Dodany: 17.08.2014 14:21|Autor: Marioosh
Przeciętna opera mydlana
Bohdan Drucki, awanturnik i kobieciarz, który przed laty został skazany przez polski sąd za gwałt na nieletniej, uciekł do USA i przyjął amerykańskie obywatelstwo, wraca do Polski. Jako Jan Winkler przejmuje podupadający lokal "Argentyna" i zmienia go w jeden z popularniejszych w Warszawie. Pewnego dnia do lokalu przybywa nowa gwiazda sądownictwa, pani podprokurator Alicja Horn i wpada w oko Winklerowi. Między parą nawiązuje się romans, ale Alicja odrzuca adoratora; gdy jednak Winkler zostaje oskarżony o posiadanie morfiny, to właśnie ona sama usuwa dowody jego winy. Para jest znów razem, ale niespodziewanie Alicja dowiaduje się, że ma rywalkę i, co gorsza, jest nią jej podopieczna, Julka. Tymczasem Winkler oprócz kierowania "Argentyną" ma inne zajęcie: znajduje w mieście młode, ciężarne dziewczyny i przekazuje je doktorowi Karolowi Brunickiemu, który wraz z japońskim biologiem, doktorem Kunokim prowadzi na nich nielegalne badania nad rozwojem prenatalnym człowieka. Alicja planuje zemstę za zdradę i porzucenie - okazja do niej nadarza się, gdy Winkler zostaje oskarżony o zabicie jednej z dziewcząt.
Tadeusz Dołęga-Mostowicz był przez współczesnych mu krytyków nazywany pisarzem "pierwszorzędnie drugorzędnym" i ta książka udowadnia, że było to słuszne określenie. Autor był dziennikarzem szybko odpowiadającym w swych książkach na pojawiające się trendy – tu mamy do czynienia z postępującą w latach 30. feminizacją typowo męskich zawodów; mamy kilka świetnych scen pokazujących sędziów niemalże zszokowanych tym, że będą pracowali z kobietą. I szkoda, że Dołęga-Mostowicz nie poszedł w tym kierunku, tylko stworzył trochę ckliwy i jakoś mało przekonujący melodramat. Najbardziej zaś zaskoczyła mnie tytułowa bohaterka: na początku wydawało mi się, że ostrość wydawanych przez nią sądów jest formą zemsty za jej zgwałcenie; gdy jednak pani prokurator dowiaduje się, przez kogo została zgwałcona jako czternastolatka, dorabia sobie do tego faktu jakąś niemalże "harlequinową" ideologię. Nie jestem znawcą kobiecej psychologii, ale trochę dziwaczne wydało mi się to, że twarda i zdecydowana kobieta potrafi zachowywać się tak nieracjonalnie. A może autorowi właśnie chodziło o pokazanie, jakie szkody może wyrządzić ludzka zaborczość?
Trudno mi jednoznacznie ocenić tę książkę; w chronologii twórczości Dołęgi–Mostowicza znajduje się ona bezpośrednio po genialnej "Karierze Nikodema Dyzmy" i spodziewałem się książki równie świetnej, a tymczasem jestem lekko rozczarowany. Szkoda, że książka przypomina mydlaną operę, bo można było zrobić z niej coś lepszego, a nie czytadło na plażę – chociaż czy ja wiem, czy mi osobiście chciałoby się targać na plażę książkę, która ma 534 strony...
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.