Dodany: 22.04.2015 12:53|Autor: carmaniola

Po czerwonych ścieżkach


„Każda grudka ziemi pod mymi stopami była czerwona
i lśniła w bladym zimowym słońcu jakby była nasiąknięta krwią”*.


Chiny to konfucjanizm, taoizm, buddyzm, kadzidełka, domowe ołtarzyki i… komunizm (taaak, on również jest swojego rodzaju kultem). Takie chyba pierwsze skojarzenia przychodzą nam do głowy, kiedy myślimy o religiach w Chinach. I wydaje się, że obraz kościoła zupełnie nie pasuje do tego ogromnego kraju. A jednak świątyń chrześcijańskich jest tam wiele.

Chrześcijaństwo pojawiło się w Chinach dość wcześnie, prawdopodobnie już w VII wieku, a być może – na co wskazują najnowsze odkrycia archeologiczne – nawet w II. Obecnie mieszka w Chinach ok. siedemdziesięciu milionów praktykujących chrześcijan.

Od 2004 roku Liao Yiwu, ukrywając się przed agentami bezpieczeństwa, wędrował po Junnanie, poznawał chińskich wyznawców tej religii i rozmawiał z nimi. Wszystkie rozmowy rejestrował, by po latach zebrać je i opublikować w jednym zbiorze.

Zainteresował się tematem, kiedy poznał lekarza, który zrezygnował z intratnej posady na akademii medycznej, przywdział szaty wędrowca i jeździł po ubogich wsiach, gdzie leczył ludzi i głosił ewangelię. To brzmi, zresztą podobnie jak pozostałe historie spisane i opowiedziane w tej książce, niczym legendarna opowieść o początkach chrześcijaństwa w ogóle. Czytając odnosimy wrażenie, że znaleźliśmy się w starożytnym Rzymie, gdzie pierwsi chrześcijanie modlą się i odprawiają uroczystości religijne w jaskiniach, ukrywając się przed prześladowaniami; gdzie odmawiając wyrzeczenia się wiary – giną na arenach bądź płoną ukrzyżowani. Są to historie pełne krwi i przemocy, którą stosowano wobec chińskich chrześcijan od zarania. "Okrężna górska ścieżka w prowincji Junnan jest czerwona, ponieważ przez wiele lat nasiąkała krwią"**. Są to też opowieści o miłości i poświęceniu, o wierze tak głębokiej i czystej, że chyba przekraczającej granice wyobraźni współczesnego człowieka Zachodu.

Giną w Chinach pojedynczy misjonarze oskarżani przez miejscową ludność o wszelkie nieszczęścia, jak ten z opowieści pewnego Tybetańczyka, którego złożono w ofierze, by przebłagać przodków za odejście od wiary i sprowadzić deszcz. Ponoć z przeciętej tętnicy trysnęła nie krew, lecz mleko, które spłynęło ze wzgórz do wsi i ziemia się odrodziła.

Nienawiść i przemoc spadają też na ogół wyznawców, jak choćby podczas powstania bokserów pod koniec XVIII wieku, gdy wymordowano misjonarzy i wielu wiernych, a ocaleli musieli się ukrywać przed gniewem podburzonego tłumu.

Kolejne prześladowania dotknęły chrześcijan, gdy do władzy doszła partia komunistyczna – wszystkie religie uznano za "opium dla mas", szczególnie zaś te, które przywędrowały z Zachodu i były traktowane jak broń wrogich imperialistycznych sił, zamach na niezawisłość Chińskiej Republiki. Po rewolucji kulturalnej represje nieco zelżały, partia zezwoliła nawet na ponowne otwarcie kościołów, ale… są to kościoły podlegające władzy państwowej, a nie Watykanowi. Dlatego też wielu wiernych odmawia przynależności do nich i gromadzi się w tzw. kościołach domowych, które nadal są przedmiotem specjalnej "troski" służb bezpieczeństwa kraju, a ich członkowie – prześladowani i więzieni.

Liao Yiwu stworzył kolejną świetną opowieść o świecie ludzi skrytych nieco przed wzrokiem świata, nie tylko o chrześcijanach – wielu wyznawców to członkowie mniejszości narodowych: ludów Miao, Bai czy Yi. W tle krwawej historii religii pojawiają się obrazy z życia ludzi egzystujących na obrzeżach cywilizacji, jak ich przodkowie wiele lat temu.

Wszystkie wywiady są niezwykle ciekawe, niekiedy opowiadane historie zapierają dech w piersi. Zgrupowanie ich zgodnie z jednym tematem ma swoje plusy i minusy; z jednej strony otrzymujemy wyczerpujący obraz historii chrześcijan w Chinach w ostatnim okresie, z drugiej – powtarzalność pewnych zdarzeń i zachowań jest nieco monotonna. Niemniej jednak to niewątpliwie pozycja godna polecenia.



---
* Liao Yiwu, „Bóg jest czerwony”, przeł. (z ang. przekładu Wenguang Huanga) Barbara Gadomska, Wydawnictwo Czarne, 2014, s. 13.
** Tamże, s. 19.


[Tekst umieściłam także na swoim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1286
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: Marylek 22.04.2015 19:05 napisał(a):
Odpowiedź na: „Każda grudka ziemi pod m... | carmaniola
Bardzo ciekawie się to zapowiada. Dziękuję za zwrócenie uwagi na tę pozycję.

Ale dlaczego w takim razie dałaś książce tylko 4,5? Za tę monotonię właśnie?
Użytkownik: carmaniola 22.04.2015 19:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo ciekawie się to za... | Marylek
Dlaczego "tylko"? To wysoka ocena. A jest nieco niższa, bo oceniając odniosłam się do innej książki tego autora - "Prowadzący umarłych", która wywołała u mnie wręcz czytelniczo-poznawczy zachwyt. Uznałam, że "Bóg jest czerwony" wywołuje we mnie znacznie mniejszy oddźwięk. Ale to naprawdę bardzo dobra książka. :)

Edit: Nie poznałam Cię, Marylku! Ale masz przebranie! ;)
Użytkownik: Marylek 22.04.2015 20:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Dlaczego "tylko"? To wyso... | carmaniola
A, rzeczywiście! "Prowadzący umarłych" nawet kupiłam - stoi, czeka... Ech. :-/

Jakoś zapomniałam, że jestem prawie stoikiem, hmmm... ;)
Użytkownik: carmaniola 23.04.2015 09:14 napisał(a):
Odpowiedź na: A, rzeczywiście! "Prowadz... | Marylek
Napisała Marylek ze stoickim spokojem. :)

Nie powiem byś przesunęła "Prowadzącego" na początek kolejki, bo pewnie wszystkie czekające książki tego wymagają. Ja jestem z siebie dumna w tym miesiącu, bo zakończę go z sześcioma pozycjami z własnej półki. :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: