Dodany: 24.05.2009 21:18|Autor: niqaab

Monarchia absolutna we współczesnym świecie


W dzisiejszych czasach słowa takie jak "król", "królowa", "księżniczka" kojarzą się przede wszystkim z bajkami, ewentualnie z zamierzchłą historią lub, znacznie rzadziej, z plotkarskimi doniesieniami tabloidów. Od dawna nikt nie identyfikuje ich z tyranią, torturami ani z kultem jednostki, być może dlatego, że zjawiska te zostały niejako zawłaszczone przez współczesnych przywódców w osobach Hitlera, Stalina, Mussoliniego czy Castro. Tymczasem okazuje się, że w II połowie XX wieku, w Maroku, sercu Północnej Afryki, kwitła monarchia absolutna, mimo pozornego zachowania wszelkich swobód.

Wyobraźmy sobie, że nasze losy są całkowicie zależne od jednego człowieka. On decyduje, co jemy, o której godzinie idziemy spać, gdzie spędzamy wakacje, kim zostaniemy w przyszłości, jacy są nasi znajomi, on też jest w stanie jednym gestem odebrać nam dobre imię, skazać na wygnanie, poniewierkę lub śmierć...

Tak od najmłodszych lat wyglądało życie Maliki, córki generała Ufkira, człowieka, który był jedną z ważniejszych postaci na ówczesnej marokańskiej scenie politycznej. Adoptowana przez króla Muhammada V w wieku pięciu lat jako towarzystwo dla jego młodszej siostry, zmuszona była przenieść się na dwór i wieść żywot księżniczki - bogatej, rozpieszczanej, otoczonej zbytkiem, ale jednocześnie zamkniętej w złotej klatce, gdyż nie miała możliwości poruszania się bez eskorty. Po śmierci monarchy opiekę nad dziewczynką przejął jego syn, następca tronu, Hasan II.

Malika, którą, w wyniku zachcianki, odebrano rodzicom, uznając, że wygrywa tym samym los na loterii, skazana została na niewyobrażalne cierpienie. Pozbawiono ją możliwości mieszkania we własnym domu, dorastania z rodzeństwem, nawiązania z nim kontaktów, jakie zwykle towarzyszą relacjom z bratem czy siostrą, przede wszystkim jednak okradziono ją z matczynej czułości i troski, których nie rekompensowały sporadyczne wizyty, wyczekiwane z nosem przy szybie i nocą odreagowywane napadami gorączki z powodu kolejnego rozstania. Wspaniałe zabawki, rozrywki, pałacowy przepych nie były w stanie wynagrodzić dziecku strat emocjonalnych spowodowanych rozłąką z najbliższymi.

Styl życia, będący przedmiotem marzeń zwykłych ludzi, zagraniczne podróże, drogie kreacje znanych projektantów, spotkania z głowami państw, gwiazdami filmu i estrady - nie stanowiły dla Maliki niczego niezwykłego, aż do chwili, gdy ojciec oskarżony został o zorganizowanie zamachu na Hasana II i pospiesznie stracony.

Ufkirowie przekonali się, czym naprawdę jest reżim i jak smakuje zbiorowa odpowiedzialność, zastosowana wobec osób, które z domniemaną zbrodnią nie miały nic wspólnego. Próby tuszowania faktów, podawanie do wiadomości publicznej informacji o samobójstwie generała, uciszanie wszystkich, którzy mogliby zdradzić prawdę, okazały się niczym w porównaniu z tym, co spotkało rodzinę, skazaną na wieloletnie więzienie w nieludzkich warunkach. Jeden rozkaz króla nie tylko przynosił zaszczyty i sławę, mógł je też, w każdej chwili, odebrać.

