Dodany: 06.08.2009 16:35|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Książka: Gubernator
Warren Robert Penn

3 osoby polecają ten tekst.

Szef i jego ludzie


„Gubernatora” przypominałam sobie mgliście jako dobrą powieść, ilustrującą popularne powiedzenie, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Ale po ponad 30 latach i paru tysiącach przeczytanych w tym czasie książek cała reszta zatarła mi się w pamięci; do Hemingwaya, Steinbecka, Fitzgeralda jeszcze później wracałam (choć tylko do pojedynczych tytułów), do Warrena jakoś nie. Ale czasem znajdzie się ktoś, kto zwróci uwagę człowieka na pozycję dawno zapomnianą, z którą warto odświeżyć znajomość – i nawet ktoś, kto ją pożyczy w dogodnym momencie – i jakże często ten moment staje się punktem wyjścia dla niepodejrzewanych wrażeń czytelniczych...

Wbrew tytułowi (a właściwie jego polskiej wersji, bo w oryginale powieść nosi tytuł „All the King’s Men” – „Wszyscy ludzie Króla”), bohaterem „Gubernatora” jest nie tylko on sam, Will Stark, człowiek z nizin wyniesiony na szczyty władzy dzięki kombinacji własnej ambicji i własnego uporu ze skutkami cudzych animozji i z odrobiną szczęścia, która sprawiła, że adwersarzom w odpowiedniej chwili powinęła się noga – ale także i jego wieloletni zausznik, Jack Burden, niegdyś dziennikarz, później ni to rzecznik prasowy, ni to osobisty asystent do specjalnych poruczeń, ale w każdym razie ktoś, kto jest Szefowi niezbędny, by wszystko kręciło się zgodnie z jego zamierzeniami. Postać każdego z nich jest perfekcyjnym studium zjawiska, które tak dobrze wszyscy znamy z historii czy z codzienności: oto ktoś, znalazłszy się na pozycji, z której może wywierać wpływ na ludzi i wydarzenia, nagle zmienia sposób myślenia i działania, popełnia czyny i wypowiada słowa, o jakie by go nikt wcześniej nie podejrzewał. Idealista staje się bezdusznym pragmatykiem, altruista cynicznym handlarzem, człowiek do głębi uczciwy nagle znajduje cel, który jego zdaniem sankcjonuje zastosowanie nieuczciwych środków. A że przy tym ktoś zostaje skrzywdzony – niekoniecznie ten, komu się należy ewentualna kara – to cóż, wiadomo, że gdzie drzewa rąbią, tam wióry lecą... Zresztą kiedy się już jest takim Szefem, nieważne, w jakiej skali – przedsiębiorstwa, jednostki administracyjnej, partii, kraju – nie zważa się na takie drobiazgi, jak czyjeś uczucia; jest przecież wielki cel i wielka sprawa, którą trzeba doprowadzić do końca choćby po trupach, nie dla samego celu i samej sprawy, ale dla unieśmiertelnienia własnej w tym roli...

W przypadku Willa doskonale widać, jak to działa. Znacznie mniej oczywisty – i przez to ciekawszy – jest casus Jacka, którego nie wiąże z chlebodawcą przyjaźń na dobre i na złe, nie ma też powodów do aż tak daleko posuniętej wdzięczności wobec niego (bo przecież posadę oferowaną przez Willa przyjął nie dlatego, że mu, bezrobotnemu, głód zaglądał w oczy, lecz głównie z przekory, by nic nie zawdzięczać swojej matce i ojczymowi), nie jest nawet dogłębnie przekonany o słuszności jego poczynań. Znając wcześniejsze koleje jego losu i osobowość, z której wystarczająco wiele ujawnia w swoich wynurzeniach, tym bardziej trudno go podejrzewać o to, że pragnie trochę pobłyszczeć odbitym światłem, tkwiąc przy wielkim polityku promieniejącym chwałą udanych przedsięwzięć. A jednak trwa przy Szefie, wykonując każde jego polecenie, nawet najbardziej absurdalne i napełniające go abominacją; trwa i pozostaje mu wierny także wtedy, kiedy już wie, że ich wspólne działania skrzywdzą wielu ludzi, również kilkoro tych, którzy – inaczej niż Will – są dla niego autorytetem czy podporą emocjonalną. Co musi się stać z człowiekiem, żeby się godził na coś podobnego? Fakt, że Jack nigdy nie był posągową postacią, nie miał wielkich ambicji ani konkretnego pomysłu na życie – ale przecież nawet jako leser i lawirant mógł spokojnie dożyć kresu swoich dni nie będąc dla nikogo (może z wyjątkiem kobiety, obawiającej się zaryzykować wyruszenie z nim w niepewną przyszłość) powodem zgryzoty i udręki!

Oprócz tych dwóch postaci są jeszcze i inne, zarysowane ledwie marginalnie, ale przez to wcale nie mniej ciekawe: Lucy, początkowo wspierająca męża w jego wszystkich poczynaniach, potem stopniowo się odeń oddalająca, wreszcie doświadczona gorzką satysfakcją, że jej obawy co do skutków błędów Willa spełniły się z nawiązką; Sadie, nękana obsesyjną zazdrością o każdą kobietę, legalnie czy nielegalnie, doraźnie czy trwale związaną z uwielbianym Szefem; Adam - człowiek niemal kryształowy, żyjący bardziej marzeniami o spełnianiu swego powołania niż realnym życiem - którego niewzruszony kręgosłup moralny pęka z trzaskiem, gdy przyjaciel ukazuje mu skazę na idyllicznym obrazie szczęśliwego dzieciństwa, a ukochana siostra daje się wmanewrować w coś, co być może jest bardziej transakcją handlową niż romansem...

Tylko ta warstwa psychologiczno-obyczajowa wystarcza, by „Gubernator” był czymś więcej niż tylko przypadkową lekturą, którą się przeczyta i zapomni. Ale prócz niej jest także i język – rewelacyjny i rewelacyjnie oddany przez tłumacza, Bronisława Zielińskiego – język, który przenika człowieka na wskroś, każe jego umysłowi natychmiast tworzyć żywe obrazy i martwe natury, układające się w barwny i udźwiękowiony film; który pozwala nie tylko rozumieć i odczuwać, ale i delektować się połączeniami słów, smakować epitety i porównania, bawić się stylizacjami. Są fragmenty, które można sobie pozakładać fiszkami albo wpisać do kajecika, by wracać do nich, czytać i czytać bez końca; niektóre swoją urodą przypominają wyjątki z nieśmiertelnej sagi Prousta, a to dla mnie – od niedawna, ale już na zawsze – atut nie do odparcia.

Za samą konstrukcję powieści, za ukazanie destrukcyjnej siły władzy i przerażających momentami mechanizmów funkcjonowania polityki, za wyrazistość sylwetek bohaterów już się Warrenowi należy uhonorowanie oceną ponadprzeciętną. A to, plus wspomniane walory językowe, w rezultacie może dać tylko szóstkę.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1428
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: