Dodany: 23.08.2014 00:03|Autor: maggie.p

A ty jak latasz? Nisko czy wysoko?


Parę tygodni temu przeczytałam "Coraz mniej olśnień" Ałbeny Grabowskiej i powieść ta mnie zachwyciła. Do dziś jestem pod jej silnym wrażeniem, a autorka od razu trafiła na listę moich ulubionych polskich pisarzy. Dlatego też gdy otrzymałam "Lot nisko nad ziemią", wiedziałam, że się nie zawiodę, że książka spełni wszelkie moje oczekiwania. I rzeczywiście – trudno się od niej oderwać, a w czasie czytania targały mną emocje często powodujące przyspieszone bicie serca.

Cóż takiego zaserwowała nam pisząca pani doktor neurolog?

Tym razem historię Weroniki, dziewczyny wychowanej jeszcze w czasach PRL-u w dość toksycznej rodzinie. Jej ojciec uważał, że nie należy wychodzić przed szereg, nie należy się w żaden sposób wyróżniać. Trzeba być po prostu przeciętniakiem, szarakiem. Matka, krawcowa, nieumiejąca szyć i dlatego pracująca w szkolnej stołówce, była prostą, niezbyt mądrą kobietą, ślepo ufającą mężowi i nieprzejawiającą głębszych uczuć w stosunku do córki. Czy wychowując się w takim środowisku, można wznieść się ponad przeciętność? Okazuje się, że tak – trzeba tego tylko mocno chcieć. Choć Weronikę uczono od małego dziecka, że ma się niczym nie wyróżniać, przez życie przechodzić niezauważona przez innych, to jednak w momencie, gdy ważyła się jej przyszłość potrafiła przeciwstawić się rodzicom, a właściwie odpowiednio ich zmanipulować i postawić na swoim. Chodziło o wybór szkoły ponadpodstawowej i późniejszego życia zawodowego. Mimo że jej ojciec uważał, iż najlepsze dla niej byłoby liceum kolejowe, dziewczyna skończyła liceum ogólnokształcące i spełniła swoje marzenie. Została wychowawczynią w przedszkolu. I to nie przeciętną, ale ubóstwianą przez dzieci, chwaloną przez rodziców, docenianą przez dyrekcję! Właśnie w przedszkolu poznała Sławka, swojego przyszłego męża. Ta znajomość zmieniła wszystko – dała jej radość z życia, szczęście, bezgraniczną miłość. Wydawać by się mogło, że Weronika i Sławek stworzyli idealne małżeństwo, ale… Niestety zawsze jest jakieś ale. W tym wypadku problemy zaczęły się pojawiać, gdy okazało się, że Weronika nie może mieć dzieci.

"Jeszcze kilka miesięcy takiego życia zniszczyłoby nas z kretesem. Życia w rytm dni, z notatnikiem, kiedy należy się powstrzymać od seksu, kiedy kochać, kiedy brać pigułki i maskować opuchliznę rajstopami przeciwżylakowymi"[1].

A potem stało się najgorsze… Sławek opuścił Weronikę na zawsze. Zmarł po wypadku, potrącony na pasach przez pijanego kierowcę. Jak z tym wszystkim poradzi sobie Weronika? Czy będzie potrafiła otrząsnąć się po śmierci męża i wrócić do żywych, do normalnego życia? Czy żałoba po ukochanym przesłoni jej wszystko? Musicie koniecznie przeczytać powieść, żeby poznać odpowiedzi na te pytania.

U Ałbeny Grabowskiej nie macie co liczyć na lekturę lekką, łatwą i przyjemną, ale na pewno możecie się spodziewać mądrej, ciekawej, chwilami mrocznej, przejmującej opowieści. Opowieści, która zaskakuje fabułą, kreacją bohaterów, a przede wszystkim zakończeniem. Opowieści nietuzinkowej i, nie bójmy się tego powiedzieć, dla czytelników o nieco wyższych wymaganiach wobec literatury.