Malika, którą z Muhammadem V i jego synem łączyły więzi na tyle bliskie, by móc określić je jako rodzinne, szczególnie przeżyła to, co się stało. Rozdarta między miłością do rodzonego ojca a przywiązaniem i wdzięcznością dla opiekunów, długo nie potrafiła pogodzić się z faktami ani zrozumieć, dlaczego ktoś, kto ją wychował, zgotował jej matce i rodzeństwu tak okrutny los.

Nie wiadomo, jakie byłoby zakończenie tej smutnej historii, gdyby nie determinacja i łut szczęścia. Mimo głodu i wielu chorób będących jego następstwem, wszystkim członkom rodziny udało się wyjść z nich zwycięsko, a wola przetrwania nakazała im przygotować plan ucieczki zakończony powodzeniem: najstarsza córka Ufkira z częścią rodzeństwa opuściła więzienie i podjęła walkę o ułaskawienie bliskich, którzy w nim pozostali.

Powrót do normalnego świata okazał się dla Maliki dość brutalny: dawni znajomi, z obawy przed represjami lub utratą przywilejów, odmówili pomocy, często wyrażali wręcz złość z powodu pojawienia się zbiegów u ich drzwi. Gdyby nie fakt, że sprawą udało się zainteresować francuskie media, które nagłośniły całą historię, Ufkirowie prawdopodobnie umarliby w zapomnieniu.

Tu mamy do czynienia ze starą prawdą, o której warto pamiętać: tam, gdzie pojawiają się ludzie na stanowiskach, zawsze znajdą się pochlebcy, chcący zabłysnąć w świetle cudzej sławy, oni też, jako pierwsi, uciekną, gdy powinie się noga, konieczna będzie pomoc i wsparcie. Dzięki bogactwu i sławie można zapewnić sobie wspaniałe, wystawne życie, gdyż otwierają one wiele drzwi. Te same drzwi zamkną się jednak z wielkim hukiem, gdy zabraknie pieniędzy a nazwisko z pierwszych stron gazet zostanie zastąpione innymi i splugawione, tak, jak to miało miejsce w przypadku generała Ufkira (arabskie media,w tym Al Jazeera Documentry nadająca programy dokumentalne, głównie o tematyce historycznej, do dziś przedstawiają go jako sadystę, dręczyciela i człowieka bez zasad, choć nie wiadomo, ile w tym prawdy, a ile marokańskiej propagandy).

Możliwość ujawnienia światu niewygodnych faktów z życia monarchii (najmłodsze z rodzeństwa miało niespełna 3 lata w chwili aresztowania) i zburzenia jej wizerunku na arenie międzynarodowej sprawiła, że nikomu z byłych więźniów nie chciano wydać paszportu ani zezwolić na opuszczenie kraju. Hasan II za wszelką cenę starał się przy tym pokazać, że wynagradza rodzinie stracone lata i próbuje odkupić „winy” poprzez zapewnienie jej warunków zbliżonych do poprzednich. Dopiero po długich oczekiwaniach i urzędowej batalii Ufkirowie mogli udać się na emigrację.

Władza w ręku jednej osoby jest narzędziem niebezpiecznym, szczególnie gdy korzysta się z niej bez umiaru, tracąc zdrowy rozsądek i zdolność do właściwej oceny sytuacji. Skazanie matki i małoletnich dzieci na więzienie za przewinienia ojca nie mieści się w głowie żadnemu współczesnemu człowiekowi, tym większe jest więc zdziwienie, że takie wydarzenia mogą rozgrywać się na przełomie XX i XXI wieku, w dobie lotów w kosmos, klonowania czy internetu. Utrzymana w chłodnym tonie, oszczędna emocjonalnie relacja, pisana z perspektywy kogoś, kto chce pokazać prawdę, a nie użalać nad sobą i mścić na wrogu, potwierdza, że przeżycia Maliki Ufkir nie są snem ani przywidzeniem, tylko smutnym świadectwem czasów, które wydają się wolne od reżimów i które z humanitaryzmu, szacunku dla praw człowieka, czynią swe hasło przewodnie.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1853
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: