Dodany: 15.09.2015 21:09|Autor: Fidel-F2

O jednym takim, co chciał ukraść owcę, czyli bajki, klechdy i powiastki w kosmosie


Lektura książek traktujących o przyszłości mniej lub bardziej odległej, a napisanych przed dziesięcioleciami, niesie nieuchronny dysonans, luki między wyobraźnią i przewidywaniami choćby najprecyzyjniej profetycznymi a rzeczywistością, jaka nadeszła. Jasnym jest, że stawianie zarzutów co do jakości ze względu na te różnice jest mało sensowne, istotniejszy wydaje się inny aspekt. Czy powieść, opowiadanie niesie ze sobą treści na tyle uniwersalne, a kunszt literacki autora jest na tyle wytrawny, byśmy mimowolnie przymknęli oko na te niedoskonałości, byśmy fakt, że tekst trąci myszką przyjmowali z czułością i życzliwością? Ano zobaczmy, jak to wygląda w tym przypadku.

Książka jest zbiorem złożonym z opowiadań i jednej powieści. Mamy tu na wiele sposobów rozgryzany temat rozwoju ludzkości rozpisanego na tysiąclecia. Powieść to przygody prostego chłopaka, który wyrusza ze swej pustynnej planety, by uniknąć nieuczciwych oskarżeń i ochronić cwanie zdobyty ogromny majątek, ale to w sumie mało ważne jest.

Największe wrażenie robi u Smitha konstrukcja uniwersum, rozpisana na tysiąclecia, zazębiająca się w kolejnych utworach linią rozwoju społecznego, odkryciami technologicznymi, miejscami, mitami i postaciami. W konsekwencji otrzymujemy kosmos spójny czasowo i przestrzennie, choć – paradoksalnie – do tych parametrów twórca nie przykłada szczególnej wagi. Podobnie jak do szczegółu, przebiegu zdarzeń czy do stopnia, w jakim czytelnik jest w stanie zgłębić mechanizmy rządzące prezentowaną rzeczywistością. Wydaje się, że to dla niego niedogodności, których jedyną cechą, jaką postrzega, jest ich konieczność, stara się więc opędzić sprawę niezbędnym minimum. Główny nacisk kładzie na zaprezentowanie jakiejś obserwacji, myśli, idei, wizji, próby dojścia do istoty rzeczy, analizy jakiegoś aspektu człowieczeństwa, pytania o motywację, emocje, istotę wartości człowieka. W efekcie uniwersum często przypomina podwórko, a fabuła, niekoniecznie do końca dopracowana, pełni rolę służebną i pretekstową. Dzięki temu opowiadania Smitha nabierają zabarwienia właściwego przypowieściom, legendom czy mitom, gdzie nie każdy szczegół musi być wyeksponowany, dozwolone są umowności i uproszczenia, a najważniejszy jest przekaz idei.

Jeśli idzie o postaci, mam uczucia ambiwalentne. Z jednej strony często są oryginalnie skrojone, z drugiej jednak – ich sposób postępowania bywa trudny do zaakceptowania w aspekcie dorzeczności. Postrzeganie świata, motywacje, logika działania nie znajdują sensownego uzasadnienia. Przynajmniej moim zdaniem. Sprawiają wrażenie usilnego popychania postaci w ściśle określonym kierunku, nawet, bywa, z pogwałceniem zasad logicznego rozumowania. Zarzuty te jednakowoż bledną, jeśli znów przyłożymy tu miarkę baśniowo-mitologiczną.

Sama "Norstrilia" jest dla mnie najtwardszym orzechem do zgryzienia. Rzecz zapowiadała się rewelacyjnie. Klarowna, jasna, zgrabna, z pomysłem i świetnie skonstruowanym światem przedstawionym. Do czasu. Mniej więcej od momentu opuszczenia przez bohatera macierzystej planety staje się bełkotem pełnym chaotycznie wykonywanych posunięć bez umocowania, uzasadnienia i celu w szerszym kontekście. Ostatnie sto stron czytałem z uczuciem "Niech to się skończy jak najszybciej, już nie chcę dalej się męczyć". Muszę rzucić ręcznik. Nie mam bladego pojęcia, po co autor napisał większą część tego utworu. Pojedyncze sceny czasem przekazują jakąś myśl, ale to wszystko. Może chodziło mu o ukazanie tych myśli, a nie miał pojęcia, jak je sensownie połączyć w całość? Ja tak to odebrałem.

Warstwa techniczno-literacka mocno rozczarowuje. Nie bardzo wiem, ile w tym "zasługi" autora, a ile tłumacza et consortes. Część nazw własnych jest tłumaczona, część nie. Bywa, że Helen jest "America", a bywa, że "Amerika". Jedno z opowiadań nosi tytuł "Gra w szczura i smoka", by gdzie indziej stać się "Grą w szczurosmoka". Ludzie zamiast być rannymi, są uszkodzeni. Zdania miewają poprzestawiany szyk, uderzają niegramatycznością, wytrącają z czytelniczego rytmu. Trudno mi ocenić, czy wszystkie lub choć część z tych rzeczy było zamierzonymi. Może np. ta niegramatyczność miała być staroświecką stylizacją? A może utwór jest po prostu napisany dość nieporadnie i dostajemy wierne tłumaczenie? A może chodzi jeszcze o co innego? Nie wiem, czy to najlepsze miejsce, by o tym mówić (ale w sumie gdzie znaleźć lepsze?), lecz nabrałem podejrzeń co do stricte literackich kompetencji tłumacza, Wojciecha M. Próchniewicza. Sięgnąłem pamięcią do innych spotkań z tym panem i okazało się, że we wszystkich przypadkach, a było ich dobre kilka, odczucia miałem podobne – ciężkawego, drewnianego stylu. Być może akurat wyłącznie takie teksty przyszło panu Próchniewiczowi tłumaczyć. Być może.

Na koniec jeszcze drobiazg, który mnie trochę kłuje w bok. Notka wydawnicza (wyd. Mag, 2015) dotycząca nieco bełkotliwego narracyjnie opowiadania pod tytułem "Umarła pani z Miasta Prostaczków" zawiera informację, jakoby autor nawiązał w nim do legendy Joanny d'Arc. No i tych nawiązań nie odnajduję, poza dwoma – imieniem i formą zejścia. Moim zdaniem, biorąc pod uwagę powierzchowność tych wyznaczników, to zdecydowanie za mało na rzetelne poparcie dla tak przedstwionej koncepcji. Jest tam za to zupełnie co innego, czego, o ile wiem, nikt do tej pory nie zauważył. Owa historia to parafraza hecy z Jezusem z Nazaretu w roli głównej. Formalnie przymglona, w sednie klarowna.

Całość satysfakcjonuje przede wszystkim intelektualnie i wizjonersko, zwraca uwagę bogatą wyobraźnią, przenikliwością w wielu aspektach dotyczących człowieka, społeczeństwa, ich rozwoju. Dla tych przymiotów oraz dla oryginalnie obmyślonego uniwersum warto czytać Smitha. Zdecydowanie słabiej tu z impresją literacką, lecz nie jest to niedoskonałość dyskwalifikująca i nie powinna nas skłaniać do rezygnacji z lektury. Człowiek obdarzony pewną dozą dobrej woli może tę niedogodność potraktować jako ciekawostkę.


[recenzja pierwotnie zamieszczona na portalu szortal.com]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 929
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: