Dodany: 30.06.2015 21:35|Autor: ejotek

Nie do końca w moim guście


Lubicie kryminały i thrillery? Ja bardzo. Przeczytałam ich w życiu sporo; może nie tak wiele, jak typowi wielbiciele tylko tego gatunku, ale uważam, że śmiało mogę czynić porównania, chwalić i krytykować. Dotychczas nie miałam okazji poznać twórczości angielskiej pisarki Sophie Hannah. Zetknęłam się jedynie z krytyką jej "Inicjałów zbrodni". Czy "Błąd w zeznaniach" warto przeczytać? Sprawdźcie.

Nichola Clemens, zwana Nicki, to czterdziestodwuletnia kura domowa. Ma męża, dwójkę dzieci i nieciekawą przeszłość. Zresztą jej aktualne zachowanie również pozostawia wiele do życzenia. Ale po kolei.

Jest pierwszy lipca 2013 roku i Nicki musi po raz drugi tego dnia pojechać do szkoły, ponieważ jej syn zapomniał stroju; kiedy wraca do domu okazuje się, że córka źle się poczuła, co wymaga ponownej wycieczki w tym samym kierunku, by ją przywieźć do domu. Na koniec kobieta po raz czwarty zjawia się w szkole, by odebrać syna po treningu. Nie ma w tym nic dziwnego, powiecie... Cóż, niby racja, ale kiedy wyrusza w drogę ze strojem Ethana i dociera do Elmhirst Road, okazuje się, że na drodze utworzył się korek. Policja rozmawia z każdym z kierowców i Nicki jest tym tak przestraszona, że postanawia pojechać alternatywną trasą, wymagającą pół godziny jazdy więcej. Dlaczego to robi? Co takiego zobaczyła, stojąc w korku? Czy ma coś na sumieniu? Jaki jest powód obecności policji w tym miejscu?

Damon Blundy, autor kąśliwych felietonów dla pewnej gazety, w których regularnie obraża osoby znane lub porusza kontrowersyjne tematy, jest przystojnym i błyskotliwym facetem. Jego żona, Hannah uważa, że mąż jej nie kocha. Nie rozumie, dlaczego się z nią ożenił, bo przecież jest kanciasta, niesymetryczna i brzydka. Damon uwielbia niszczyć innym życie, toczyć nieustające walki słowne nie licząc się ze zdaniem innych. I do czego to prowadzi? Otóż pierwszy dzień lipca 2013 roku dla niego staje się ostatnim... Damon ginie w bardzo ciekawy sposób, a obecna w tym czasie w domu żona nawet nie zauważa, kiedy to się dzieje. Na miejscu zbrodni śledczy odkrywają wiele ciekawych śladów, pozostawionych tam celowo, oraz intrygujący napis na ścianie: "Jest nie mniej martwy". Śledztwo będzie trudne, śladów mordercy brak, potencjalnych sprawców można liczyć w setkach...

Jednak na wysokości zadania musi stanąć policyjny bohater – konstabl Simon Waterhouse, który jawi się wszystkim jako cudowny funkcjonariusz, niejednokrotnie mający wręcz kobiecą intuicję. Gdzie Simon nie może, tam żonę pośle, tylko na kogo wtedy spłynie chwała? Rozmowy Simona z drugim policjantem, Samem ogromnie mnie bawiły, gdyż jak wiadomo, dwóch dogryzających sobie facetów, którzy nie do końca rozumieją, co drugi ma na myśli, może rozłożyć na łopatki nawet w stresujących chwilach.

No dobra, nudna ta recenzja, trzeba wprowadzić nieco akcji.

Śledczy przeprowadzają rozmowy z kolejnymi potencjalnymi podejrzanymi, kierując się kąśliwymi felietonami Damona; starają się rozgryźć jego hasło do komputera; spotykają się z ludźmi, którzy go nienawidzili i kochali. Swoim dziwnym zachowaniem ich czujność budzi kobieta kierująca srebrnym audi, czyli Nicki. Ona twierdzi, że nie zabiła Damona i zaczyna snuć pajęczynę kłamstw. Już od najmłodszych lat miała z tym problemy. Kiedyś nawet rodzice chcieli oddać ją do zakładu dla psychicznie chorych. Kłamstwa goniły kolejne kłamstwa i nigdy nie dotrzymywała obietnic, że z tym skończy. W domu wciąż słychać było awantury, młodszy brat Lee cierpiał wtedy, ale nie bronił siostry, podobnie jak matka... Teraz Lee jest mężem najlepszej przyjaciółki Nicki – Melissy, która ze względu na niego odmawia kłamiącej pomocy i nie chce jej wysłuchać.

Rodzice oraz Melissa znają przeszłość Nicki (kłamstwa, zdrady) i w sytuacji, kiedy jest wplątana w morderstwo, chcą ujawnić prawdę jej mężowi. Nie wiedzą jednak wszystkiego... Nie wiedzą, jaki był prawdziwy powód przeprowadzki Nicki z Londynu do Spilling dwa lata wcześniej. Nie mają pojęcia, że kobieta jest uzależniona od potajemnej wymiany maili z nieznajomymi mężczyznami, a do tego dochodzi jeszcze fanatyczne uwielbienie felietonów Damona i komentowanie ich. Jak to się wiąże ze sobą? Kiedy Nicki się opamięta i przestanie kłamać? Czy wyjaśni prawdziwy powód zmiany trasy tamtego feralnego dnia na początku lipca? Jak zareaguje mąż na te wszystkie rewelacje? Czy dowie się, że jego żona wynajmuje pokój w hotelu i naga – jedynie z przepaską na oczach – czeka na mężczyznę? Czy to jest zdrada? Co bohaterka ma wspólnego z morderstwem? Zabiła czy nie? Jeśli nie, kto to zrobił? Policja ma naprawdę trudne zadanie...

Mimo że podobały mi się niektóre wątki i sympatyzowałam z kilkoma bohaterami, powieść nie przypadła mi do gustu. Dlaczego? Narracja mnie okrutnie denerwowała, niektóre wydarzenia czy szczegóły śledztwa powtarzają się wręcz do znudzenia. Początek zawiera masę niezwiązanych ze sobą informacji, które w miarę czytania powinny się wyjaśniać – a tylko coraz bardziej się plączą, dochodzą nowe znaki zapytania, nowe tajemnice; chwilami czułam się wręcz zmęczona myśleniem i kodowaniem szczegółów. Bo przecież sama chciałam dojść do rozwiązania zagadki. Nie udało mi się, nie odkryłam, kto zabił, ale poczułam ulgę – to już koniec książki. Nie było nawet wielkiego "wow" w chwili, gdy wszystko się wyjaśniło, gdy poszczególne elementy wskoczyły na swoje miejsce. Zresztą nie wiem, czy ktokolwiek jest w stanie dojść do prawdy, bowiem dopiero na końcu zostaje ujawniony pewien mail Nicki, który zawiera kluczowe informacje. Kilka wątków nie zostało dokończonych (wyjaśnionych). Nie poczułam dreszczyku emocji w żadnym momencie lektury, czułam znużenie i niedosyt. A chyba nie tak powinno się reagować na książki z gatunku "z dreszczykiem", prawda?

Nie mogłam pojąć zachowania brata Nicki ani jej rodziców. Dla mnie to skandaliczne, tak traktować własne dziecko, oboje dzieci... Skrytykuję też Adama, męża bohaterki, który był strasznie ciapowaty, leciał na każde jej zawołanie, wierzył bezmyślnie i wybaczył coś, co – moim zdaniem – nie powinno jej tak łatwo ujść płazem...

Fakt, autorka pokazała postacie i dobre, i złe, chwilami pojawiał się humor, można też wyciągnąć morały z tej powieści. Jednak kiedy okazało się, że imiona poszczególnych bohaterek to Sophie i Hannah (imię i nazwisko pisarki), pomyślałam, że chyba mogła wysilić się na inne, bardziej oryginalne.

Ja wiem, że "Błąd w zeznaniach" ma rzesze fanów, ludzi, których zafascynowała ta historia, którzy poczuli się wręcz zahipnotyzowani opowieścią o śmierci znienawidzonego przez całe mnóstwo osób publicysty. Ale ja chyba podziękuję już bestsellerowej autorce, bo jej twórczość nie jest dla mnie. Zawiodłam się i w najbliższej przyszłości nie zamierzam sięgać po kolejną jej książkę. To chyba jakieś fatum, ponieważ ostatnio często rozczarowują mnie tak zwane hity. Widać mój gust czytelniczy nie podąża za sympatiami tłumów...


[Recenzja została wcześniej opublikowana na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 664
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: