Gdybym chciał napisać recenzję
Zagłada Poziomkowego Dworu (
Körner Vladimír)
najpierw przedstawiłbym obraz, którego tam nie ma. Piękno przyrody zielonych Sudetów, zgodnie współżyjących czeskich i niemieckich mieszkańców. Mieszane małżeństwo Heiligerów zamieszkujących położone wyżej od innych gospodarstwo. Ich trzy córki, które z zasłuchaniem wpatrują się w matkę czytającą bogato ilustrowaną księgę z baśniami. Porcelanową zastawę stołową, na której umieszczono wizerunki tańczących par. Ale ten obraz rozpadłby się niczym skorupy stłuczonego talerza. Ojciec rozpił się, matka rozchorowała, starsze córki uciekły z domu do miasta. W miasteczku mężczyźni zginęli na wojnie, większość Niemców uciekła. Został tylko stary aptekarz, ksiądz i kilku innych.
Pisząc recenzję, zaznaczyłbym, że Körner w tym momencie rozpoczyna akcję swej powieści. Powieści krótkiej i zwięzłej, a przez to mocniej uderzającej w najgłębsze pokłady emocji. Napisałbym o bohaterach, z których każdy, dosłownie każdy wydaje się być samotny i przegrany. I uciekinierzy ze Śląska zwani bandą Wehrwolfu i ścigający ich czechosłowaccy pogranicznicy dowodzeni przez szukającego spokoju porucznika i w końcu mieszkańcy podupadającego Poziomkowego Dworu w tym dorastająca Ulryka (choć w jej przypadku jest jeszcze nadzieja na lepsze życie).
Następnie wskazałbym na rolę jesiennej przyrody. Na mgły, deszcze i spadające liście. Na zaniedbane leśne ścieżki, na górskie drogi z charakterystycznymi poprzecznymi dołkami odprowadzającymi wodę.
Potem podkreśliłbym wirtuozerię autora w konstruowaniu sugestywnych, malowniczych wręcz scen. Czy to tej, w której ojciec kopie grób dla matki, Ulryka ucieka za płot cmentarza i widzi trzy przechodzące zakonnice, czy tej, gdzie zakonnica Salome, w zakasanym do połowy uda habicie staje w potoku i wyławia skaczące pstrągi, czy w końcu mojej ulubionej – gdy do opuszczonego, starego górskiego kościółka z resztkami witraży w oknach wchodzi dziewczyna słuchając dziwnej muzyki wygrywanej na organach, okazuje się, że ta muzyka to boogie-woogie.
Na końcu ostrzegłbym, że powieść jest przygnębiająca, naznaczona przemijaniem, chociaż jest w niej sporo przemocy, śmierci i zła, paradoksalnie momentami wydaje się melancholijnie liryczna.
A potem dodałbym, że dawno nie przeczytałem powieści, po przeczytaniu której, a już szczególnie po ostatnich stronach i ostatnim zdaniu, zamknąłbym ją i odłożył z głośnym westchnieniem. A tak było w przypadku „Zagłady Poziomkowego Dworu”.
I dlatego recenzji nie napiszę.
- - - - - - - - -
Na podstawie powieści powstał film „Zánik samoty Berhof” nagrodzony na festiwalach w Cannes i Karlowych Warach.
Wystarczy rzut oka na galerię zdjęć, by poczuć klimat:
http://www.csfd.cz/film/8835-zanik-samoty-berhof/galerie/?type=1
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.