dzieje się na planecie Terra (prawdopodobnie nasza Ziemia) lub jest z nią w jakiś sposób związana. To tutaj poczytamy o podstępnej staruszce, która wysysała życiodajne soki z małego chłopca sąsiadów, który nęcony przez nią wypiekami odwiedzał ją i jej czytał (Ciasteczka pani Drew), o dziewczynie, która została skuszona przez naturę, aby zjeść dziwne jabłko (Ze zwiędłego jabłka), o czterdziestotrzyletnim Vernonie, który od dziecka z zamiłowaniem tworzy mini-kolej i miasteczko na podobieństwo tego, w którym żyje i coraz bardziej przez to zaczyna oddalać się od rzeczywistości (Miasteczko), czy o naukowcach, którzy dokonywali pewnych dziwnych doświadczeń na małych ludzikach, do złudzenia przypominających normalnego dorosłego człowieka (Projekt Ziemia) albo wykorzystujących je do tłumaczenia tajemniczych starożytnych tekstów (Wybitny autor).
Najwięcej jest w tym zbiorze tekstów, gdzie świat ma wyeksploatowane najważniejsze zasoby i trzeba dokonać niepewnych ekspedycji w kosmos, aby je pozyskać, gdzie ludzkość utraciła przywileje i kontrolę nad światem na rzecz zaawansowanych technologii, maszyn i mutantów, i gdzie marsjanie chytrze i podstępnie próbują przejąć kontrolę nad ludzkim ciałem i umysłem (Kosmiczni szabrownicy, Progenitura, Pewne formy życia, Wypad na górę, Kapturnik, Marsjanie przybywają chmarami, Ludzka rzecz, Fałszywy człowiek, James P. Crow, Planeta nie dla ludzi, Pamiątka i Grupa zwiadowcza). Sporadycznie można się też natknąć na fantasy (np. Miasteczko) i trochę grozy, w opowiadaniach o niepokojącej i nieistniejącej stacji (Stacja podmiejska) i o posążku boga, pochodzącym z planety Ganimedes, który mąż przywiózł w podarku swojej ukochanej małżonce (Prezent dla Pat).
Najlepszym jednak opowiadaniem w tym zbiorze jest moim zdaniem tytułowy "Wariant drugi". Na Ziemi toczy się wojna pomiędzy Ameryką i Rosją, która z dnia na dzień przechyla się coraz bardziej na korzyść Rosji. Jednak amerykańscy technicy i naukowcy, aby odmienić losy wojny, wpadli na pomysł stworzenia szponów, mini robotów w postaci kul z ostrzami, które atakują podstępnie i z ukrycia wrogą armię. Doprowadzają do wyniszczenia sporej części radzieckiej armii, ale same też zaczynają się doskonalić i tworzyć lepsze wersje szponów, stwarzając zagrożenie już nie tylko dla samych Rosjan, ale dla każdego człowieka. Obmyśliły kilka różnych, podstępnych wariantów atakowania wroga; jednym z nich jest metoda zwana "Zraniony żołnierz", gdzie roboty wyprodukowane zostały na wzór rannych wojskowych, żeby zyskać na zaufaniu i dostać się do większej grupy ludzi, aby detonując się zniszczyć ich wszystkich. Metoda ta to wariant pierwszy. Znany jest również wariant trzeci. A na tytułowym wariancie drugim opiera się najważniejszy problem fabuły, bo obie strony konfliktu nie mają pojęcia na czym polega i jak wygląda ten wariant, więc każdy człowiek jest teraz podejrzany o bycie wrogim robotem i niebezpieczeństwo może pojawić się w każdej chwili.
Nie sposób jest bliżej i znacznie dokładniej przedstawić wszystkich dwudziestu siedmiu opowiadań, nie popadając przy tym w słowotok i wyrażając te wszystkie "achy" i "ochy", które należą się wielu z opowiadań. Nie widzę też specjalnie sensu tworzyć tak długiej recenzji, gdzie opisałbym każde z nich, bo szkoda czasu na jej pisanie i czytanie. Zresztą bardzo dobrze zrobił to pan Maciej Parowski w swojej przedmowie "Niefilmowy pisarz filmowców", a potem już bardziej ogólnie Norman Spinrad, w przedmowie do amerykańskiego wydania. Zdecydowanie bardziej opłaca się czytelnikowi bezpośrednio sięgnąć po ten zbiór i samemu przekonać się, że było warto.
Od czasów "Kronik marsjańskich" Bradbury'ego, które zrobiły na mnie piorunujące wrażenie 4 lata temu, żaden inny zbiór nie zbliżył się poziomem nawet odrobinę do tekstów Bradbury'ego. Na ogół autorzy tworzący regularnie zarówno krótkie, jak i długie teksty, zachwycają mnie tylko jedną form - albo jest to powieść, albo są to opowiadania. Długo przyszło mi czekać na drugiego takiego pisarza po Bradburym, który pozwoliłby mi się maksymalnie cieszyć i zachwycać obiema formami, ale zdecydowanie warto było czekać! Żałuję tylko, że nie zacząłem czytać chronologicznie wydanych opowiadań i zbiorów, najpierw sięgając po zbiór "Krótki, szczęśliwy żywot brązowego Oxforda", który jest częścią pierwszą serii "Opowiadania zebrane Philipa K. Dicka" i zawiera opowiadania z lat 51-52. Nie mają jednak te oba zbiory takich powiązań, jak cykle powieściowe, żeby zachodziła konieczność czytania ich w odpowiedniej kolejności, więc niedługo to nadrobię, a potem już tylko będę czekał na 3 tom wydany przez Wydawnictwo Rebis. :)
Philip K. Dick to zdecydowanie wart poznania autor, którego będę polecał każdemu, bez względu na gusta literackie, bo to geniusz, niesamowity wizjoner, czarodziej myśli i kreator niezwykłych sytuacji i świetnych fabuł, którymi potrafi oczarować, zaskoczyć i przysporzyć wiele rozrywki swoim czytelnikom. Rzadko kiedy czytam zbiory opowiadań - chociaż w tym roku staram się robić to częściej - a jeszcze rzadziej się nimi zachwycam, ale "Wariant drugi" to perła w morzu fantastyki, której na co dzień czytam najwięcej. I ja Wam tę perłę serdecznie polecam. ;)
Recenzja najpierw pojawiła się na moim blogu: http://swiat-bibliofila.blogspot.com/2015/10/wariant-drugi-philip-k-dick-recenzja.html
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.