Dodany: 06.10.2009 16:10|Autor: reader.bloog.pl

Jak sprzedać Pana Boga, czyli nie taki katol straszny


I
Mam problem z tą książką. Mam problem z filozofią jej autora. Na plus "Tabletkom..." (i autorowi) zapisuję przede wszystkim bardzo solidne zapoznanie się z opisywanym tematem (czyli tzw. głęboki research), solidne przemyślenie opisywanych kwestii, lekkość stylu - to coś co sprawia, że czyta się bezboleśnie. Nie ukrywam też, że pojmowanie chrześcijaństwa mam dość zbieżne z Hołownią.

II
Kolejna zaleta "Tabletek...": fakt, że możemy w nich przeczytać o rzeczach, o których z ambony raczej nie usłyszymy. Któż bowiem słyszał na przykład kazanie o aniołach? Kim są? Czy czymś więcej niż skrzyżowaniem utuczonego bobasa z gęsią?
A już absolutną rewelacją jest rozdział poświęcony relacji religia - ekologia.
Takich przykładów można podać więcej: rozdział o św. Józefie, czy część poświęcona śmierci Jezusa.

III
Wady? Rozdział dotyczący - gorącego w momencie pojawiania się książki w księgarniach, ale teraz już nieco zapomnianego - problemu krytyki przez Kościół "Kodu da Vinci" i książek z serii o Harrym Potterze. Tu niestety, autor popełnił błąd. Dziś, a minęły tylko dwa lata od wydania "Tabletek...", ta ich część trąci myszką. Za kolejna dwa lata, ktoś kto sięgnie po książkę Hołowni zada sobie pytanie: "Kim jest ten jakiś Dan Brown"?
Przyszła gwiazda "Mam Talent" miała szansę napisać książkę ponadczasową, a pozwalając zwyciężyć temperamentowi publicysty - trochę efekt uniwersalności popsuła.

IV
Mam też wątpliwości bardziej fundamentalne. Chodzi o filozofię "podania" informacji czytelnikowi. Otóż gwiazda "Mam talent" pisze o sprawach ostatecznych, najważniejszych przecież dla kogoś kto wierzy, stylem jakim opowiada się o ostatniej dyskotece czy niezłej popijawie. Nie zrozumcie mnie źle. Nie oburzam się. Tak jak nie oburzam się na przekłady Biblii na gwarę śląską, góralską i inne podobne eksperymenty. Coś mi jednak w tych przedsięwzięciach zgrzyta. Może to, że relacja z Sacrum zostaje w nich odarta z jakiejś tajemnicy.

V
Czytałem kiedyś wywiad z Szymonem Hołownią w którym wyłuszczał swoją filozofię na temat "promocji" religii. Jego przekaz był taki: do ludzi zanurzonych w popkulturze trzeba o religii mówić ich językiem. Inaczej nie zakumają. Ja mam wątpliwości. "Kupuję" argumentację publicysty Newsweeka w 30 proc.
Ale, kto wie... Może to on ma rację. Gdzieś, przeczytałem, nie pamiętam gdzie, takie zdanie: "Po owocach ich poznacie".

VI
Pisałem tu, że mimo tych usterek, warto "Tabletki..." przeczytać?
Warto. Choćby po to, żeby się dowiedzieć, czy Pan Bóg ma poczucie humoru.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1720
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: