Dodany: 26.02.2014 15:59|Autor: Oio

Czas wyborów


¡Vivan las Mariposas!

System zawsze miażdży niepokornych, tych, którzy ośmielą się sprzeciwić i walczyć o swoje ideały. Żniwo ofiar zebrała też dyktatura Rafaela Leónidasa Trujillo, który sprawował władzę na Dominikanie w latach 1930-1961. Najwyższą cenę za opór zapłaciły Patria, Minerva i María Teresa Mirabal. Julia Alvarez w swojej książce opowiada piękną historię trzech kobiet, które miały odwagę przeciwstawić się strasznemu reżimowi.

Siostry Mirabal na Dominikanie są bohaterkami narodowymi, stały się symbolem walki o wolność i oporu przeciw dyktaturze Trujilla. Dzień, w którym zostały zamordowane, 25 listopada, został ogłoszony Międzynarodowym Dniem Eliminacji Przemocy wobec Kobiet. U nas pewnie bardzo niewiele osób o nich słyszało, ale na Dominikanie to symbole, od ponad pięćdziesięciu lat na świeczniku. Julia Alvarez chciała pokazać je jako zwykłe kobiety, kobiety z krwi i kości. Nie odbrązawia ich, nie wyciąga ich ukrytych grzeszków, nie podważa ich legendy. "Czas Motyli" właściwie jest wystawionym im pomnikiem - ale powstałym z potrzeby serca, pomnikiem prawdziwych kobiet, nie bohaterek narodowych. Alvarez udaje się to osiągnąć m.in. dzięki temu, że zaczyna swoją opowieść, gdy siostry są jeszcze dziewczynkami. Było ich cztery - urodzone rok po roku w latach 1924-26 Patria, Dedé, Minerva i dużo młodsza María Teresa, zwana Mate. Dorastały w bogatej katolickiej rodzinie. Wszystkie wyszły za mąż i miały dzieci (Minerva i Mate skończyły wcześniej studia). Były (poza Dedé) aktywnie zaangażowane w walkę z dyktaturą. W konspiracji znano je jako Motyle, las Mariposas. W końcu Trujillo postanowił się ich pozbyć – zostały zamordowane w listopadzie 1960 roku, parę miesięcy przed tym, jak sam dyktator zginął w zamachu.

Dziwnie czyta się tę książkę, bo od początku doskonale wiemy, jak się skończy. Czytałam o młodych, pięknych i mądrych dziewczynkach, dziewczynach, kobietach... z ciągłą świadomością, że ich życie skończy się tragicznie i zbyt wcześnie. Oczywiście wszystkie najważniejsze fakty można bardzo szybko znaleźć w Internecie, ale książka Julii Alvarez daje nam coś innego, bo nie jest biografią, a powieścią, w której autorka tworzy własne portrety sióstr. Najbardziej zaangażowana i świadoma swoich poglądów była zawsze Minerva - to ona stała się pierwszym Motylem, to ona pierwsza dołączyła do ruchu, ona pierwsza zdecydowała, że chce obalić dyktaturę El Jefe. Patria i Mate poszły niejako za nią - bo poczuły, że tak trzeba. I Motyle przyjęły tę swoją walkę jako coś naturalnego, jako kolejne zadanie obok bycia matką czy żoną. Choć oczywiście wiedziały, że wiele ryzykują, przeżywały cierpienie, strach i zwątpienie – dla każdej z nich w pewnym momencie działalność przeciw Trujillowi stała się czymś oczywistym. Na szczególną uwagę zasługuje jednak także Dedé - to ta siostra, która nie zaangażowała się bezpośrednio w walkę, która przeżyła. Jednak choć bała się tak wiele zaryzykować, też zapłaciła za poświęcenie swoich sióstr. One zginęły, ale ona została - z bólem po stracie, z koniecznością ciągłego powrotu do przeszłości. Przetrwała, by nieść ich historię – a to przecież także okazało się trudne i bolesne. Została z bólem i pytaniami. Bo zawsze pozostaną wątpliwości. Czy warto było aż tak się poświęcić?

Narracja jest podzielona między cztery główne bohaterki - co sprawia, że wydarzenia poznajemy z kilku perspektyw naraz, w dodatku są to bardzo bezpośrednie, osobiste relacje samych sióstr. Rozdziały Mate mają formę dziennika - może to wywołało we mnie uczucie, że María Teresa jest bardzo dziecinna. Zupełnie jakby do powieściowej Mate przykleiła się na dobre łatka "najmłodsza", a autorka w pewnym momencie zapomniała, że i ona jest już dorosłą kobietą. Właściwie "Czas Motyli" nie zachwyca psychologiczną głębią postaci (powiedziałabym, że tu wybija się Dedé i jej refleksje po latach), czasem miałam wrażenie, że jest troszkę zbyt prosto, troszkę zbyt naiwnie. Ale to naprawdę nic wobec tego, jak zgrabnie Julia Alvarez prowadzi fabułę, z jaką pasją pisze o swoich bohaterkach. Mimo paru drobnych niedociągnięć, przedstawiona rzeczywistość jest barwna, prawdziwa, soczysta. Opowieść została tak skonstruowana, że każdy etap życia sióstr jest równie interesujący – od zakonnej szkoły dla dziewcząt do ich działalności w ruchu oporu. Ostatnie sceny, gdy czujemy już zbliżający się koniec, robią naprawdę duże wrażenie. A jednak Julia Alvarez w żadnym momencie nie stara się epatować patosem, nie próbuje wyciskać łez. Nie musi. Historia tych zwykłych, pełnych odwagi kobiet sama w sobie jest na tyle ciekawa i dobrze opisana, że wzrusza i na długo zapada w pamięć.

Takie książki jak ta mają dużą siłę – dzięki nim możemy poznać sylwetki postaci zapomnianych lub zupełnie nieznanych w naszej kulturze, a wartych zapamiętania. "Czas Motyli" nie tylko odkrył przede mną nieznane mi karty historii Dominikany, ale też dał prawdziwą, ogromną radość czytania. To świetnie opowiedziana historia, historia warta opowiadania.


[Recenzję opublikowałam także na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 648
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: