Dodany: 10.01.2015 21:33|Autor: AnnRK

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Kruche więzi
Unger Lisa

2 osoby polecają ten tekst.

Dobry czy zły?


"Hollows było małym, względnie zamożnym miasteczkiem leżącym w odległości około stu mil od Nowego Jorku. Nie rzucało policji jakichś szczególnych wyzwań, ale i nie pozwalało jej spać spokojnie, choćby przez codziennie problemy z dilerami narkotykowymi i rodzinną przemocą. Kilka miesięcy wcześniej miał tu nawet miejsce napad z bronią na sklep z wyrobami spirytusowymi. A ostatnio pewien mężczyzna zabił swoją żonę, po czym popełnił samobójstwo – na skutek załamania po tym, jak się dowiedział, że żona go zdradza. Poza tym zwykłe włamania i drobne przestępstwa. Na pewno nie było to miasteczko, w którym wszyscy się znają i nigdy nic się nie dzieje. A jednak stanowiło w pewnym sensie bezpieczne i spokojne miejsce, ze spokojną społecznością, ludźmi, którzy tu dorastali, często wracali po skończeniu szkół i zakładali rodziny"[1].

Nie takie duże i nie całkiem malutkie. Biedne nie, ale i nie bogate. Niezbyt spokojne, ale i nie takie znowu niebezpieczne. Zwyczajne.

Kolejne pokolenia nie rzucają się w panicznej ucieczce do Nowego Jorku w poszukiwaniu wielkomiejskiego zgiełku i szyku. Wielu zostaje, mieszka obok tych, z którymi dorastało. Choć zawsze znajdzie się wyjątek. Ot, choćby zbuntowana nastolatka, która chciałaby zrobić karierę w mieście wieżowców i wielkich możliwości.

Charlene marzy o karierze muzycznej. Czy ma na nią szansę? Kwestia jest dyskusyjna, ale przecież nie można tak łatwo rzucić w kąt swych największych pragnień. Nastolatka występuje wraz z kumplami w zespole rockowym. To jej jednak nie wystarcza. The Big Apple kusi i wydaje się odpowiednim miejscem do tego, by rozpocząć karierę.

Gdy Charlene nagle znika, wielu sądzi, że po kłótni z matką postanowiła opuścić rodzinne miasteczko i ruszyć do Nowego Jorku. Wśród mieszkańców Hollows są jednak tacy, którzy podając w wątpliwość tę teorię, woleliby jak najszybciej zabrać się za rozwiązanie zagadki zniknięcia nieletniej. Starsze pokolenia doskonale pamiętają tragedię sprzed lat, kiedy to zaginęła dziewczyna, a poszukiwania wszczęto dość późno. Zbyt późno.

Śledztwo prowadzi detektyw Jones Cooper. Jego żona jest psychoterapeutką, a syn – byłym chłopakiem Charlene. Cała trójka mocno zaangażowała się w tę sprawę, choć każde z nich z innego powodu. Niektórym zaginięcie przypomina o przeszłości. To, co w miasteczku zdarzyło się przed laty, wciąż nie wyparowało z pamięci kilku jego mieszkańców.

Czy zaginięcie Charlene może mieć coś wspólnego z tamtym dramatem?

"Kruche więzi" Lisy Unger nie należą do książek, których akcja rusza z kopyta. Pierwszy tom cyklu "Hollows" rozkręca się bardzo powoli i dopiero w drugiej połowie dzieje się w fabule niemal tyle, ile w umysłach bohaterów. Amerykanka skupia się w dużej mierze na tym, co kłębi się w myślach wykreowanych przez nią postaci, a jest tego sporo. Zniknięcie Charlene wzbudza duże poruszenie. Co prawda nie brakuje takich, którzy pewni są, że dziewczyna zwiała z domu (zwłaszcza że coraz głośniej mówi się o konfliktach rodzinnych, w tym o trudnych relacjach zaginionej z ojczymem), ale sporo jest też tych, którzy obawiają się dużo większej tragedii.

Autorka skupiła się przede wszystkim na emocjach, starannie przybliżając sylwetki kolejnych bohaterów, każąc im analizować teraźniejszość i wspominać przeszłość. Widać to wyraźnie zwłaszcza w pierwszej części książki, kiedy przed oczami obecnych ojców i matek pojawiają się obrazy ze szkolnych lat, stopniowo tworząc obraz tragedii, która pewnej zimy wstrząsnęła lokalną społecznością. Dzięki temu szczegółowemu zapisowi przemyśleń, wspomnień, emocji krok po kroku odkrywamy, dlaczego zniknięcie Charlene tak wstrząsnęło niektórymi mieszkańcami miasteczka. W pewnym momencie łatwo dojść do wniosku, że "Kruche więzi" należą do tych powieści, w których wątek kryminalny jest przede wszystkim sposobem, by zwrócić uwagę czytelników na niepokojące zjawiska społeczne.

Lisa Unger pokazuje, jak trudne, często poplątane relacje rodzinne odbijają się na naszym życiu. W jak dużej mierze warunki, w jakich wychowują się dzieci czy wzorce (lub ich brak), jakie obserwują rzutują na charakter drogi obieranej przez nie w przyszłości. Jeden z bohaterów kilkakrotnie zadaje pytanie o to, skąd wiadomo, czy jest się dobrym, czy złym. Nastolatek ma trudności w odnalezieniu się w świecie, w którym obowiązują pewne normy, bo sam był niejednokrotnie świadkiem łamania przez bliską mu osobę ogólnie przyjętych zasad. Jego sytuacja doskonale obrazuje to, jak ogromny wpływ na dziecko mają obserwowane przez nie zachowania rodziców i jak niełatwo zrozumieć, że ten, kto zdawał się autorytetem, jest niegodny podziwu, a jego metody postępowania niekoniecznie nadają się do powielania, jeśli chce się być akceptowanym przez innych. Czasami granica między dobrem a złem wydaje się bardzo niewyraźna, a ocena własnego postępowania może przerastać możliwości, powodować mętlik w głowie, wywoływać frustrację.

Problemem, który fascynuje mnie od zawsze, jest to, jak drobne decyzje, gesty i słowa, wydawałoby się, niewiele znaczące mogą wywołać całą lawinę zdarzeń. Lawinę często niełatwą do powstrzymania. W "Kruchych więziach" niejednokrotnie myśli bohaterów zajmą szczegóły tych kilku chwil, które zadecydowały, czasami drastycznie, o czyichś dalszych losach. Wystarczyło nie zatrzymać samochodu, nie podnieść głosu, nie zgodzić się na czyjś pomysł. Odmówić albo posłuchać. Odejść albo zostać. Zaprzeczyć albo potwierdzić. I już wszystko mogłoby wyglądać odmiennie. W obliczu tragedii często zadajemy sobie pytanie, czy gdybyśmy postąpili inaczej, można było jej uniknąć? Problem w tym, że nie dostajemy ani drugiej szansy, ani odpowiedzi.

Thriller psychologiczny Lisy Unger jest niezbyt zaskakujący w warstwie kryminalnej, ale mam wrażenie, że celem autorki było raczej ukazanie emocji ludzi dotkniętych tragedią czy walczących z demonami przeszłości, niż stworzenie złożonej, nieprzewidywalnej intrygi. W nocie od autorki Amerykanka zdradza, że jej opowieść zainspirowało życie. Gdy miała piętnaście lat, zaginęła jej koleżanka. Nie znały się zbyt dobrze, ale ta tragedia, a właściwie towarzyszące jej poruszenie, utkwiła jej w pamięci na tyle mocno, że przez dwadzieścia lat szukała sposobu na opowiedzenie podobnej historii. Wydaje mi się, że obrała dobrą drogę – ciekawie pokazała różne reakcje na tragedię, postaci targane skrajnymi emocjami. Jednak wnikliwość w opisywaniu stanów emocjonalnych bohaterów zadziałała też w pewnym stopniu na niekorzyść opowiadanej historii, miejscami czyniąc ją nieco zbyt rozwlekłą. Im bliżej końca, tym dynamiczniejsza akcja i większe napięcie, a czytelnik coraz mocniej odczuwa, że to także thriller ze zbrodnią w tle, paskudnymi sekretami i przeszłością, o której nie da się zapomnieć.

"Ona ciągle tam była, w umysłach wszystkich. Jak mogła nie być? Wszyscy ją pamiętali. Ona nigdy stąd nie odeszła"[2].


---
[1] Lisa Unger, "Kruche więzi", przeł. Jan S. Zaus, wyd. W.A.B, 2014, s. 59.
[2] Tamże, s. 121.


[Recenzję wcześniej opublikowałam na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1283
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: reniferze 09.04.2016 18:06 napisał(a):
Odpowiedź na: "Hollows było małym, wzgl... | AnnRK
"...niezbyt zaskakujący w warstwie kryminalnej, ale mam wrażenie, że celem autorki było raczej ukazanie emocji..."

O, właśnie tak. Niewątpliwą zaletą tej książki jest bogactwo emocji i wątków, nie ma żadnych dłużyzn. Zakończenie trochę zbyt optymistyczne i łopatologicznie podlane psychologicznym sosem, ale książka do przeczytania w try miga i bez chwili znudzenia. Fajne czytadło.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: