Dodany: 26.11.2009 14:55|Autor: Saberhagen

"Jedyny, prawdziwy, wampir" - na pewno nie w tej książce


Jestem świeżo po lekturze "Drakuli. Nieumarłego". I jedyne, co nasuwa mi się na myśl, to słowo "porażka"... Czytając czułem się, jakbym pierwszy raz na oczy widział, znanych mi już, bohaterów. Książkę tę uważam za tanią masówkę. Jest to bowiem literacki miszmasz. Autorzy wrzucili do jednego worka historyczne postacie, niewykorzystane pomysły samego Brama, popularną w dzisiejszych czasach wizję wampirów, flaki fruwające w powietrzu i polali to jeszcze sosem seksualnego romantyzmu. Jednym słowem - pomyłka, jak ich mało.

Dracula przedstawiany jest tu jako wielki bohater, romantyczny i namiętny kochanek, a do tego bojownik boży... Pry cytaniu tej powieści co chwila opadały mi ręce w geście dezaprobaty. Ogólnie książka wydaje się scenariuszem filmu rodem z Hollywood (początkowo Holt chciał tak właśnie zrobić, nakręcić film, ale później razem ze Stokerem postanowili najpierw napisać powieść). Nic więc dziwnego, że występuje tu wartka akcja, punkt widzenia zmienia się jak w kalejdoskopie, a postaci co chwila okazują się kimś innym niż są naprawdę (gorzej niż w brazylijskiej telenoweli!).

Co do samych postaci, to (przepraszam za kolokwializm, ale nie znajduję innego słowa, które lepiej by opisywało moje zdanie) zostały one "zeszmacone". Mina pokazana jest jako nienasycona nimfomanka, Dracula, jak już pisałem, co chwila wzywa Boga, Seward to morfinista, a van Helsing tak na prawdę jest postacią negatywną... Cieszę się, że Lucy dokonała żywota w oryginale Brama, bo boję się, co autorzy mogliby z nią zrobić. Jedyną postacią, która przypadła mi do gustu, był Arthur Holmwood - niemogący zapomnieć śmierci swej ukochanej arystokrata. Jedynie w tej postaci odnalazłem cząstkę dawnej powieści Brama.

Nie będę się już dłużej rozpisywał, bo tylko mógłbym mnożyć niedorzeczne spoilery. Podsumowując: moim zdaniem, książka nie zasługuje na manio oficjalnej kontynuacji przygód najsłynniejszego wampira. Jest zbyt nowoczesna, pisana pod kulturę masową i totalnie odbiega od powieści Brama. Może się spodobać nowemu pokoleniu, które zostało wychowane na krwawych obrazach medialnych i melodramatycznych serialach. Osobom starszej daty i ludziom, którzy czytali oryginalnego "Draculę" nie przypadnie raczej do gustu. Jedyny i prawdziwy wampir zginął w Transylwanii z rąk Jonathana Harkera i Quinceya P. Morrisa.

Na koniec pragnę przeprosić wszystkich, który mogli poczuć się urażeni moją recenzją. Stanowi ona wyłącznie moje osobiste zdanie i moim celem nie było obrażanie kogokolwiek.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1984
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: mszumlas 02.03.2010 15:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem świeżo po lekturze... | Saberhagen
Dawno nie czytałem tak nudnej książki. Fabuła pozbawiona jest sensu oraz rozsądnego zakończenia. Dziwi mnie fakt okrzyknięcia jej "oficjalną kontynuacją...". Nie dość, że postacie wydają się być puste to na dodatek podejmują irracjonalne decyzje - innymi słowy ta książka to porażka.

Żałuję wydanych pieniędzy i nie poleciłbym jej nawet samym "autorom" :)
Użytkownik: Fausta 13.01.2013 10:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem świeżo po lekturze... | Saberhagen
Zgadzam się z każdym słowem recenzji, zwłaszcza opinią, że ta książka nie powinna być nazywana kontynuacją "Drakuli".
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: