Dodany: 18.02.2009 12:00|Autor: maricz

Narkotyki, seks i ...?


„Kokaina” została napisana na początku dwudziestolecia międzywojennego, dokładnie w 1922 roku. Momentalnie uznano ją za skandalizującą, a autor zyskał miano pornografa. Rzeczywiście powieść przenosi nas w środowisko narkomanów i prostytutek, jednak sposób, w jaki to robi, moim zdaniem, współcześnie skandalu nie wzbudza.

Głównym bohaterem jest wybitny włoski dziennikarz Tito, który zatrudniając się w paryskiej gazecie, dostaje pierwsze zadanie: napisanie artykułu o kokainistach. I jak to wybitny dziennikarz, aby napisać rzetelny reportaż, postanawia wejść w środowisko narkomanów, zaczyna brać, co skutkuje tym, że bardzo szybko sam uzależnia się od kokainy. Do tego dochodzą przygody miłosne (a raczej erotyczne) z wieloma kobietami. Bo miłość życia ma Tito tylko jedną – Maddalenę, którą poznał, gdy chodziła jeszcze do szkoły, a zakochał się w niej, gdy była już prostytutką. Jego uczucie staje się tak silne, że nie może znieść profesji Maud, chce mieć ją tylko dla siebie, staje się ona jego nałogiem, jego kokainą. Historia niezbyt ciekawa, banalna, mało wciągająca.

Lecz tym co jest w książce najgorsze, są „życiowe prawdy”, jakimi raczy nas Pitigrilli. Oto przykłady:
„Ja bym ci radził ożenić się z prostytutką. Doświadczenie uczy, że są to najlepsze żony”*.
„Żadna kobieta nie odmawia”**.
„Kobiety są w naszych sercach jak plakaty na murach. Aby zasłonić pierwszy, naklejamy drugi, który go zupełnie przykrywa. (…) Ale wkrótce nie ma po nim śladu (…), a pamięć i serce stają się nagie jak mur”***.
„Jak bardzo miłość jest podobna do siebie. Miłość bezinteresowna ma zawsze te same słowa. Miłość, którą się sprzedaje, ma zawsze te same formuły”****.

Przykłady można jeszcze mnożyć, ale wszystkie prowadzą do jednego przesłania: nie istnieje coś takiego jak prawdziwa miłość, człowiek jest egoistą i zwierzęciem, kierującym się tylko niepohamowanym popędem seksualnym, niestworzonym do monogamii, nieznającym słów takich jak wierność, lojalność czy szczerość. Najgorsze z ludzkiej rasy są kobiety – każda przyprawia swojemu mężczyźnie rogi, nie potrafi szczerze kochać tylko jednego, musi w swoim życiu mieć ich wielu. Rani tym mężczyznę, który oczywiście jest wrażliwy i kochający, gotowy w każdej chwili dla niej umrzeć i chcący być tylko z nią, nawet gdy stanie się stara i brzydka.

Konkluzja powieści jest taka, że każdy mężczyzna prędzej czy później stanie się ofiarą nieszczęśliwej miłości do kobiety, która z samej swej natury jest niewierna. Oczywiście uważam, że są to wnioski bzdurne i niepoparte żadnymi argumentami. Punkt widzenia jest bardzo subiektywny, niepodlegający dyskusji. Książka bynajmniej nie zachwyca. Warto jednak było się dowiedzieć, co w czasach międzywojennych było uznawane za skandal i szokowało.



---
* Pitigrilli, "Kokaina", [brak nazwiska tłumacza], wyd. Krajowa Agencja Wydawnicza, 1991 r. wg wydania z 1930 r., str. 94.
** Tamże, str. 96.
*** Tamże, str. 10.
**** Tamże, str. 12.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4367
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: