Dziś krócej bo... Bo mi się nie chce ;) Upał jest niemiłosierny i mam wrażenie, że mój mózg dawno już wyparował... Nie jestem chyba w stanie sklecić żadnej inteligentnej wypowiedzi.
Siedzę w Bydgoszczy i usiłuję nie umrzeć z gorąca. Chciałam sprzątać, ale na myśl o prasowaniu przy tej temperaturze zrobiło mi się dość nieprzyjemnie. Zabieram się więc ostro za czytanie. Przywiozłam z Poznania cały wór książek, które nagromadziły mi się przez ubiegły rok (tata nie chciał uwierzyć... ^^), ale na pierwszy plan poszły dwie, które kupiłam dopiero co, już na miejscu. Dwie pierwsze części "Opowieści rodu Otori":
Po słowiczej podłodze (
Hearn Lian (właśc. Rubinstein Gillian))
i
Na posłaniu z trawy (
Hearn Lian (właśc. Rubinstein Gillian))
.
I tyle mi wyszło z szumnych zapowiedzi, że nie ruszę przez wakacje niczego, co mogłoby mieć jakikolwiek związek z Japonią...
Z drugiej strony... To absolutnie nie książki historyczne, więc co za różnica, w którym kraju rozgrywa się akcja? Autorka twierdzi nawet, że to nie Japonia, tylko kraj fikcyjny, jedynie nią zainspirowany... Średnio to się ma do tego, co przedstawiają sobą te książki, bo absolutnie WSZYSTKO jest w nich japoniopodobne. No ale. Niech jej będzie.
Czytało się łatwo i bardzo, bardzo szybko. Niewiele opisów, dużo akcji, ciekawa fabuła. Generalnie rzecz biorąc to tyle - dobre, nie rewelacyjne i na więcej niż 5 sobie nie zasłużyły. Ale to i tak nieźle, prawda? Za trzymanie w napięciu. Za to, że nie mogłam się od nich oderwać. Za dobry język i ciekawe pomysły. Za zajmowanie moich myśli jeszcze jakiś czas po zakończeniu...
I za duży plus pierwszej części: realistyczną postać Kaede. Zazwyczaj w tego typu powieściach główna bohaterka jest od początku samodzielna, niezależna i w ogóle nie wiadomo, jakim cudem wyrosła na taką dziewczynę w takich a nie innych czasach. Lian Hearn, na całe szczęście, nie uległa pokusie wyemancypowania Kaede. Oczywiście, wszystko, co przeżywa, powoli zmienia ją właśnie w taką dziewczynę/kobietę, ale z początku jest typową dla swoich czasów dziewczynką. Może to i nudniejsze, ale z pewnością dużo bardziej wiarygodne. Osobiście mam serdecznie dość tych wszystkich "dzielnych dziewczyn" - nie żebym miała coś przeciwko nim samym, tylko to się robi już tak schematyczne i oczywiste... Zawsze i wszędzie. Wszystkie dookoła tradycyjne, ciche i zahukane, tylko ona jedna samodzielnie myśląca i odważna.
A Kaede nie. Kaede nie przeciwstawia się mężczyznom, bo wie, że nikt się z jej zdaniem nie będzie liczył. Co jej ostatecznie z tego posłuszeństwa wychodzi, to już osobna sprawa... ^^
"Po słowiczej podłodze" było chyba odrobinę lepsze niż "Na posłaniu z trawy". Ale to właśnie z posłania pochodzi moja chyba ulubiona scena, w której Kaede z siostrami przyjmują poselstwo od pana Araiego. Biedny posłaniec, pewnie uznał, że ma przed sobą trzy wiedźmy. Piękne, groźne i tajemnicze. Śmiać mi się chce na myśl, że najstarsza z tej przerażającej trójki miała 16 lat, a najmłodsza - całe 9... ^^
Co będzie następne? Najchętniej przeczytałabym 3cią część, ale nie chce mi się jechać znów do centrum na zakupy (zwłaszcza przy TEJ pogodzie!). Osiedlowej księgarni nie lubię. Zapewne wezmę się za "Kto za mną pobiegnie" albo "Złodziejkę książek", które kupiłam razem z 1szym tomem Otorich. Już wystarczająco długo widzę te tytuły w swoich polecankach!
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.