Czy znacie Myszę i Niedźwiedzia? Po raz pierwszy zaprezentowali nam się w książce pod tytułem: "Mysza. Bajka nie dla dzieci". Książce, o której nic wam nie mogę powiedzieć, bo jej zwyczajnie nie przeczytałam, i teraz żałuję, ale obiecuję to nadrobić. Ale chcę wam opowiedzieć o "Myszy na wakacjach". O opowieści o życiu takim na dobre i na złe, w zdrowiu i chorobie, skarbach i biedzie. O życiu dwójki zwierząt, które w końcu postanowiły zostać ludźmi, choć tak naprawdę od ludzi nie dzieliło ich nic. No, może poza tym, że są tak... dobre i kochane?

Przede wszystkim "Mysza..." to bardzo ciekawie opisany świat. Zobrazowany osobiście, mile, choć przecież wcale nie trywialnie. Zwyczajnie jest ona i on. Podstawowa komórka własnego szczęścia. Oboje różni, oboje indywidualni, a jednak kochają się. Niby zwyczajnie, a jednak jakoś tak inaczej. To oni, którzy potrafią tchnąć "Brombą" czy maić nas światem, którego władcą był "Kubuś Puchatek".

Przede wszystkim ta bajka nie dla dzieci to zbiór zabawnych, wzruszających opowiastek z naszego świata, ale jakże innego. Widzianego oczami małej Myszy, która czasem potrafi urosnąć, i Niedźwiedzia, który najlepiej... śpi. Ona ma mu za złe sen, on nie rozumie, czemu zatrzymują się w każdym sklepie z bucikami... A przede wszystkim, jest to odpowiedź na pytanie, czy warto zostać człowiekiem.

Kapitalny pomysł na prezent dla tych, którzy kochają. Dla wystrzałowej dziewczyny czy żony zabieganej, dla chłopaka szaleńca czy męża, który zostawia swoje skarpetki gdzie popadnie :). Sympatyczna, częściej wzruszająca, opowieść o miłości, która powinna być. Jakkolwiek nie nazywasz ukochanej... ważne, że jest, jaka jest.