Dodany: 14.01.2015 23:24|Autor: Meszuge

Zło nie popłaca? Bzdura!


Jedno nie ulega wątpliwości – Jon Riccobono (jego stryjami byli mafiosi w starym stylu, Sam i Joseph), który z czasem zmienił nazwisko na Roberts, ojcem chrzestnym – takim, jakiego opisywał Mario Puzo – nigdy nie był. W książce, postawie i życiu bohatera mowy nie ma o żadnych kodeksach moralnych, o jakichkolwiek zasadach, wartościach moralnych czy priorytetach w postaci rodziny albo honoru. Jon Roberts to psychopata i morderca, któremu udało się wywinąć tylko dlatego, że w stosownym momencie poszedł na współpracę z władzami, czyli został kapusiem.

Zaczęło się jeszcze w dzieciństwie…

„Jeśli moje życie można podsumować za pomocą jednej reguły, będzie to ta, którą wyjaśnił mi ojciec, gdy byłem dzieckiem: »Zło jest silniejsze od dobra. Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości, stań po stronie zła« - zaczyna naszą rozmowę. – Takie są zasady, którymi się kieruję. Dzięki temu w różnych sytuacjach uzyskałem przewagę. Zło zawsze mi pomagało”[1].

Kiedy Jon Roberts miał siedem lat, był świadkiem, jak jego ojciec zamordował człowieka. Po prostu zastrzelił kierowcę, który blokował przejazd.

„Tato dał mi jeszcze jedną lekcję, gdy mordował tego człowieka. Pokazał mi, że da się uniknąć odpowiedzialności. Zupełnie inaczej niż uczą w szkole. Mój ojciec zrobił to i nie poszedł do więzienia. Nie ukarał go Bóg, nie sprawił, że ojciec zachorował na raka albo stracił nogę. To, co zrobił mój ojciec, nie wywarło na świecie żadnego wrażenia. Uświadomiło mi, że jeśli jesteś ostrożny i nie dasz się przyłapać, możesz zrobić wszystko”[2].

Nazwałem Jona Robertsa psychopatycznym mordercą – jeśli komuś wydaje się, że to zbyt ostra ocena, to…

„Zaczęliśmy od wycinania małych plasterków skóry z głowy gościa. Tniesz jego klatkę piersiową, plecy, brzuch. Pozwalasz, żeby jelita wypłynęły i zwisały mu przed twarzą. Przesuwasz się w górę. Może to trwać godzinami. W końcu całe ciało zaczyna wysuwać się ze skóry. Nawet jeśli jego kostki są przywiązane do drzewa, wszystko się wyślizguje”[3].

„Nie przyznam się, że zatłukłem gościa w stroju safari na śmierć. Ale kiedy z nim skończyłem, połowa jego mózgu była w rynsztoku”[4].

A największym problemem, choć trudno w to uwierzyć, nie były tego typu działania, ale raczej fakt, że Jonowi sprawiały one przyjemność. To dla niego była świetna zabawa, po prostu! Skąd to wiem? Od niego samego…

„Dla mojego ojca zło było narzędziem. Na początku lat siedemdziesiątych zdałem sobie sprawę, że się różniliśmy. Dla mnie zło było czymś więcej niż środkiem. Lubiłem robić złe rzeczy”[5].

Książka jest opowieścią Jona (oraz innych osób) o jego życiu. Wiele miejsca zajmują w niej swego rodzaju porady – jak dokonać morderstwa, jak pozbywać się zwłok, jak bić kolbą rewolweru, jak korumpować sędziów, jak wpływać na prokuratorów, i wreszcie, w jaki sposób uniknąć trzystuletniej odsiadki, bo taki właśnie wyrok groził Jonowi Riccobono, znanemu jako Roberts. Zarabiał 400 dolarów miesięcznie, pielęgnując trawniki bogaczy i 400 tysięcy dolarów miesięcznie, handlując kokainą. W związku z tym nie ma i nigdy nie było żadnej szansy, by przekonać go, że zło nie popłaca…


---
[1] Jon Roberts, Evan Wright, „Prawdziwy gangster”, przeł. Alicja Gałandzij, wyd. Znak, 2012, strona 16.
[2] Tamże, strona 22.
[3] Tamże, strona 86.
[4] Tamże, strona 150.
[5] Tamże, strona 154.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 734
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: