Dodany: 22.02.2015 15:21|Autor: Marioosh

Książka: Widziałam: Opowieści wojenne
Wiernikowska Maria

1 osoba poleca ten tekst.

Emocjonalnie i autentycznie o wojnach


Poprzednia książka Marii Wiernikowskiej, jaką czytałem, czyli „Oczy czarne, oczy niebieskie”, to była prawdziwa petarda; przy niej „Widziałam” jest, niestety, tylko kapiszonem. Nie uważam, żeby ta pozycja była zła, ale pozostawia pewien niedosyt; po prostu dla kogoś, kto zna panią Marię z mediów, nie jest żadnym zaskoczeniem. Została napisana – albo raczej: powstała – na skutek wydarzeń w Kijowie przed rokiem; autorka pod wpływem medialnej gorączki zadaje na zimno proste pytanie: o co chodzi na Majdanie? skąd nasza pewność, że to oni mają rację? – i szkoda, że te prowokacyjne rozmyślania zajmują zaledwie małą część książki, reszta to zbiór jej wojennych reportaży z lat 1990–1995 publikowanych w „Gazecie Wyborczej” i „Tygodniku Powszechnym”, a także korespondencji dla Radia Zet. Są tu więc reportaże z oblężonego parlamentu w Wilnie w styczniu 1991 roku, z puczu w Moskwie w sierpniu 1991 roku, z obozu Kurdów uciekających przed reżimem Saddama Husajna, z wojny w byłej Jugosławii. Widać w nich całą Marię Wiernikowską, dziennikarka pisze bardzo autentycznie i emocjonalnie, nie boi się zadawać niewygodnych pytań niewygodnym ludziom, nawiązuje kontakt z prawdziwymi ofiarami tych wojen, jej historie są pełne pasji.

Wszystko tu jest dobre – ale niczym nie zaskakuje. Każdy, kto kiedykolwiek widział jakiś reportaż Wiernikowskiej w telewizji wie, że jest to kobieta twarda, bezkompromisowa, mająca własne zdanie – i ta książka tylko w tym przekonaniu utwierdza. Tymczasem w „Oczach czarnych...” ona sama dochodzi do przekonania, że w gruncie rzeczy jest hieną; a w „Widziałam” pada zdanie, że widok martwego Waldemara Milewicza mocno ją przystopował. I chyba to jest właśnie powód, dla którego ta książka, mimo że dobra, nie do końca mnie zadowoliła: najpierw powinno się przeczytać „Widziałam” – żeby zobaczyć wojnę oczami znanej reporterki, a potem „Oczy czarne...” – żeby zobaczyć jej przemianę.

Mimo wszystko jest to pozycja, którą można śmiało polecić, choćby dlatego, że pozwala zobaczyć, jak wygląda wojna z perspektywy reportera, ale też kobiety (autorka sama pisze, że faceci uwielbiają stroszyć piórka i machać sztandarami); warto więc poświęcić na lekturę kilka wieczorów.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 374
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: