Dodany: 09.08.2014 20:11|Autor:

Książka: Akta Danzigera
Landay William
Notę wprowadził(a): WszyscyByliOdwró​;ceni

1 osoba poleca ten tekst.

(Nie)Święci z Bostonu


William Landay jest z zawodu prokuratorem i widać to na stronicach jego debiutanckiej książki "Requiem dla Bostonu" (inny tytuł - "Akta Danzigera"). Niewątpliwie doświadczenie autora i znajomość opisywanej materii stanowi wielki atut, bo w efekcie mamy do bólu amerykańską powieść o brudach tamtejszego wymiaru sprawiedliwości.

Główny bohater, Ben Truman, który pełni rolę narratora, to postać ciekawa. Jest on idealnie proporcjonalną mieszanką swojego ojca, twardego gliniarza z amerykańskiej prowincji, i swojej matki - pochodzącej z Bostonu córki bogatego przedsiębiorcy, która została przyuczona do światowego życia. W efekcie Ben to silny facet z silnym charakterem oraz intelektem znacznie przewyższającym wymogi piastowanego przezeń stanowiska - szefa policji w małej mieścinie. Zmuszony do porzucenia marzeń o karierze profesora historii na uniwersytecie, z ogromnym dystansem pełni funkcję, która przypadła właśnie mu, "bo nikt inny się nie zgłosił". Punktem zwrotnym jest dla niego odnalezienie ciała bostońskiego prokuratora, który został zamordowany w domku letniskowym nad jeziorem. Ben, który po znalezieniu ciała dość szybko zostaje odsunięty na boczny tor przez ważniaków z bostońskiej policji i biura prokuratora okręgowego, postanawia jednak pojechać do Bostonu, by trzymać rękę na pulsie. Pomaga mu w tym emerytowany bostoński policjant, który staje się jego przewodnikiem i mentorem.

"Requiem dla Bostonu" to książka napisana niebanalnie. Narracja prowadzona jest w sposób nieco zaskakujący i dopiero na samym końcu możemy pojąć głęboki sens i jej konstrukcji. Landay portretuje środowisko doskonale mu znane, a dla polskich czytelników przywodzące na myśl liczne amerykańskie filmy sensacyjne. Najpierw widzimy, jak wygląda życie policjanta w małym miasteczku, gdzie każdy każdego zna i gdzie policja pełni w zakresie bezpieczeństwa funkcję bardziej symboliczną niż realną. Na bieżąco konfrontowane jest to ze wstawkami o życiu w bostońskiej dzielnicy Mission Flats, gdzie toczy się regularna wojna między policją a przestępcami. Wojna, w której nie brakuje ofiar po obu stronach. Następnie, wraz z narratorem zagłębiamy się w świat bostońskiej policji i prokuratury. Odkrywamy liczne powiązania między obrońcami prawa a "ciemną stroną mocy", dostajemy lekcję tego, jak należy stosować prawo, by służyło ono sprawiedliwości (przynajmniej w rozumieniu tych, którzy się nim posługują), by w końcu zrozumieć, jak cienkie są linie, po których kroczą ludzie mający strzec prawa.

Osoba autora automatycznie uwiarygadnia opisywane sytuacje, co powoduje, że z książki bije obraz ponury. Ponury szczególnie dla amerykańskich czytelników, bo to o ich policji i prokuraturze jest ta książka, ale także ponury dla każdego, kto zastanowi się, czy w Polsce nie jest podobnie, choć oczywiście z zachowaniem właściwej skali.

Na koniec podzielę się swoją refleksją na temat polskiego tytułu. Zdecydowanie trafniejsza wydaje mi się być wersja "Requiem dla Bostonu" (choć oczywiście oba tytuły nijak mają się do tytułu oryginalnego). Powiem więcej, ten polski tytuł jest nie tyle trafniejszy, co po prostu genialny, idealnie trafiający w sedno. Samą zaś książkę mogę śmiało polecić każdemu, kto lubi kryminalne historie, USA i policyjno-prawnicze klimaty.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 555
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: