Dodany: 27.04.2014 12:18|Autor: Frider

Klepsydra


Czytanie czyjegoś pamiętnika jest bardzo intymnym doznaniem. Ze wstydem, ale i ogromnym zaciekawieniem śledzi się nie tyle losy, co duszę człowieka. Pamiętnik to raport z podróży przez życie oceniany subiektywnie, przez pryzmat czyjegoś charakteru.

W tym konkretnym pamiętniku życie jest metaforycznym lotem pod słońce. Oczy zasłonięte palcami, chroniącymi je przed porażeniem słonecznym blaskiem, a jednocześnie szeroko otwarte, starające się nie stracić widoku groźnego piękna tego, co jest celem i nieosiągalnym końcem podróży.

Każda podróż przez życie jest fascynująca. W pamiętniku opisywane wydarzenia są mniej istotne niż wrażenia, jakie im towarzyszą; zdania formowane przez pamięć i wyobraźnię tworzą strumień świadomości, stanowiący coś w rodzaju wędrówki do wnętrza duszy. Pamiętnik to nie tylko wspomnienia, to także ewolucja naszego umysłu, uzewnętrznienie naszych najskrytszych pragnień i spowiedź z naszych wyczekiwanych spełnień. Obnażenie najpiękniejsze, bo surowo i zarazem czule oceniane własnymi oczami.

Mimo że narracja prowadzona jest w trzeciej osobie, „Pod słońce” sprawia wrażenie pamiętnika. Julian Barnes prowadzi nas przez niektóre z siedmiu osobistych cudów świata bohaterki (Jean Serjeant): narodziny, miłość rodziców, rozczarowanie, małżeństwo, urodzenie dziecka, dojście do mądrości, umieranie. To wrażenie pogłębiają Epizody i Incydenty - najważniejsze zdarzenia w życiu Jean Serjeant, zapamiętane przez nią jako kluczowe momenty, mające wpływ na całe jej życie. Siedem cudów stanowi skarbnicę, w której Jean ukrywa i pielęgnuje najpiękniejsze wspomnienia. Czyni tak, obawiając się, że to, co w jej życiu jest najważniejsze, może minąć niezauważone.

„Ludzie na ogół żyją w pobliżu cudów swojego życia, nie zdając sobie z tego sprawy. Są jak chłopi, którzy mieszkają koło jakiegoś wspaniałego, słynnego zabytku, lecz traktują go jak kamieniołom. Piramidy, katedra w Chartres, wielki mur chiński stają się jedynie źródłem materiałów budowlanych, kiedy trzeba wzmocnić chlew”[1].

Jean Serjeant idzie przez życie ze spokojną mądrością, nabywaną z kolejnymi etapami upływającego czasu i przybywającego wieku. Każdy rok życia przynosi nowe doświadczenia, kształtuje psychikę dziecka, dziewczyny, młodej kobiety i ostatecznie staruszki; pozostawia ślady w duszy, trwałe jak ryty dłuta na rzeźbie. Przeszłość to wiedza i życiowa mądrość; dla Jean jest jak pochodnia oświetlająca drogę przez życie.
Książka jest bogata w przemyślenia i piękne porównania, dla każdego z cudów bohaterki bez trudu można znaleźć piękne podsumowanie, ale najbardziej trafne, najbardziej obrazowe są te, które dotyczą starości i umierania. Jean Serjeant w podeszłym wieku zaczyna palić papierosy. Robi to w sposób specyficzny - każdego papierosa dzieli na osiemnaście „dymków”. Proces wypalania papierosa można porównać do przemijania ludzkiego życia: „Papieros składa się z osiemnastu dymków. Sześć, sześć i sześć - po każdych sześciu zaciągnięciach zawsze odkładała papierosa. Pierwsze sześć napełniało ją nagłą rozkoszą; był to przypływ nowego życia. Kolejne sześć zaciągnięć było mniej aktywnych, miało za zadanie utrzymać ją na poziomie, który w swej zapalczywości bez kłopotu osiągnęła. Przy ostatnich sześciu wpadała w popłoch, patrzyła jak ogień tli się coraz bliżej jej palców, czasem próbowała z sześciu zrobić siedem. Nie pomagało”[2]. Piękne, prawda? Podobnych porównań, delikatnych metafor dotyczących większości aspektów ludzkiego losu, jest bardzo dużo. Początkowo starałem się wybierać, wynajdywać te najbardziej trafione, ale ich mnogość sprawiła, iż poczułem się bezradny, zrozumiałem z pokorą, że „Pod słońce” stanowi całość, precyzyjny obraz człowieczej duszy, w której pojedyncze elementy tracą na znaczeniu i umniejsza się ich przesłanie.

Pomimo tego, pomimo że ta powieść jest zbiorem bardzo przemyślanych spostrzeżeń bohaterki, można ją nazwać „księgą pytań”. Julian Barnes poprzez postać Jean Serjeant wskazuje, że przez całe swoje życie idziemy z pytaniami na ustach. Pytania zmieniają się, w miarę jak wychodzimy z dzieciństwa, doroślejemy i starzejemy się, ale ich ważność jest dla nas zawsze taka sama, wciąż pragniemy odpowiedzi na nie i wciąż stawiamy nowe. Niektóre z nich pozostają z nami aż do śmierci, przyzwyczajamy się do nich, zaprzyjaźniamy i już nawet nie chcemy poznać odpowiedzi, świadomi, że samo pytanie jest dla nas cenniejsze. Zresztą pytanie jako zagadnienie, jego istota, także potrafi być zagadką: „Ale co to są prawdziwe pytania, zastanawiała się. Pytania są prawdziwe wtedy, gdy ludzie, którym się je zadaje, znają odpowiedź. Jeżeli ojciec lub KOZ (komputer) zna odpowiedź, pytanie jest prawdziwe; jeżeli nie zna, zbywa je jako fałszywie postawione”[3].

Pamiętnik jest także rachunkiem sumienia. Gdy czytamy go, jednocześnie zapisując ostatnie stronice, patrzymy wstecz na swoje życie i zastanawiamy się, czy jego przebieg mógł być inny. Czy nasze życie to strata, czy zysk? „Jak odróżnić dobre życie od złego, zmarnowanego? Jean przypomniała sobie zmianową w fabryce jadeitów w Chinach, którą spytano, jak odróżnić dobry jadeit od złego. Przez tłumacza, i przez zepsuty megafon, przyszła odpowiedź: - » Patrzymy na jadeit i w ten sposób oceniamy jego jakość«. - Dziś odpowiedź ta nie wydawała się jej już tak wymijająca”[4].

Jean Serjeant przez całe swoje życie leciała pod słońce. Zasłaniała ręką oczy, jednocześnie z całej siły pragnąc nie uronić nic ze słonecznego blasku. Jej życie płonęło coraz mocniejszym ogniem, w miarę jak zbliżała się do jego krawędzi. Nie żałowała niczego, zawsze była wierna swoim przekonaniom i osiągnęła tylko to, czego pragnęła, nic więcej oprócz swoich własnych siedmiu cudów. „Jest bardzo odważne przez całe życie wierzyć w to, w co wierzyło się na początku”[5]. Niektórym jej życie może wydawać się jałowe, zwyczajne, szare i smutne. Jednak ona czerpała siłę właśnie z tej zwyczajności, normalności; przekuła ją w proste, trwałe, jednoznaczne i mocne życiowe drogowskazy. Tę siłę przekazała także swojemu synowi: „Kto określa powodzenie? Oczywiście ci, którym się powiodło. A skoro pozwala im się określać powodzenie - tym, których uważają za przegranych, powinno być wolno określać porażkę. Zatem: nie jestem przegrany”[6].

Jean Serjeant nie musi się wstydzić ani swojego życia, ani swojego pamiętnika. Cynicy lubią powtarzać, że prawdy i wartości uniwersalne nie istnieją, ale jest to tchórzliwe kłamstwo. Istnieją, trzeba tylko chcieć i mieć odwagę je poznać.


---
[1] Julian Barnes, „Pod słońce”, przeł. Tomasz Bieroń, wyd. Zysk i S-ka, 1994, str. 169.
[2] Tamże, str. 130.
[3] Tamże, str. 140.
[4] Tamże, str. 129.
[5] Tamże, str. 168-169.
[6] Tamże, str. 174.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 838
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: