Rok, może dwa lata temu, wtedy, gdy zauroczyła mnie powieść Toma Robbinsa pod (jakże ciekawym) tytułem "Perfumy w rytmie jitterbuga", rozmawiałam o niej z jednym z biblionetkowiczów. I wiecie, co powiedział (a raczej napisał, gdyż pogawędka nasza odbyła się za pośrednictwem najpopularniejszego polskiego komunikatora)? Że "męczy go ta żonglerka słowem u Robbinsa". Moje oczy z oczodołów wylazły. Żonglerka słowem... Hm, niezłe określenie. Bardzo... adekwatne. Nie jestem ślepa, też zauważyłam, że słowem ten facet bawi się jak mało kto, że słowo pod jego piórem przekształca się w coś na podobieństwo gliny, spod której jednemu rzeźbiarzowi wyjdzie posąg poety, jemu zaś - jakiś smerf najpewniej. Owa "żonglerka" sprawiła, że książkę czytało się jednym tchem, z ołówkiem w ręku w dodatku, żeby znaczyć co bardziej smakowite kąski. Znaleźć je można było wszędzie, ot, pomiędzy jednym a drugim zdaniem rzuconym przez bohatera, kończące bądź rozpoczynające kolejny rozdział. I tak oto dziś, po tym roku czy dwóch, kiedy znalazłam u siebie kartkę z cytatami, jakie wtedy przepisałam, postanowiłam się z Wami nimi podzielić. Sami oceńcie: czy to nie jest majstersztyk?
"By zetrzeć uśmiechy śpiących par, Szatan nauczył koguty piać o piątej rano."
"Nędza nieba przypomniała mu, że nie zjadł śniadania."
"Naprzód, śniegu! Przygnębiony pejzaż czeka na twe kryształowe zwycięstwo!"
"Chyba szukasz czegoś w rodzaju nieśmiertelności. Nie mogę ci w tym pomóc. W królestwach, które zamieszkuję, śmierć to dobry kompan. Nie wolno kłócić się z przyjacielem."
"Celował czubkami butów na wschód i zmuszał pięty, by za nimi podążały."
"...człowiek ze swojej natury jest nienaturalnym zwierzęciem. Jeśli jakiekolwiek stworzenie ma szansę pokonać śmierć, to właśnie on."
"Cena kierowania własnym przeznaczeniem jest zawsze wysoka, w pewnych sytuacjach wręcz niewyobrażalna. Jednak by zdobyć cudowne, należy wyobrazić sobie niewyobrażalne."
"Jeśli śmierć mnie pragnie, niech przyjedzie po mnie na białym wierzchowcu, z popiołem w ustach, lodem w jądrach; niech wywija kosę, niech przybędzie po mnie osobiście(...). Może nawet wtedy nie pójdę. Szczerze mówiąc, nie podoba mi się sposób, w jaki śmierć załatwia swoje sprawy."
"W mojej sieci (...) wiążę szlochy pękającego ciemnego lodu. W mojej sieci wiążę reakcję wołu na sosnową szyszkę. Wiążę zaokrąglony brzuch larwy. Wiążę dziurę w niebie, którą uciekają komety. Wiążę krańce tęczy i lot olchy."
"Zdaniem Priscilli, genialnej kelnerki, alobar to jednostka, która określa tempo, w jakim płyn po goleniu Old Spice wchłania koronka na majtkach bez kroku, choć przy innych okazjach opisywała go jako jednostkę tempa, w jakim Chanel 5 ulatnia się z końcówek skrzydeł dzikich kaczek latających do tyłu."
"Nie obawiam się śmierci. Po prostu czuję do niej niechęć. Najwyraźniej wszystko musi umrzeć i ja nie jestem wyjątkiem. Ale chcę mieć coś do powiedzenia w tej sprawie. Wiecie, o co mi chodzi? Śmierć jest niecierpliwa i bezmyślna. Wpada do twojego domu, kiedy jesteś czymś zajęty, i nawet nie wytrze nóg na progu. Mam nową namiętność (...), namiętność, która polega na byciu sobą i kimś więcej, niż dotąd człowiek mógł być w swoim życiu. Jestem zdecydowany umrzeć wtedy, gdy będzie mi to na rękę. Dlatego podróżuję na wschód, gdzie, jak mi mówiono, żyją ludzie, którzy nauczyli śmierć dobrych manier."
