Zapadający się „Dach Świata”
„Kraina Śniegu”, „Dach Świata” – te nazwy oddają chyba doskonale odczucia większości ludzi, kiedy myślą o Tybecie. Tajemnice życia, Yeti, kręcący modlitewnymi młynkami łagodni lamowie w czerwonych szatach, stare kobiety zapalające maślane lampki, powiewające na wietrze różnobarwne proporce… po prostu kraina baśni. Aż wierzyć się nie chce, że w tym baśniowym kręgu rozgrywają się dramaty równie okrutne i krwawe, jak na całym świecie. Nie chce się wierzyć i gdzieś w głębi duszy rodzi się bunt, a dłonie same się wyciągają chcąc to zatrzymać, ocalić jedną z ostatnich oaz ludzkiej duchowości od zagłady.
Oser pisze po chińsku – dorastała w czasach rewolucji kulturalnej i została pozbawiona możliwości nauki własnego języka, podobnie jak wielu innych pisarzy i intelektualistów tybetańskich. Ma to jeden jedyny plus… może przemawiać do szerokich mas społeczeństwa Chińczyków. Nawet jeśli jej głos jest kroplą w morzu politycznych machinacji, to… jest. I mimo ustawicznych prób zamknięcia jej oraz jej podobnym ust – metodami rodem z maoistowskiego horroru – dociera i znajduje oddźwięk w całym współczesnym świecie.
Oser opowiada o współczesnym Tybecie zagarniętym przez Chiny, które usilnie starają się wtłoczyć go we własne ramy, narzucić mu własne wizje i potrzeby – relacje obejmują okres od roku 1999 do połowy 2013. Jej książka to właściwie luźne zapiski, meldunki z pojedynczych wydarzeń, refleksje na temat tego, co się w Tybecie dzieje i jak odbierają to jego mieszkańcy. Fragmenty wpisów z blogów i forów, które dziwnym trafem znikają z ekranów niemal natychmiast po opublikowaniu. Ta książka jest głosem Tybetu – mówiącego, że nadal istnieje i wołającego o pomoc.
Poznajemy krainę sześciu tysięcy klasztorów, w której pozostało ich jedynie dziewięć; ludzi pozbawianych prawa do wiary i własnych przekonań; ludzi, którym każe się deptać i opluwać najświętsze symbole; ludzi, którzy przygotowani do życia w pokoju i niekrzywdzenia żadnej żywej istoty, są ukazywani światu jako terroryści, więzieni, torturowani i poddawani reedukacji; tak, czasy Mao w Tybecie trwają nadal! Oser mówi o Potali – zimowym pałacu dalajlamów zniszczonym podczas rewolucji kulturalnej, odrestaurowanym byle jak i zadeptywanym teraz przez tłumy turystów. Opowiada o rabunkowym gospodarowaniu bogactwami mineralnymi, znikających z powierzchni ziemi lasach, zatruwanych wodach, katastrofach ekologicznych spowodowanych lekceważeniem podstawowych zasad zachowania bezpieczeństwa. Przedstawia kulisy zalewania Tybetu przez ludność obcego pochodzenia, której liczba obecnie przewyższa znacznie liczbę rodzimych mieszkańców, sinizacji, prześladowań kultury i wiary. Ukazuje Tybet walczący o zachowanie własnej odrębności kulturowej i językowej, pokojowe protesty Tybetańczyków tłumione przez uzbrojone brygady Chińczyków. Donosi, że doprowadzeni do ostateczności i niemający innej formy wyrażenia sprzeciwu ludzie dokonują samospaleń i że fala tych aktów gwałtownie narasta. Dla wyznawców buddyzmu tybetańskiego samozniszczenie jest najwyższą formą poświęcenia, gdyż dokonujący go człowiek przerywa karmiczne koło i skazuje się na ponowne rozpoczynanie żmudnej drogi ku oświeceniu.
To niezwykle przygnębiająca książka – widzimy piękno myśli i ducha, które obumiera powoli, przytłoczone przyziemnymi potrzebami, nie, zachciankami cywilizacji.
Tym, którzy nie lubią czytać wstępów polecam jednak rozpoczynający tę kronikę smutku esej Wang Lixionga – moim zdaniem jest niezwykle ważny, pięknie napisany i zasługuje na osobne omówienie.
Na zakończenie oddam głos autorce:
„Po protestach w 2008 roku władze uznały po prostu, że przyszła »stabilizacja« Tybetu wymaga całkowitego wyrugowania pisanego i mówionego tybetańskiego z systemu oświaty.
Nie żyjemy jednak w świecie sprzed kilkuset lat, w którym hiszpańscy najeźdźcy mogli wymazać język i pismo Majów. Nie żyjemy też w świecie sprzed lat kilkudziesięciu, gdy w imię rewolucji kulturalnej zakazano nauczania tybetańskiego w całym kraju, odbierając ludziom takim jak ja znajomość ojczystego języka. Żyjemy za to w świecie, w którym w obronie mowy ojców spaliła się dziewiętnastoletnia dziewczyna. I ten płomień nie przestanie parzyć”*.
Obyś miała rację, Oser, obyś miała rację. Sercem i duszą jestem z Tobą. Podobnie jak wielu, wielu ludzi na całym świecie. To tylko rządy milczą. Ekonomia wygrywa z człowieczeństwem i, co gorsza, z rozumem. Czy ockniemy się dopiero wtedy, gdy nie będzie już czego ratować, by ze smutkiem skonstatować, że z powierzchni ziemi zginęła kolejna kultura? Mam nadzieję, że jednak nie…
---
* Oser, „Niewidoczny Tybet”, przeł. Adam Kozieł, Wydawnictwo Akademickie „Dialog”, 2013, s. 278.
[Recenzję umieściłam również na swoim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.