Dodany: 30.03.2009 00:08|Autor: tini

Książka: Agnes
Stamm Peter

Asymetrie


"Myśleliśmy, że żyjemy w jednym świecie. A przecież, każdy porusza się we własnym systemie sztolni, nie widzi nic, ani na prawo, ani na lewo, eksploatuje tylko swoje życie i zasypuje sobie drogę powrotną gruzem"*.


Otwierając książkę, na wstępie jesteśmy bombardowani faktem, że główna bohaterka nie żyje. Pierwszy rozdział jest wyjaśnieniem całej lektury. Jest rozpoczęciem i zakończeniem. Gdy czytamy go pierwszy raz, wprowadza straszny bałagan w naszej głowie. Jednak chcąc zrozumieć dzieło, po przeczytaniu całości musimy do niego wrócić, by odświeżyć pamięć. Jest z jednej strony zwieńczeniem dzieła, ułatwiającym zrozumienie, a z drugiej czynnikiem niepozwalającym przestać zastanawiać się nad właściwym tematem i sensem utworu.

Mamy do czynienia z dwojgiem ludzi, samotników. Poznają się przypadkiem, i może dlatego, że z pozoru są podobni do siebie, nawiązuje się między nimi romans. Oboje są dziwni, kontakt z innymi ludźmi to dla nich konieczność. Możemy się tylko domyślać, że tajemnice przeszłości tak ich ukształtowały.

Tak jak i oni sami, ich miłość jest niezwykła, z pozoru spokojna, ale i niepokojąca. Żadne z nich nie pozwala poznać się zanadto. Historia, która na początku piszą dla zabawy, staje się niebezpieczna, a w konsekwencji nawet zabójcza. Fikcja, którą tworzą, przenika się z rzeczywistością, czytelnik odnosi wrażenie, że bohaterowie kochają wymyśloną postać i tylko to trzyma ich przy sobie. Znajomość znacznie bardziej rozwija się w ich głowach niż w rzeczywistości.

Jednak dokładniej zastanawiając się nad sensem można stwierdzić, iż bajka, którą pisze bohater, staje się sposobem na zabicie bólu, samotności. Jest chwilą harmonii, miejscem, gdzie wszystko jest możliwe, światem, gdzie wszystko dzieje się dokładnie tak, jak tego chce.

Postacie wykreowane przez autora są tak złożone emocjonalnie, tak zagadkowe, że aż nierealne. Wydają się kilkoma postaciami naraz, ich zachowania są różne, nieprzewidywalne; ich umysły pozostają dla nas do ostatniej chwili zagadką, są pełne tajemnic i nic nie wskazuje na to, byśmy mogli uzyskać wyjaśnienie. Do ostatnich słów mamy wrażenie, że jednak uda nam się poznać ich tajemnice, odkryć powody ich postępowania, to, jak myśleli, i co dała im fikcja, którą stworzyli, poza bólem, cierpieniem, udręką i samotnością w związku wydającym się na początku idealnym. Gdy ostatnie zdania rozbrzmiewają w naszej głowie, nerwowo przewracamy kartkę na drugą stronę z nadzieją, że coś jeszcze tam znajdziemy, kolejny rozdział, czyniący książkę łatwiejszą, bardziej dostępną. Jednak nic z tego.

Po przeczytaniu „Agnes” odczuwa się wszechogarniającą pustkę, niedającą się w żaden logiczny sposób zrozumieć czy zdefiniować. Wpada się w nastrój otępienia, niemocy, nic w tej chwili nie wydaje się odpowiednie. Nagle przychodzi uczucie trwogi, strachu przed tym, o czym właściwie jest ta powieść. Litość w stosunku do bohatera jest nieskończona. Czytelnik buntuje się przeciwko rozwojowi zdarzeń, chce, by wszystko miało inny finał. Jednak nic nie może zrobić.

Po przemyśleniu dochodzi do wniosku, że właśnie tak miało być. To, co się stało, jest zgodne z wykreowaną postacią... Jest dobre. Jest piękne.

Książeczka sprowadzona do rozmiarów MIKRO. Nie ma tu nic, co można b y usunąć bez szkody dla zrozumienia treści. Minimum bohaterów, zdarzeń, wątków, słów. Tylko wydźwięk, to, co zostaje w nas po przeczytaniu, ma rozmiar MAKRO.



---
* Peter Stamm, „Agnes”, tłum. Krystyna Stefańska-Muller, wyd. Solura, s. 121.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1071
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: