Dodany: 15.09.2009 13:28|Autor: kocio
Baba gada o nauce
Dlaczego nauka ma być fascynująca tylko dla dzieci? Dlaczego w pewnym wieku naturalna ciekawość działania świata ma być wygaszana i zastępowana np. sztuką? Natalie Angier nie chce się z tym pogodzić, a jako że sama jest wieloletnią popularyzatorką nauki, postanowiła się za to porządnie zabrać.
"Kanon" to w zamyśle ogólny wstęp do współczesnej nauki dla dorosłych. To dosyć nietypowe podejście, ponieważ nieczęsto spotyka się wychodzenie poza daną dziedzinę wiedzy, nawet w dobrej literaturze popularnej. Zwykle trzeba z góry wiedzieć, co nas interesuje: fizyka? chemia? biologia? geologia? kosmologia? W tej książce nie trzeba nic wybierać, można przejść spacerkiem (lub galopem, jeśli kto woli) przez te dziedziny i znaleźć swoją ulubioną dziedzinę lub po prostu połknąć bakcyla naukowego poznawania świata.
Poszczególne opisane działy są względnie autonomiczne, ale naturalnie nauka jest całościowym programem pojmowania i kolejność rozdziałów nie jest przypadkowa - najpierw poznajemy najbardziej elementarne zjawiska, które potem wracają echem w kolejnych (np. budowa atomu objaśniona jako zjawisko fizyczne pojawia się ponownie przy omawianiu wiązań chemicznych). Na samym początku zaś autorka zajęła się tłumaczeniem podstawowych zasad metody naukowej, między innymi dowodzeniem hipotez i rolą statystyki. Dobry ruch, i bodaj najważniejszy wkład w przybliżanie nauki ludziom, ponieważ dotyczy wszelkich dziedzin, a w dodatku trudno sobie wyobrazić popularną książkę metodologiczną...
To, co mniej mi się podobało, to język. Angier, jak na mój gust, za bardzo starała się wszystko porównać do zjawisk znanych z codzienności, i to w rozbudowanych zdaniach - niemal homeryckich. Za dużo w to ciasto starała się wcisnąć rodzynek i dlatego momentami wykład traci przejrzystość. Starając się dotrzeć do przeciętnego człowieka, zmieniała się trochę w przekupkę, która zagaduje potencjalnego klienta, żeby zakręcić mu w głowie. Chyba nie wyszło to książce na dobre. Kiedy jednak wracała do prostego opisu zjawisk, było znów ciekawie.
Ostatecznym testem "Kanonu" powinna być opinia osoby, która nie interesuje się nauką i się nią dzięki książce Natalie Angier zainteresuje - lub jednak nie. Dla mnie niektóre rozdziały były lepsze (na przykład geologia), a inne słabsze (fizyka) i trudno powiedzieć, czy to tylko w tym rzecz, że im mniej o czymś wiem, tym bardziej to wciąga.
Pomijając już wykonanie, idea wydaje mi się słuszna. Sam dopiero dzięki "czarnej serii" Prószyńskiego wróciłem do pochłaniania literatury popularnonaukowej, choć z początku podchodziłem do niej nieufnie, bo co jeszcze można opowiedzieć ciekawego o nauce? Okazuje się, że mnóstwo, bo i nauka wciąż się rozwija, i jak się umie mówić, to miło posłuchać. Z poprawką na zbytnie spoufalanie się z czytelnikami, Angier świetnie opanowała tę sztukę i warto ją czytać.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.