W Amsterdamie żyje rodzina Windjammerów, bogatych kupców, którzy nie boją się inwestować i wysyłać statki w dalekie kraje, do Ameryk, a zwłaszcza do Nowego Amsterdamu u ujścia rzeki Hudson, gdzie osiedliło się już wielu Holendrów.

Niestety, w 1636 roku cała Gwiezdna Flota Windjammerów tonie w wyniku niepomyślnych wiatrów. Ryzyko wypraw żaglowców polega właśnie na niebezpieczeństwie. Wydarzenie to doprowadza do ruiny rodzinę, a ojciec rodu umiera na serce. Piętnastoletni Adam, najstarszy syn, musi stawić czoło chciwemu lichwiarzowi, który żąda zwrotu pożyczki zaciągniętej na wyprawę. A bankier ma córkę, piękną Jade, która marzy o dalekich podróżach.

I tak właśnie zaczyna się mocno wciągająca awanturnicza powieść historyczna. Pełno w niej nagłych zwrotów akcji, pełno emocji, czarno-białych charakterów, a co najważniejsze - ma zaskakujące zakończenie. Czytało mi się tę powieść bardzo przyjemnie.

Kolejnym jej atutem było to, co ja cenię najbardziej - informacje o tym, jak kiedyś ludzie żyli. Holandia niby leży w Europie, ale niewiele o niej wiem. Nie miałam pojęcia na przykład, że w XVII wieku za jedną cebulkę rzadkiej odmiany tulipana ludzie gotowi byli zapłacić równowartość domu. Obejrzałam na własne oczy, jak wyglądały pierwsze giełdy towarowe, gdzie zamiast towaru sprzedawano kwitki potwierdzające zakup tegoż. Nielegalny handel drogocennymi tulipanami kwitł, a zależało od niego często życie ludzi.

Mam zamiar sięgnąć po drugi tom powieści, bo ciekawa jestem, jak potoczą się losy Adama i Jade.



[recenzję wcześniej opublikowałam na swoim blogu]