Dodany: 05.04.2015 22:18|Autor:
z okładki
Australia podniecała wyobraźnię Europejczyków już wtedy, gdy mieli o niej mgliste wyobrażenie. Ptolemeusz nakreślił 150 lat przed naszą erą na mapach wielki ląd, nazwany Terra Australis Incognita. Francuski kartograf z XVI wieku umieścił na mapie ląd połączony z Antarktydą, po którym hasają jelenie i wielbłądy, ludzie zaś bronią się w warownych twierdzach. Już w starożytności wyobrażano sobie, iż dla utrzymania równowagi kuli ziemskiej na południu musi być jakiś rozległy ląd.
Wędrowcze, pomyśl sobie, iż niewiele brakowało, byś o wizę wjazdową do Australii ubiegał się w konsulacie francuskim w Warszawie. Ironia historii polega bowiem i na tym, że gdyby w ostatnim tygodniu stycznia 1788 roku był inny kierunek wiatru u wschodnich wybrzeży Australii, to francuski żeglarz La Pérouse wpłynąłby do Zatoki Botany przed brytyjską flotą. Ale to przecież bliższa nam epoka. Za czasów Haruna al-Raszyda żeglarze arabscy prawili dziwy o cudacznych stworzeniach na dalekim lądzie, które noszą swą dziatwę w torbie. O tym i przeróżnych innych, wręcz niewiarygodnych cudach w dole globusa opowiadano w marynarskich tawernach portów Morza Śródziemnego, wspominali też o tym holenderscy żeglarze, pływający w służbie Kompani Wschodnioindyjskiej.
Ba, ale któż da wiarę marynarskim baśniom? Każdy człek światły wie przecież, iż „tyle jest gatunków w przyrodzie, ile ich na początku świata stworzył nieskończony Duch”. Innymi słowy, kangur wprowadzałby samym swym wyglądem takie zamieszanie do ustalonych form i prawideł, iż nie może wcale istnieć, jako że istnieć nie powinien. Wszystko, co do XVIII stulecia Europa wiedziała o Australii, opierało się na domysłach i pogłoskach. A przeto teraz, gdy XXI wiek jest już niemal za progiem, posłuchajcie, proszę, opowieści o tym dalekim kraju. Oto jest „Ląd, który przestał być plotką”.
[Państwowy Instytut Wydawniczy, 1983]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.