"Żeby zdeprecjonować wartość kobiety, mężczyźni musieli zdeprecjonować wartość księżyca. Musieli wcisnąć klin pomiędzy istoty ludzkie a drzewa, zwierzęta i wody, bo drzewa, zwierzęta i wody są lojalne wobec księżyca i słońca. Musieli wbić klin między myśl a uczucie, pomiędzy światło lampy, przy której mogli liczyć dzienne zarobki, a ciemność."
"Życzę ci, Panie, by śmierć miała bawełniane zęby."
"- Ty ciapo.
- Panie, nie pozwolę nazywać się cipą!
- Ciapa, nie cipa. Myślisz, że nazwałbym cię tak jak to, co lubię najbardziej?"
"- (...) Powiedziałem, że i ja uciekam przed śmiercią.
- To niemożliwe! Jesteś bogiem! Czy bogowie nie są nieśmiertelni?
- Niezupełnie. Co prawda, jesteśmy odporni na choroby i wypadki, które trapią ludzkość, ale i bogowie mogą umrzeć. Żyjemy tylko tak długo, jak długo w nas wierzą."
[tutaj analogicznie do wróżek w "Piotrusiu Panu" ;-)]
"- A ty kim jesteś? Z jaką misją przybywasz?
- Alobar, niegdyś król, niegdyś chłop, teraz jednostka - słyszałeś o jednostkach? - wolna i głodna, do usług. Misja? Szczerze mówiąc, uciekam przed śmiercią."
"Nie pytaj, co się stało z resztą snu, Alobarze. Wszystkie sny wciąż trwają."
"Spadł jak worek meteorytów dostarczony specjalną przesyłką grawitacji."
"Burak był ulubionym warzywem Rasputina. Widać to w jego oczach."
"Burak to melancholijne warzywo, cierpi najchętniej ze wszystkich. Nie da się wycisnąć krwi z rzepy..."
"Zardzewiały garbus to narodowy ptak Kelnerolandii."
"Tak to właśnie bywa ze snami. (...) To zbrodnie doskonałe."
"Luizjana we wrześniu była niczym obsceniczny telefon od przyrody."
"...nie schrzanimy tego, bo nas na to nie stać."
"Czy to jakiś wulgarny slang twojego wulgarnego pokolenia?"
"...sklepik przy Royal Street mógł sobie pozwolić na taki sprzęt mniej więcej w takim samym stopniu, w jakim pająk z Trzeciego Świata może sobie pozwolić na designerskie pajęczyny i cordon bleu z much."
"Jeśli my, śmiertelnicy, nie możemy prześcignąć bogów pod innymi względami, to przynajmniej dotrzymujmy obietnic."
"Biedne maleństwa tak bardzo boją się bólu, że odtrącają niezliczone słodkie cuda życia, by tylko się ochronić. Jak można szanować taką słabość, jak można podziwiać człowieka, który świadomie godzi się na życie byle jakie, przeciętne i bezpieczne, zamiast zaryzykować cierpienie, które niosą ze sobą rozczarowania?"
"Identyfikując się z naszymi pragnieniami, traktując je zbyt poważnie, nie tylko zwiększmy swoją podatność na rozczarowanie, ale przy okazji tworzymy atmosferę niesprzyjającą wolnemu i łatwemu zaspokojeniu naszych pragnień."
"Potrzebowała pomocy, ale kiedy zadzwoniła, Bóg był na zebraniu..."
...
Całe "Perfumy w rytmie jitterbuga" są napisane takim właśnie językiem. Ciężko, naprawdę ciężko się od nich oderwać. Wszystkim, którym wypisane cytaty się spodobały, polecam gorącą tę wciągającą, uroczą powieść. Ja właśnie wrzuciłam do schowka wszystkie pozostałe wydane w Polsce powieści Robbinsa.
Wiem, że nie wypisałam jeszcze wszystkich cytatów, jakie mnie powaliły na kolana podczas mojego spotkania z "Perfumami..."; pod tymi wypisanymi, na kartkach wyrwanych pospiesznie z jakiegoś starego zeszytu, widnieje sporo numerów stron. Zanim zdążyłam wszystko wiernie skopiować, oddałam do biblioteki (ech, te terminy i kary za ich przekroczenie). Obiecuję jednak, że, gdy tylko wypożyczę je raz jeszcze (a mam w planach wkrótce...), dopiszę je tutaj pięknie i wiernie.
I co? Majstersztyk? :-)
---
Perfumy w rytmie jitterbuga (
Robbins Tom)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.