Randal gwałtownym ruchem otworzył drzwi, wpadł do środka i... stanął jak wryty po drugiej stronie progu. Magia! Obca moc. Nie przypominała niczego, z czym kiedykolwiek miał do czynienia. Chłopiec rozejrzał się po pokoju, rozświetlonym drżącą błękitną poświatą. Na stojącym w rogu łóżku coś zaszeleściło.
- Czarodzieju...
Randalowi mocniej zabiło serce. Na łóżku leżał mężczyzna o szarej, ściągniętej bólem twarzy. Z trudem pokonując strach chłopiec podszedł do pryczy i położył dłoń na ramieniu nieznajomego. Ledwie poczuł na skórze miękki dotyk tkaniny, natychmiast cofnął rękę.
"On umiera. Zabija go magia" - pomyślał młody czarodziej*.


---
* Debra Doyle, James D. Macdonald, "Magiczny posążek", tłum. Bartłomiej Ulatowski, wyd. Egmont, 2001, s. 16.