Dodany: 12.05.2009 08:56|Autor: Vemona

Moje drobne wątpliwości


Wróciłam do tej akurat książki Pani Joanny, bo potrzebowałam lektury do stołu, nigdy nie czytam pożyczonych książek przy jedzeniu, a nie umiem jeść bez czytania, stąd liczne powroty do tekstów znanych.

Przy pierwszym czytaniu nie zwróciłam uwagi na pewien fragment na początku, kiedy Lalka opowiada Joannie o swojej znajomości z Ewą Marsz: "Chodziłam z nią do szkoły. No, nie razem, to znaczy razem, ale oddzielnie, o rany, co ja wygaduję, wcale nie oddzielnie, tylko równocześnie, z tym że do różnych klas. Ona jest ode mnie o przeszło dychę młodsza (...)"*.

No właśnie, zauważyłam i zainteresowało mnie to jako niezwykłe zjawisko - ona jest o przeszło dychę młodsza, a chodziły razem do szkoły? Coś mi nie pasuje, nawet gdyby to była równa dycha, to mówimy o dziecku siedmioletnim i dziewczynie siedemnastoletniej - jakim cudem mogły chodzić do tej samej szkoły? O ile pamiętam, kiedyś zdecydowanie się rozdzielało tak różne wiekowo grupy, jak w mojej okolicy jedną z podstawówek przerobiono na liceum, to uczniów z niej przeniesiono do mojej i sąsiedniej, tworząc większą liczbę klas, a nie pozostawiono pod jednym dachem. Teraz owszem, bywają zespoły szkół, ale obejmują zazwyczaj albo podstawówkę i gimnazjum, albo gimnazjum i liceum, przepaść pomiędzy uczniami klasy pierwszej i maturalnej jest ogromna i nigdy nie zetknęłam się z upychaniem takowych w jednej szkole.

Nasuwa mi się pytanie - czy kiedyś, kiedy autorka chodziła do szkoły, było inaczej? Jeśli ktoś wie, to niech mi, proszę uprzejmie, rozjaśni nieco ten problem, a jeśli tak nie było, to czy przypadkiem słynna dbałość o szczegóły nie opuściła autorki???



---
* Joanna Chmielewska, "Rzeź bezkręgowców", wyd. Kobra, Warszawa 2007, s. 5.
Wyświetleń: 3250
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: verdiana 12.05.2009 10:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Wróciłam do tej akurat ks... | Vemona
Też na to nie zwróciłam wcześniej uwagi. :-)
A teraz sobie tak myślę. Kiedy wojna się zaczęła, moja babcia miała 9 lat. W czasie wojny normalnej szkoły nie było, a po wojnie każdy dzieciak w klasie (a co dopiero w szkole) miał inny wiek, czasami ta różnica była spora (bo nie każdy w czasie wojny mógł się uczyć). Może o to chodziło Chmielewskiej?
A może o to, że starsza z dziewczynek powtarzała parę klas? Wtedy rzeczywiście, mając lat 17, mogła jeszcze uczyć się w tej samej szkole co 7-latka. ;)
Użytkownik: Vemona 12.05.2009 10:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Też na to nie zwróciłam w... | verdiana
A wiesz, nie pomyślałam o tym, muszę w takim razie doczytać dokładniej, o jakich czasach może być mowa. Ale chyba jednak za blisko naszych, nie ma wzmianki, że Ewa Marsz jest prawie emerytką, więc powinna być młodsza, niż wojenne dziecko. Chyba, że Lalka jest takim dzieckiem wojennym i dlatego miała opóźnienia? Trzeba zatem znów do tego wrócić i poszukać pod tym kątem. :-)
Użytkownik: juka 12.05.2009 14:26 napisał(a):
Odpowiedź na: A wiesz, nie pomyślałam o... | Vemona
Jest to całkiem możliwe, nawet teraz. W mojej okolicy przez lata funkcjonował zespół szkół złożony z podstawówki i liceum - czyli rozrzut: pierwsza klasa (7 lat), czwarta LO (19), szkoły mieściły się niby w osobnych (ale połączonych) budynkach, nie wiem na ile uczniowie się ze sobą kontaktowali, bo tam nie chodziłam, ale było to możliwe. Zdaje się, że po wprowadzeniu gimnazjów zespół wygląda już inaczej, ale nie wiem, jak. Natomiast moja szkoła działa jako zespół: podstawówka (z zerówką) + gimnazjum, rozrzut wiekowy jest więc taki: od sześciolatka z zerówki do 15 czy 16 latka w gimnazjum - oczywiście, zdarzają się i starsi, więc teoretycznie ta różnica 10 lat jest możliwa.
Jeśli w książce chodzi o lata tuż po wojnie, to jest to tym bardziej realne. Pamiętam wspomnienia pewnej byłej kierowniczki, właściwie założycielki szkoły, która w pierwszym roku po wojnie miała w klasie dzieci od lat kilku do kilkunastu. Zanim taki piętnastolatek doszedł do siódmej (wtedy ostatniej) klasy, nawet uwzględniając jakiś tryb przyspieszony, to mimo wszystko był starszy o te kilkanaście lat od tych zaczynających szkołę.
Pytanie, czy pani Chmielewska miała właśnie takie szkoły na myśli, czy po prostu się zagalopowała, chyba będzie trudno rozstrzygnąć:)
Użytkownik: Vemona 12.05.2009 14:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest to całkiem możliwe, ... | juka
O, widzisz, czyli rzecz jest możliwa. :-) Ja się nie zetknęłam z takim zestawem: podstawówka + liceum i było mi trudno sobie wyobrazić, ale skoro istnieją, to mogę się od Pani Joanny odczepić. Nie wymyśliła sobie tego. :-)
Tak się zastanawiałam nad okresem powojennym, ale raczej nie bardzo wchodzi w grę, skoro rzecz się dzieje współcześnie, a rzeczona Ewa Marsz nie jest emerytką, to raczej niemożliwe. Gdyby miała chodzić do tej szkoły w 1950r., to wychodzi mi, że powinna mieć ponad 60 lat, więc chyba jednak jest to kwestia dziwnego skonfigurowania zespołu szkół. :-)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: