Dodany: 15.10.2014 08:24|Autor:

Książka: Komedia świąteczna
Alexander Victoria
Notę wprowadził(a): Szeba

nota wydawcy


1. miejsce na liście autorów najlepiej sprzedających się książek według "New York Timesa".

Lady Camilla wie, jaki prezent chciałaby dostać na święta – oświadczyny przystojnego księcia. Wymarzony kandydat na męża chciałby zaś spędzić Boże Narodzenie w gronie tradycyjnej angielskiej rodziny. Camilla nie zamierza przedstawiać księciu swoich wyjątkowo dziwacznych krewnych i przyjaciół domu. Decyduje się wynająć aktorów, którzy perfekcyjnie odegrają role członków idealnej rodziny. Kiedy niespodziewanie pojawia się dawno niewidziany stary narzeczony, sytuacja wymyka się spod kontroli...

[Olé - Grupa Wydawnicza Foksal, 2014]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1414
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Szeba 05.01.2015 01:00 napisał(a):
Odpowiedź na: 1. miejsce na liście auto... | Szeba
Miało być romantycznie, lekko, zabawnie i świątecznie. I może było, ale wszystko na pół gwizdka.

Wiktoriańska Anglia, lady chce usidlić księcia, którego marzeniem jest spędzić tradycyjne Boże Narodzenie z tradycyjną angielską rodziną. Rodzina lady taka nie jest, więc lady, która jest nawiasem mówiąc jedną z bliźniaczek, postanawia wynająć trupę aktorów, którzy pożądaną rodzinę zagrają.
Oczywiście w trakcie odgrywania sztuki a raczej szopki wszystkie plany się walą po wielokroć, mnożą się niespodzianki i nie tak znów spodziewani goście - dlatego liczyłam na naprawdę zabawną komedię omyłek, niestety trochę to wszystko wyszło przegadane i nudnawe. Pomysł był fajny, ale nie został w pełni wykorzystany jego potencjał.
Już w połowie książki mamy do czynienia z takim tłumem ludzi, że nie ma tam ani trochę miejsca na choćby odrobinę romantyzmu i intymności, a erotyczna jest raptem jedna scena, w dodatku opisana językiem zupełnie do reszty książki nieadekwatnym. Książka ma ponad 400 stron i wiele rozmów krąży wciąż wokół tych samych kwestii, powtarzane są w kółko te same argumenty, wspomnienia, a było dość miejsca, żeby czymś błysnąć. Tradycyjnych świąt też nie uświadczymy.

Napisane jest to sprawnie, a romanse też trzeba umieć pisać, nie wiem jednak jak przetłumaczone, choć mierziło mnie to, że praktycznie na co drugiej stronie, albo i częściej bohaterowie na siebie prychają (kiedyś już spotkałam się z czymś takim i też w romansie, tylko że tam zdaje się przewracali ciągle oczami, czy też kręcili z niedowierzaniem/politowaniem głową, ciągle, ciągle!), albo mówią "czyżby?". Brr.
I ta dziwna maniera, nazwę przez grzeczność, i nie żebym się czepiała, pisania w nadmiarze "się": s.115 "nie ufałbym każdemu, kto patrzyłby się na nią w ten sposób", s.199 "spojrzał się na nią pytająco", za to w innym miejscu - cóż za niekonsekwencja - s. 333 "spojrzał na nią osłupiały", s.335 "patrzył zdumiony" - dlaczego nie "patrzył się zdumiony" ja się pytam? ;)
Poza tym obrzuca się na pewno nie "wściekłym wzrokiem", natomiast o "nie zdejmował z niej wzroku" może lepiej w ogóle nie powinnam pisać?

Miała być rozrywka, a było tropienie bzdurek.
Czy wszystkie romanse tak mają?
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: