Dodany: 29.06.2009 22:24|Autor: NinaX

"Mezalians" - czyli czego nie czytać


W przerwie od literatury poważnej sięgnęłam po coś dla relaksu. Wiedziałam, że wybierając "harlequina" decyduję się po prostu na "odmóżdżanie". Ale nie sądziłam, że aż na taką skalę...

Przez te ponad sto stron prychałam, śmiałam się, przewracałam oczami i wybuchałam gniewem. Bogata panienka i dzikus z lasu - miłość od pierwszego wejrzenia. Zero historii, zero charakteru. Od pierwszej do ostatniej strony seks i erotyka - jeśli się akurat nie kochają, to patrzą na siebie pożądliwie, ewentualnie gorąco im na samą myśl o tej drugiej połowie.

Poznajemy jakże urokliwy świat biznesu i przemysłu drzewnego. Akcja jest tak wartka, że pozwala na krótkie drzemki, a historia tak skomplikowana, że można czytać plotkując o ubiorze na dyskotekę. Jednym słowem - rewelacja!

Oczywiście, nie mogło zbraknąć dramatu! Główna bohaterka przysięga swojemu wybrankowi miłość po grób, gdy ten jest po wypadku. Przecież uświadomiła sobie, że nie może bez niego żyć! Pewnie bym się popłakała, ale akurat przyjaciółka mówiła o świetnej bluzce...

Jestem zdegustowana i zniesmaczona. Ale czego można spodziewać się po książce, która rozpoczyna się od opisu komara, który śmiał pogryźć naszego macho.

Czytałam lepsze "harlequiny".

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1104
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: