Dodany: 15.06.2009 20:40|Autor: Valaya
O "Filarach ziemi"
Zachęcona bardzo wysokimi ocenami w Biblionetce i powodowana chęcią przeczytania czegoś dla odprężenia sięgnęłam po
Filary ziemi (
Follett Ken)
. Powieść historyczna (lubię), osadzona w XII wieku (bardzo lubię), gruba (fantastycznie!) – to brzmiało zachęcająco i obiecująco. Pewna swoich przeczuć zasiadłam do czytania. Wprowadzenie do całej historii - tonie statek z następcą tronu, „zaczyna się dobrze” pomyślałam – kawusia, ciasteczko i czytam dalej. Wiedźma, klątwa, egzekucja – może być całkiem fajnie. Potem akcja przenosi się w czasie o kilka lat, no i zaczęły się pomrukiwania, przerywniki typu „taa, jasne”, głośne wzdychanie, wywracanie oczu ze zniecierpliwienia i chęć rzucenia książką o ścianę.
UWAGA DUŻO SPOILERÓW!
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Nie wiem, jak sensacja wypada u Folletta, pisanie powieści historycznych jednak mu nie wychodzi, moim skromnym zdaniem. Wysokiej oceny u mnie nie dostaje ta powieść, a i z odprężeniem przy niej krucho.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.