Pierwsza część wydaje się w miarę lekka i łatwa – fabuła dość typowa, często spotykana we współczesnych powieściach obyczajowych, nieco schematyczna – ale już część opisująca życie po śmierci Sławka jest zupełnie inna. "Lot..." przeradza się w znakomitą, mroczną, targającą uczuciami i emocjami powieść psychologiczną. Autorka wprowadza nas w meandry duszy i umysłu ludzkiego. Przyznam się, że chwilami przypominała mi się atmosfera panująca w dziełach Dostojewskiego – tajemnicza, zadziwiająca, nieraz wręcz przerażająca.

Powoli zaczynam się przyzwyczajać do konstrukcji powieści, jaką stosuje Ałbena Grabowska: w miarę spokojny, obyczajowy, prawie banalny początek, potem z każdą przeczytaną kartką napięcie rośnie, umiejętnie przez autorkę stopniowane, aby na końcu osiągnąć apogeum, a nas zostawić w totalnym osłupieniu. Nauczona "Olśnieniami", w których pisarka wywiodła mnie w pole jak pięcioletnie dziecko, starałam się czytać "Lot…" bardzo uważnie, analizując dokładnie wszystkie sytuacje, zdarzenia, zachowania. I co mi z tego przyszło? Nic, zupełnie nic! Na końcu przekonałam się, że i tak dawałam się przez cały czas wodzić za nos, a finał opowieści mocno mnie zaskoczył i zszokował. Przyznaję, że nie spotkałam dotąd współczesnej polskiej pisarki, która potrafi tak skonstruować powieść i pozostawić mnie w takim osłupieniu. Swoją drogą, muszę dość ciekawie wtedy wyglądać – z rozdziawionym pyszczydłem i wybałuszonymi ze zdumienia oczami.

Warto również zwrócić uwagę na logikę kształtowania fabuły. Tutaj nic nie dzieje się przypadkowo. Każda akcja jest przemyślana w najdrobniejszych szczegółach, każda wprowadzana postać ma swoje miejsce w całości i jest tam konieczna. Czytając zastanawiałam się, po co Ałbena Grabowska nagle wprowadza plejadę postaci epizodycznych i wydawało mi się, że robi to niepotrzebnie, że gmatwa w ten sposób fabułę, że przesadza, ale nie… to było zamierzone i w pełni uzasadnione, tyle że my ten zamysł autorki poznajemy dopiero w finale i wtedy możemy jej kunszt docenić.

Pozostaje jeszcze wspomnieć o realizmie powieści. "Lot nisko nad ziemią" jest prawdziwy aż do bólu, mimo że to czysta fikcja literacka. Wszystko mogło zdarzyć się w rzeczywistości: i miłość Weroniki i Sławka, i bezdzietność, i wypadek, i śmierć, i żałoba, i depresja po odejściu ukochanej osoby, i w końcu reakcje umysłu Weroniki.

Prawdziwi są również bohaterowie. To nie żadne wymyślone, wyidealizowane postaci, ale ludzie z krwi i kości, tacy jak my czy nasi przyjaciele lub znajomi. To ludzie, którzy czują, kochają, nienawidzą, przeżywają ból, strach przed samotnością i nieznanym. Ludzie, których lubimy lub podziwiamy, ale także tacy, których trudno nam zrozumieć i zaakceptować ich zachowanie. Jak to w życiu…

Lektura "Lotu nisko nad ziemią" – jak już pisałam – nie jest łatwa. Trudno byłoby się wczuć w tę powieść, wejść do środka, nie czytając jej powoli i uważnie. Tu liczy się każde słowo, każde zdanie, każdy akapit. Nie można przez nią "przelecieć" myśląc o niebieskich migdałach, bo wtedy niestety nie zrozumiemy jej głębi. Jeśli natomiast skupimy się nad nią, to zapewnimy sobie takie emocje i refleksje, jak przy rzadko której współczesnej książce.

POLECAM. Doskonała powieść obyczajowo-psychologiczna, mocna, zaskakująca i niepowtarzalna. Jej nie można nie poznać…


---
* Ałbena Grabowska, "Lot nisko nad ziemią", wyd. Zwierciadło. 2014, str. 65-66.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 937
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: