Dodany: 19.02.2009 05:27|Autor:

Książka: Żużle na dłoni
Falkowski Rudolf S.
Notę wprowadził(a): Nulka

1 osoba poleca ten tekst.

z okładki


Rudolf Stanisław Falkowski urodził się w kwietniu 1919 r. na południowo-wschodnich Kresach R.P., w Czortkowie na Podolu – ziemi mlekiem i miodem płynącej.

Kiedy w II klasie szkoły powszechnej, podczas przerwy, zobaczył po raz pierwszy w życiu samolot, dwupłatowiec – zdecydował: jak dorośnie, zostanie pilotem. Już w gimnazjum w Stanisławowie, podczas wakacji, skończył dwa kursy szybowcowe. W lecie 1939 r. ukończył jeszcze jeden kurs pilotażu motorowego, no i czekał na wrzesień, aby rozpocząć latanie w Szkole Podchorążych Lotnictwa.

Zamiast szkoły doczekał się... bolszewików. Dwa lata później, z 200-tysięczną rzeszą młodych Polaków i innych mniejszości narodowych, został zmobilizowany do Armii Czerwonej – dosłownie na 44 dni przed atakiem Hitlera na swego kolegę po fachu, Stalina. Mobilizacja miała na celu oczyszczenie przedpola z tysiąca ludzi, którzy mogliby wysługiwać się Niemcom przeciwko Rosji. Zmobilizowani pełnili służby zastępcze w różnych „raboczich” batalionach. A że znał dobrze język ukraiński, szybko opanował rosyjski, dzięki czemu został skierowany na służbę jako konwojent pociągów z żywnością i amunicją.

Później - praca w sochwozach, w lasach, ścinanie „awiasosny” do produkcji samolotów.

Po pakcie Sikorski-Majski – organizacja Polskiej Armii w południowych republikach ZSRR. W kwietniu 1942 roku niezapomniany obóz lotników w Kermine, w Uzbekistanie. Następnie długa morska podróż transportowcem wojskowym do Szkocji.

Czerwiec 1942 do kwietnia 1948 roku to długa wojenna harówka. Rok szkolenia, latanie na dziesięciu typach maszyn – Hurricanes, Spitfires i amerykańskich Mustangach – w czterech dywizjonach angielskich i w polskim 303...

THE BEST YEARS OF HIS LIFE.

Polska znowu wojnę przegrała. Polaków w Anglii nie chcą. Czy wracać do Polski pod panowaniem rodowitych komunistów? Nie... Jeszcze pod koniec pobytu w Anglii myśli o przyszłości – co będzie robić? Właśnie trafił się kurs dla kreślarzy w stacji doświadczalnej w Franbourg w ramach Polish Resettlement Corps – skorzystał z okazji i dobrze zrobił. A później – emigracja. Kanada.

Najpierw Alberta. I znowu harówka... Na farmie latem, a zimą? Lumberjack w Kolumbii Brytyjskiej, ścinanie sosny. Przydało się doświadczenie z Rosji... Lata pierwszej połowy lat pięćdziesiątych to życie w Toronto. Agent real estate i Bible salesman. I cztery lata kursów kreślarstwa.

Od grudnia 1955 – lepsza praca w Montrealu, jako kreślarz w porcie montrealskim. I tutaj aż do roku 1982 – praca i awansowanie aż do emerytury. 22 lata pracy w porcie, plus 6 lat służby w wojsku liczone po wojnie do emerytury, i po 34 latach - nareszcie wolny...

[Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2007]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 831
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: