Dodany: 07.12.2014 22:56|Autor: knigi_carewny

Książka: Kinto
Dostian Riczi

3 osoby polecają ten tekst.

Dorobić klucz do ludzkich serc


Historia opisana w "Kinto" dzieje się w Tbilisi (ówczesnym Tyflisie), w malowniczym miejscu, u podnóża Góry św. Dawida. Nastoletnia Łamara Gopadze, schodząc ze skalistych gór, znajduje maleńkiego samotnego kotka. Zabiera go ze sobą, ale jest pełna obaw, czy będzie mogła go zatrzymać.

"W tamtych czasach mieszkańcy miast gruzińskich nie trzymali w domu zwierząt (dodajmy - takich zwierząt, z których nie ma pożytku). Pies mógłby jeszcze ujść od biedy, ale kot - w żadnym wypadku!"[1].

Rodzina Gopadze postanawia jednak zerwać z tradycją, aby ich córka częściej była w domu, a nie jak chłopak biegała po górach i wracała cała w sińcach. W ten sposób w jednym z domów w Tbilisi pojawia się kot. Chucherko jest tak maleńkie, że nie potrafi i nie chce pić z fiolki z gumowym zakraplaczem. Wówczas babcia wyjmuje z przepastnej familijnej skrzyni maleńką srebrną łyżeczkę z ubiegłego stulecia i dzięki niej ratuje życie malcowi.

Młody kotek, jak się okazuje, ma charakter: pojawia się i znika. Rośnie na sybarytę i psotnika.

"W domu zapanował spokój, co pierwszy odnotował Kinto, który jakby nagle odzyskał wolność. Przedtem też tak bywało, kiedy domownicy, zwłaszcza mama, wychodzili z domu. Ledwo zamykały się za mamą drzwi, kot zaczynał grasować po całym mieszkaniu, a jeśli widział siedzącą przy oknie Łamarę, pędził do niej robiąc całą serię, całą kaskadę susów: otomana, pianino, potem komoda i wreszcie parapet okna. Pojawiał się przed nią, patrzył zwycięsko w oczy - i już go nie było, leciał z powrotem do kuchni. W kuchni ponownie wykonywał wiraż i znowu pędził do Łamary, tak że słychać było tylko tupot łap i zgrzyt pazurów na ostrych zakrętach"[2].

Wszyscy szukają go w kątach i zakamarkach, a on to znika pod poduszką, to chowa się w worku z węglem i wychodzi umorusany jak sam diabeł. Co rusz cała rodzina Gopadze zamienia się w poszukiwaczy, czemu towarzyszą wołania i okrzyki.

"Nie czekając, aż osiądzie gęsty obłok kurzu nad workiem, Datiko zdecydowanym ruchem wsadził rękę w czarny miał. Zaczerpnął garść i poczuł, że robi mu się niedobrze: kawałki węgla poruszały się - wznosiły i opadały. I oto Datiko, zatwardziały ateista zobaczył diabła! Czarny kudłaty potworek siedział na jego dłoni, wybałuszał dzikie białawe oczy i rozdziawiał szkarłatną paszczę! A przecież właśnie tak malarze WSZYSTKICH CZASÓW I WSZYSTKICH NARODÓW (ulubione niegdyś w Gruzji określenie) przedstawiają szatana...Umorusany, spocony Datiko uniósł czarnego jak noc kota i trzymając go mocno w grubych łapskach dosłownie rozpływał się z zachwytu - być może i z tej jeszcze przyczyny, że za czasów jego dzieciństwa najmniejszym z pętających się wokół domu zwierząt był baranek"[3].

Sąsiedzi zachodzą w głowę, co oznaczają te okrzyki i czy coś złego się nie dzieje.

"Proszę sobie zapamiętać: Gruzin najpierw biegnie na krzyk, potem zaczyna myśleć, dokąd biegnie i po co, i dopiero na miejscu decyduje, czy ma rzucić się w płomienie, wmieszać do bójki czy też czekać cierpliwie, aż ktoś zawoła o pomoc. Nikomu nie przychodzi to do głowy, by samowolnie przestąpić próg czyjegoś domu lub, uchowaj Boże, zadawać jakiekolwiek pytania. Takie jest niepisane prawo dobrosąsiedzkich stosunków. W jednym tylko przypadku Gruzin działa bez namysłu - kiedy niebezpieczeństwo zagraża czyjemuś ŻYCIU"[4].

Łobuziak Kinto stopniowo zjednuje sobie serca bliskich.

"Tymczasem Kinto nie tylko dorastał - stawał się prawowitym członkiem rodziny. Dobrał kluczyki do serc wszystkich domowników i całkowicie ich podbił. A nie była to sprawa prosta! Jakiż nieodparty trzeba posiadać urok, by przebić głuchy mur fałszywej wyższości, jakim odgradza się człowiek od świata zwierząt!"[5].

Z książki dowiadujemy się co oznacza zagadkowe słowo "kinto" oraz czemu całe grono sąsiadów aż drży ze strachu o rodzinę Gopadze, gdy słyszy wołania "kinto!". Przekonujemy się, co w życiu jest naprawdę ważne i nie możemy oderwać się od zakończenia tej pięknej książki, Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

Autorka, Riczi Dostian, urodziła się w Warszawie. W wieku 10 lat wyjechała z rodzicami do Tbilisi, następnie mieszkała w Leningradzie i Moskwie. Pisała ciepło i humorem, wracając do czasów pobytu w Tbilisi.

Książkę polecił mi "biblionetkowy" znajomy, którego marzeniem jest dać "drugie życie" wyjątkowym, dawno zapomnianym książkom. Dziś polecamy ją wszystkim oboje.

Warta jest przeczytania zarówno przez dużych, jak i małych, dzieci i dorosłych, dziadków i wnuków. O naszych wspaniałych babciach nie zapominając: "- I co z tego? - zapyta ktoś.
- A nic - odpowiemy. - Umiejcie tylko doceniać swoje babcie: mają głębokie wyczucie i niezawodny zmysł obserwacji, co sprawia, że szanują każdy przejaw szlachetności"[7].


---
[1] Riczi Dostian, "Kinto", przeł. Ałła Sarachanowa, wyd. Nasza Księgarnia, 1983, s. 25.
[2] Tamże, s. 83.
[3] Tamże, s. 37.
[4] Tamże, s. 33-34.
[5] Tamże, s. 100.
[6] Tamże, s. 77.
[7] Tamże, s. 110.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1070
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: