Dodany: 15.04.2014 09:51|Autor: Frider

Książka: Rwanda
Kraśko Piotr

2 osoby polecają ten tekst.

W stanie wojny


„Rwanda” powinna być sprzedawana w mocno wymiętoszonej okładce, z poobrywanymi rogami, koniecznie solidnie przepocona. Dlaczego? A jak wygląda przeciętny reporterski notes, którym przecież ta książka jest?

Przebieg wydarzeń w czasie wojny domowej w Rwandzie (1990-1993) przedstawiony jest po dziennikarsku - skrótowo, z wypunktowaniem najważniejszych, kluczowych momentów, z odniesieniami do polityki światowej. Sporo tu o historii regionu, zdecydowanie mniej o bieżącej rzeczywistości.

Książeczka w formacie kopertowym, bardzo krótka - niecałe sto stron, z czego chyba połowa to fotografie. Do tego czcionka w tekście duża i rozstrzelona* (trochę jak w wypracowaniu ucznia, który nie miał pomysłu na rozwój narracji). Taka pigułka gorzkich informacji i przemyśleń autora, okraszona zdjęciami dokumentującymi prawie każde ważniejsze zdarzenie i osobę wspomnianą w tekście. Jako całość ta forma się sprawdza, stanowi właśnie coś w rodzaju reporterskiego notesu mieszczącego się w kieszeni kurtki. Jednak żeby zrozumieć przedstawione wydarzenia, warto mieć chociaż wstępną, ogólną wiedzę o rejonie i jego historii, Kraśko wprowadza bowiem praktycznie od razu obraz wydarzeń, który dla laika może być mało czytelny, zakładając, że czytelnik zna podstawy tematu. Nieco rozczarowuje fakt, iż autor zbierał informacje już po zakończeniu fazy ludobójczej (czyli masowej, planowej i wprowadzonej odgórnie eksterminacji grupy plemieńczej Tutsi), w obozach uchodźców Hutu, uciekających przed spodziewaną zemstą swoich niedawnych ofiar. Jasną sprawą jest, że to, iż reporter nie był naocznym świadkiem wydarzeń, musi skutkować przynajmniej niewielkimi przekłamaniami, wynikającymi choćby z niedokładności informacji czy z nieszczerości rozmówców. Piotr Kraśko był na miejscu, ale w nie do końca właściwym czasie, trzeba o tym pamiętać; opisuje nie to, co widział, tylko obraz tego, o czym opinię sobie wyrobił na podstawie informacji i obserwacji zgromadzonych po fakcie.

Nie mogę się powstrzymać od porównywania „Rwandy” ze „Strategią antylop” Jeana Hatzfelda. Książki te są zupełnie inne w formie, ale wzajemnie się uzupełniają. „Strategia antylop” to próba literackiego przekładu ustnych sprawozdań zarówno ofiar, jak i katów z masakry w Rwandzie. Bardzo emocjonalny, przejmujący przekaz. „Rwanda” jest reporterskim zapisem tych samych wydarzeń, uzyskanym od tych samych ludzi, ale w znacznej mierze pozbawionym emocjonalnego ładunku. Może przez to mniej wciągającym, ale w zamian bezstronnym i tym bardziej przerażającym swoją beznamiętnością.


---
* Piotr Kraśko, „Rwanda”, wyd. National Geographic Society, 2012.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 606
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: