Dodany: 04.07.2009 15:02|Autor: Izania

z okładki


Wysiedliśmy z Zygzakiem. Pietrek został w wozie. Poszliśmy do domu. Dobrnęliśmy przez błotko na ścieżce do bramy. Odczytałem numer domu: szesnasty.
- Wkradniemy się tam - szepnął Zygzek - chcesz?
- O rety! - przestraszyłem się. - A jak nas dopadną? I nie wiesz, w którym mieszkaniu.
- W tamtym - Zygzek pokazał na oświetlone dwa okna. - Wszędzie ciemno, a tam nie. Chcesz?
- A ty?
- Trochę mam pietra - przyznał - ale musimy. Pojmujesz?
Nacisnąłem klamkę. Szybko cofnąłem rękę, bo przecież nacisnąłem ją w nadziei, że się oprze, że zamknięta brama zakończy naszą wieczorną wyprawę.
- Właź - ponaglił Zygzek. Wśliznąłem się do sieni, zapachniała tarcicą, przydusiła lakierem czy czymś podobnym, zaleciała zbutwieniem. Była ciemna jak loch, więc Zygzek, który wszedł za mną, nie zamkknął za sobą bramy. Postapiłem krok naprzd i - zmartwiałem.

[Wydawnictwo Literackie, 1971]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 664
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: