Dodany: 23.09.2009 15:01|Autor: Maadź

Przepraszam, nie słyszę


Niby jest to książka o trudach bycia przygłuchym. Mogłoby się wydawać, że cała mówić będzie o codziennych problemach ludzi powolnie tracących jeden ze zmysłów, niesprawiedliwościach społecznych i wszystkich innych tematach pochodzących z tej samej półki... A tu niespodzianka.

Autor powieści był przez wiele lat wykładowcą na Uniwersytecie w Birmingham i stąd jego utwory wielokrotnie otrzymują nazwę powieści uniwersyteckich. I jest w tym trochę prawdy, ponieważ w prawie każdym utworze pojawia się charakterystyczne, uniwersyteckie środowisko i problemy wykładowców, przeważnie przedmiotów humanistycznych. Co ciekawe, autor ten jest znany ze swojego stylu pisania i tematyki na całym świecie, a w polskich księgarniach traktowany jest jako pisarz niszowy.

Desmond Bates, narrator i główny bohater powieści jest człowiekiem przechodzącym zwyczajny, klasyczny kryzys wieku średniego. Powolne tracenie słuchu nie poprawia samopoczucia starzejącego się wykładowcy lingwistyki, który zmuszony był odejść na emeryturę. Owszem, w wielu fragmentach przedstawia problem niedosłyszenia, ale to nie to jest tu najważniejsze. Kiedy on starzeje się w oczach, jego żona, Fred, dba o swój wygląd coraz bardziej. Desmond czasami odwiedza w Londynie swojego ojca, z którym rozmowy wyglądają wciąż tak samo. Trudno ustalić, który z tej śmiesznej pary jest bardziej głuchy. Pojawia się też wątek niewyjaśnionego zafascynowania emerytowanym profesorem pewnej nieobliczalnej amerykańskiej studentki, przed którą początkowo Desmond nie przyznał się, że słyszy niewiele z jej słów. Z powodu zwykłego wstydu.

Brakuje tu sensacji, wartkiej akcji, a jest za to sarkastyczny humor, doskonałe gry słowne i całkiem realne zakończenie. Ale czy wciągający utwór musi mieć rozbudowaną akcję? Powieść Davida Lodge’a udowadnia, że wcale nie musi tak być. Starszy człowiek pisze o starszym człowieku, przelewając w ten sposób własne problemy na karty książki. Pojawia się też polski wątek, co zawsze umila czytanie książki obcojęzycznego autora. Główny bohater przybywa do Krakowa, jednak przez wiele stron opisuje ze szczegółami swoją wizytę w obozie w Oświęcimiu.
W jednej ze swych powieści sprzed prawie 30 lat Lodge napisał, że „starość i śmierć to ostatnie wielkie tabu zachodniej literatury”. Jak widać, postanowił je przełamać. Może to i dobrze?

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1195
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: dagunia1 06.04.2013 14:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Niby jest to książka o t... | Maadź
Trafna recenzja i niezły warsztat jej autora.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: